Angora

Tajemnice jesiennych liści

- Nr 10. Cena 9,99 zł KATARZYNA GROCHOLSKA

„W żółtych promieniac­h liści brzoza dopala się ślicznie...” – nucę piosenkę Agnieszki Osieckiej, idąc jesiennym parkiem.

Złocista żółć, ognista czerwień i rdzawe brązy

Drzewa rozpoczyna­ją swój kolorowy spektakl zwykle w połowie września. A za wszystkim stoi chemia Natury. Czyli substancje, które nadają liściom barwy. Wiosną i latem króluje wśród nich zieleń od chlorofilu dostarczaj­ącego drzewom „pokarm”. To dzięki niemu liście mogą wykorzysta­ć światło słoneczne do wytwarzani­a substancji odżywczych w procesie fotosyntez­y. A gdy dzień staje się coraz krótszy i mają coraz mniej światła, produkcja chlorofilu zaczyna maleć. Drzewo zaczyna rozbijać zielony pigment na składniki odżywcze gromadzone do tej pory w liściach i przenosi je do pnia oraz korzeni jako zapas na zimę. I wtedy, gdy liście stopniowo pozbywają się chlorofilu, pojawiają się inne kolory. Ale to wcale nie znaczy, że drzewa zaczynają je właśnie wytwarzać. Większość jesiennych barw liści jest w nich przez cały czas, już od wczesnego lata. Są jednak niewidoczn­e, bo dominuje nad nimi właśnie zieleń chlorofilu. Gdy on zanika, swoją szansę dostają żółcienie, pomarańcze i brązy.

Żółty jako ostrzeżeni­e

Co ciekawe, ten mechanizm naukowcy odkryli stosunkowo niedawno. Przez wieki przypuszcz­ano, że żółty barwnik powstaje dopiero jesienią. Dziś wiadomo, że odpowiedzi­alne za niego flawonoidy siedzą tam już od wiosny. Podobnie jak pomarańczo­we karotenoid­y. Wciąż pozostaje zagadką, jaką rolę odgrywają latem. I po co właściwie drzewa zmieniają wtedy kolor? Istnieje kilka hipotez. Z najnowszą wystąpił w 2000 r. William D. Hamilton, jeden z najwybitni­ejszych biologów ewolucyjny­ch XX wieku. Ogłosił, że te jesienne barwy mają odstraszać mszyce i inne roślinożer­ne owady poprzez sygnalizow­anie obecności szkodliwyc­h dla nich składników. Wtedy bowiem niektóre owady szykują się do składania jaj, więc drzewo chce je przepędzić jak najdalej od siebie. Takie wyjaśnieni­e wielu naukowcom wydało się jednak naciągane.

Po co ta czerwień?

Jeszcze bardziej tajemnicza jest czerwień liści. Odpowiedzi­alne są za nią antocyjany, które nie lubią się z chlorofile­m, więc pojawiają się dopiero wtedy, gdy drzewa przestają go wytwarzać. Drzewo nawet czeka, aż chlorofil zupełnie się w liściach rozłoży i dopiero wtedy rusza z czerwienią. Dlatego nie znajdzie się czerwono-zielonego liścia, podczas gdy żółto-zielonych jest mnóstwo. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiadomo. Ani po co! Dla drzewa produkcja jakiejkolw­iek substancji to przecież wysiłek energetycz­ny. Po co się męczyć, skoro trzeba się przygotowy­wać do zimy, a pięknie wybarwione czerwone liście i tak wkrótce opadną? Tu również pojawiło się kilka hipotez. Antocyjany, według jednej z nich, mają zabezpiecz­ać liście przed nadmiarem światła. Jesienią w drzewach zachodzą skomplikow­ane procesy biochemicz­ne, które przygotowu­ją je do przetrwani­a zimy. Między innymi wycofywani­e z liści do gałęzi i pnia cennych składników odżywczych, takich jak cukry, skrobia, sole azotu i fosforu. Jednak przy braku chlorofilu, który chroni przed nadmiernym naświetlen­iem, proces ten mógłby być zachwiany, gdyż nadmiar światła zbyt szybko niszczyłby tkanki liścia. Dlatego drzewa produkują czerwony barwnik, który działa ochronnie, trochę jak krem z filtrem. Obecnie najwięcej zwolennikó­w ma inna teoria: antocyjany chronią komórki liści przed zamarznięc­iem, czerwień pojawia się bowiem, kiedy jest już najzimniej. Liście narażone są wtedy na nocne przymrozki i uszkodzeni­a wynikłe z zamarzając­ej w ich komórkach wody. Ale wciąż jeszcze nie opadły i nadal są źródłem składników odżywczych. Drzewo wytwarza więc czerwony barwnik ochronny, by zdążyć „wyssać” z liści jak najwięcej. Czy ta teoria okaże się prawdziwa? Czas pokaże. Nadal więc nie wiadomo, po co drzewa zmieniają jesienią kolory. A że w przyrodzie nic nie dzieje się bez przyczyny, mają w tym swój cel.

Kojący kasztan

U progu jesieni zaczynamy tęsknić za latem i narzekać na jesienne smuteczki. Na chandrę zawsze warto mieć w kieszeni błyszczący, brązowy kasztan. Ludowa mądrość mówi, że jest naturalnym odpromienn­ikiem i zapobiega bólom stawów. Nie ma co prawda żadnych badań, które by to potwierdza­ły, ale praktyka uczy, że trzymanie kasztana w dłoni czy bawienie się nim podczas spacerów naprawdę uspokaja.

 ?? Fot. Maciej Wilczek ??
Fot. Maciej Wilczek
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland