Patrzyli, ale nie widzieli
W szpitalu klinicznym podczas porodu pacjentka wykrwawiła się na śmierć.
W 2016 r. pani X zaszła w trzecią ciążę (jedna z nich zakończyła się urodzeniem dziecka po zabiegu cesarskiego cięcia). Przez pierwsze 20 tygodni wszystko przebiegało bez problemów. Jednak 12 kwietnia 2017 r. (21. tydzień ciąży) pojawiło się krwawienie z dróg rodnych. Kobieta zgłosiła się do szpitalnego oddziału ratunkowego szpitala miejskiego, gdzie podczas badania stwierdzono: – krwawienie z dróg rodnych – zaawansowanie ciąży ok. 21 tyg. – płód pojedynczy, żywy – wody zachowane – łożysko zlokalizowane na ścianie tylnej – jego dolny brzeg pokrywa ujście wewnętrzne kanału szyjki macicy.
Tego samego dnia pacjentkę odesłano do domu.
Jednak 3 maja X ponownie zgłosiła się do SOR-u z powodu nawrotu krwawienia.
Po wykonaniu USG odesłano ją do domu. Dolegliwości powróciły po kilkunastu dniach i 15 maja (25. tydzień ciąży) z objawami krwawienia pacjentka kolejny raz pojawiła się w szpitalu. Tym razem hospitalizacja trwała trzy dni i pacjentkę skierowano do leczenia ambulatoryjnego.
25 maja (26./27. tydzień ciąży) kobieta czwarty raz udała się do szpitala, skąd następnego dnia odesłano ją do kliniki specjalistycznej.
Podczas ośmiu tygodni hospitalizacji (od 26 maja do 24 lipca 2017 r.) przeprowadzono dziesięć badań USG, w wyniku których ustalono, że przyczyna objawów krwawienia jest związana z łożyskiem brzeżnie przodującym. W górnym biegunie macicy ujawniono przestrzeń o średnicy 64 mm mogącą odpowiadać odwarstwieniu owodni.
24 lipca (35. tydzień ciąży) wystąpiły pierwsze objawy rozpoczęcia porodu (okres rozwierania) i lekarze zdecydowali o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia.
Po wydobyciu dziecka z jamy macicy lekarz operator odkleił łożysko, co doprowadziło do wstrząsu krwotocznego.
W wyniku masywnego krwotoku wystąpił zespół DIC (disseminated intravascular coagulation), rozsiane wykrzepianie wewnątrznaczyniowe – płytki krwi zaczynają łączyć się ze sobą, wskutek czego dochodzi do powstania w drobnych naczyniach skrzepów, które blokują przepływ krwi i przyczyniają się do niedokrwienia, a w konsekwencji do niewydolności wielu narządów. Wystąpiła zatorowość płuc, która mimo podania heparyny nie została opanowana i stała się bezpośrednią przyczyną zgonu kobiety.
W wyniku badania pośmiertnego ustalono: – w obrębie obu jam opłucnowych stwierdzono nagromadzenie płynu przesiękowego – w obrębie płuc stwierdzono cechy
obrzęku płuc – w obrębie drobnych naczyń płuc
nych obecne masy zakrzepowe (...) – wątroba: rozległe cechy martwicy
pokrwotocznej – jelito grube: w obrębie błony śluzowej i ściany jelita cechy krwawienia – cechy martwicy – trzon macicy: ogniskowa obecność
kosmków łożyska w bezpośrednim przyleganiu do mięśniówki gładkiej trzonu macicy, co odpowiada łożysku przerośniętemu/wrośniętemu, przy czym struktury te zostały zaburzone w wyniku naruszenia operacyjnego stosunków anatomicznych. Mąż pacjentki wystąpił do Zakładu Usług Medycznych i Opinii Cywilnych w Tarnowie o sporządzenie opinii lekarskiej.
Błąd diagnostyczny
(...) Postępowanie szpitala miejskiego było nieprawidłowe, gdyż zaniechano podstawowej diagnostyki różnicującej w odniesieniu do łożyska przodującego, które może jednocześnie być także łożyskiem wrastającym (...).
