Opowieści z happy endem
Cześć, Kasiu! Piszę ja – Twój Denis. Ale się wyspałem. Noc z własnego wyboru spędziłem w dużym salonie! Mają tutaj taki ogromny, gliniany piec kominek. Był ciepły, a ja spałem na kołdrze obok... Rano, kiedy Ilona wstała, widziałem, jak zagląda, czy u mnie wszystko w porządku, a mnie nawet głowy nie chciało się podnosić. W końcu wstałem. Wyszedłem sobie do ogrodu, żeby się załatwić... i szybciutko wróciłem na swoją kołderkę. Drzwi są nadal otwarte, gdybym chciał wyjść. A w domu cieplutko od tego pieca. Śniadania nie chciałem na razie. Jeszcze mam pełny brzuszek po dwóch kolacjach. Poprosiłem o drugą przed snem. Na noc Ilona zostawiła małe światełka zapalone w przedpokoju i kuchni, żebym widział, gdzie jestem i żebym się nie denerwował. Wiesz, ona chyba fajna będzie... Nawet ją dzisiaj polizałem i troszeczkę pomachałem ogonkiem. Kasiu, napiszę znowu. Nie martw się, jest dobrze. A!!! W poniedziałek chyba pojadę do weterynarza, żeby się pokazać i pomyśleć, jak można mi pomóc. Całuję, Denis.
To list pisany do wolontariuszki Kasi z łódzkiego schroniska przy ul. Marmurowej w imieniu Denisa – wspaniałego, starszego owczarka niemieckiego, o którym pisaliśmy w „Angorce” nr 39. Po ukazaniu się artykułu do Kasi zadzwoniła pani Ilona spod Cieszyna. Po rozmowie o psie i jego potrzebach postanowiła go adoptować. Denis mieszka u niej już od kilku tygodni. A nowa właścicielka informuje schronisko – w postaci listów – co u niego słychać i jak się czuje.
„Angorka” od wielu lat stara się pomagać podopiecznym łódzkiej placówki dla bezdomnych zwierząt, publikując opisy i losy jego podopiecznych. Większość z nich, dzięki Czytelnikom, znalazła nowe domy. Para małych staruszków – Puszek i troszcząca się o niego Perełka („Angorka” nr 30) – wraz z sunią Norą, która siedziała z nimi w jednym boksie, trafiły do dwóch sióstr z Bytomia. Toto i Tymon pojechały do Warszawy, a pełna wdzięku Tula („Angorka” nr 5) w okolice stolicy. Etna mieszka w Pszczynie, a Remik („Angorka” nr 35) w okolicach Ostródy.