Nie ma zmiłuj
– A wcześniej byłeś...? – Wiesz, będąc młodym człowiekiem, masz ogromne marzenia. Ja jestem szczęściarzem, bo wiele marzeń mi się ziściło. Mam teraz nadzieję, być może naiwną, że ta płyta się fajnie sprzeda. Chociaż mój wewnętrzny realista podpowiada mi, że z tym naszym całym biznesem muzycznym w Polsce nie jest wcale tak różowo.
– Masz ciągle muzyczne marzenia?
– Udało mi się wiele zrealizować, jeżeli chodzi o różne kompilacje z innymi muzykami. Jako Bracia nagraliśmy w zeszłym roku utwór i teledysk „United” z Dougiem Pinnickiem z King’s X, wystąpiliśmy przed Whitesnake, skomponowaliśmy i wyprodukowaliśmy płytę pod szyldem WAMI, na której zagrali Doogie White, Vinny Appice czy Marco Mendoza. Niestety, wydane to było przez firmę, która z jakiegoś dziwnego powodu robiła wszystko, by nic się z tym nie wydarzyło. Spełnieniem marzeń był występ ze śp. Jonem Lordem w Teatrze Wielkim na rok przed jego śmiercią. Wszystko odbyło się za pośrednictwem Kasi Łaski, która była wokalistką w jego zespole. Zupełnie niedawno wystąpiłem po 17 latach z Garou, o czym mało kto wie, bo był to event zamknięty.
– Często grasz na takich eventach?
– To jest mój zawód, więc jeśli ktoś chce, żebym zaśpiewał i uświetnił jego imprezę, to od tego jestem. – Planujesz solowe koncerty? – Na początku przyszłego roku zamierzamy pograć na żywo nowy materiał, bo to by było bez sensu, gdybym nagrał płytę i nie grał potem na koncertach pochodzących z niej utworów.
– Jest możliwy ciąg dalszy projektu Cugowscy?
– To było jednorazowe przedsięwzięcie. Mamy obaj swoje plany, tak jak ojciec, który ma własny zespół. Ale cieszymy się bardzo, że płyta „Zaklęty krąg” powstała i została tak dobrze przyjęta. Ona musiała się przydarzyć. Rozmawialiśmy o niej wiele razy, nie śpiesząc się, by nie było zarzutu, że ktoś od kogoś odcina kupony. Zdarzyła się w odpowiednim momencie, po dużym sukcesie płyty Braci i zakończeniu współpracy ojca z Budką Suflera. Chcieliśmy zrobić ją dla siebie, by można było postawiać ją na półce i z przyjemnością do niej wracać. To jest taka przygoda, która nam trzem się po prostu należała. – Co jest w życiu najważniejsze? – Święty spokój.