Postępowanie oddziału klinicznego położnictwa było nieprawidłowe, bo nakierowane jedynie na obawę o przedwczesne odklejanie się brzeżnie usytuowanego łożyska, bez upewniania się, czy jednocześnie nie jest to łożysko wrośnięte – błąd diagnostyczny. Decyzja o zakończeniu porodu na drodze cięcia cesarskiego z uwagi na pogarszający się komfort wewnątrzmaciczny płodu była prawidłowa jednak po urodzeniu płodu z jamy macicy należało bez próby usuwania łożyska przystąpić do histerektomii położniczej, ale operujący nie posiadał informacji o wrośnięciu łożyska (...).
Łożysko przodujące wrośnięte wielokrotnie zwiększa ryzyko powikłań matki i płodu. W przypadkach łożyska wrośniętego lub przerośniętego nie istnieje możliwość oddzielenia łożyska bez poważnego uszkodzenia zajętych struktur, co prowadzi do znacznych urazów w obrębie mięśnia macicy (...). Statystyczna śmiertelność u pacjentek z łożyskiem centralnie przodującym z nieprawidłową implantacją wynosi ok. 7 proc., ponieważ występuje wówczas duża utrata krwi (do 3000 ml) oraz powikłania wstrząsu krwotocznego. U ponad 65 proc. ciężarnych, u których rozpoznano łożysko wrastające, do zakończenia ciąży doszło przed 37. tygodniem, a u 1/3 przed 34.
– Lekarz prowadzący ciążę zawsze musi sprawdzić, jak mocowane jest łożysko – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik. – Czasem mamy do czynienia z niebezpieczną dla ciężarnej i płodu sytuacją odklejenia łożyska, a niekiedy z równie niebezpieczną sytuacją odwrotną, gdy łożysko jest wrośnięte. Obowiązkiem lekarzy w trakcie wykonywania podczas ciąży licznych badań USG było zbadanie granicy między łożyskiem a powierzchnią jamy macicy. Zadziwiające jest, że podczas kilkunastu badań USG żaden z wielu lekarzy, w tym pracowników naukowych, którzy przecież uczą studentów medycyny, nie zauważył tej zagrażającej życiu pacjentki nieprawidłowej implantacji łożyska. Patrzyli, ale nie widzieli. Kiedy w 35. tygodniu ciąży zaszła konieczność zakończenia jej poprzez cesarskie cięcie, wykonano to prawidłowo. Niestety, operujący nie miał informacji, że jest to łożysko wrośnięte. Dlatego po wyjęciu dziecka z macicy ręcznie odkleił łożysko i tym samym rozerwał połączenia wrośnięte w mięsień macicy. Spowodowało to masywny krwotok położniczy, w wyniku którego kobieta straciła blisko 2 litry krwi. Na domiar złego nikt w klinice nie był przygotowany na taką sytuację, gdyż nawet nie zarezerwowano jednoimiennej krwi. Gdyby operujący wiedział, że ma do czynienia z łożyskiem wrośniętym, to bez dopuszczenia do akcji porodowej powinien wykonać cesarskie cięcie, a po wyjęciu dziecka wyciąć trzon i ewentualnie szyjkę macicy (bez jajników). Wszystko dobrze by się skończyło, tym bardziej że dziecko przyszło na świat w nadspodziewanie dobrym stanie. Lekarze z tej kliniki często ex cathedra, wypowiadają się w mediach, recenzując pracę innych szpitali. Tymczasem sami dopuścili się niewyobrażalnego niedbalstwa, braku ostrożności i staranności zawodowej. Mąż zmarłej kobiety niedługo złoży pozew przeciwko obu szpitalom, gdzie doszło do zaniedbań diagnostycznych. Kwota roszczenia prawdopodobnie wyniesie pół miliona złotych, a oprócz tego rodzina będzie także domagać się stałej renty w wysokości nie mniejszej niż 2,5 tys. zł.
Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (w godz. 10 – 12).