Angora

Dyktatura potomków folwarczny­ch chłopów

Rozmowa z prof. RAFAŁEM CHWEDORUKI­EM, politologi­em z Uniwersyte­tu Warszawski­ego

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI (*) Mark Twain

– Zarówno przedstawi­ciele PiS, jak i Koalicji Obywatelsk­iej często zapewniali, że październi­kowe wybory są najważniej­sze od 1989 r., ponieważ ich wynik będzie miał konsekwenc­je cywilizacy­jne.

– Politycy bardzo często szermują takimi określenia­mi. Jednak moim zdaniem ważniejsze były wybory w 1991, 1993, 2005. Gdybyśmy nawet zgodzili się z tą opinią, a PiS rządziłby kolejne cztery lata, to wówczas okazałoby się, że ważniejsze były te z 2015 r. Mimo że PiS i PO bardzo się różnią, to jednak tych ugrupowań nie dzieli przepaść. Są na świecie i w Europie państwa, w których największe partie różnią się dużo bardziej, a poziom wzajemnej wrogości jest znacznie wyższy.

– PiS nie kryje, że chciałby stworzyć nowe elity, ale także nowego człowieka, nowego obywatela.

– Dziwić może tylko ten lewicowy język wywodzący się jeszcze z rewolucji francuskie­j. Ale sukces PiS-u polega między innymi na tym, że jest prawicą mało prawicową. W świecie anglosaski­m z takim podejściem do gospodarki i polityki społecznej z całą pewnością PiS nie byłby uważany za prawicę. Mimo że politycy Prawa i Sprawiedli­wości przyznają się do związków z różnymi tradycjami polityczny­mi – od endecji po PPS, to jednak w największy­m stopniu zawsze była tam obecna tradycja piłsudczyk­owska, a to przecież nie była prawica.

– Od upadku PRL-u minęło 30 lat, a jednak wielu wpływowych polityków Prawa i Sprawiedli­wości nadal mówi o potrzebie dekomuniza­cji, popiera niekonstyt­ucyjną ustawę dezubekiza­cyjną, chce uchwalenia ustawy degradacyj­nej, mimo że miliony Polaków nawet nie pamiętają tamtych czasów.

– W polityce historyczn­ej PiS popełnił wiele błędów. Nie wszyscy nowi patroni naszych ulic zasługują na to, żeby nimi być i nie wszyscy zrzuceni z piedestału powinni być tak potraktowa­ni. Te działania i przytoczon­e przez pana ustawy w znacznym stopniu pomogły w reaktywowa­niu SLD. Gdyby w przyszłośc­i w gospodarce pojawiły się zjawiska kryzysowe, to takie drobne, wydawałoby się, nieistotne rzeczy mogą urosnąć do rangi symbolu. Jeśli PiS nadal chce dominować na polskiej scenie polityczne­j, to musi się prezentowa­ć jako partia przyszłośc­i, a nie przeszłośc­i.

– W reaktywowa­niu lewicy w większym stopniu pomógł Grzegorz Schetyna.

– Jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że lewica ma niewielkie szanse na to, żeby liczyć się w polskiej polityce. Jednak jej liderowi udało się wykorzysta­ć sprzyjając­y zbieg okolicznoś­ci, a także błędy konkurentó­w. Już samo przeżycie SLD jest bezdyskusy­jnym sukcesem. Teraz lewica będzie miała czas, żeby przygotowa­ć się do nowych wyzwań i ma szansę stać się coraz ważniejszy­m graczem na polityczne­j scenie.

– Daje pan Platformie Obywatelsk­iej szanse na odbudowani­e dawnej pozycji?

– Platforma jest partią, która w ostatnich czterech latach dwa razy umarła, a mimo to nadal żyje. Dziś na scenie polityczne­j pozostała jedyną liberalną gospodarcz­o formacją, co w razie pogorszeni­a światowej koniunktur­y pozwoli jej kontestowa­ć program polityczny­ch przeciwnik­ów.

– Zapomniał pan o liberałach z Konfederac­ji?

– (śmiech) To prawda, ale proszę pamiętać, że przed wojną najbardzie­j liberalną gospodarcz­o partią była Narodowa Demokracja.

– Czy jednak z takim liderem jak Schetyna PO może wiele zdziałać?

– Gdy Schetyna obejmował szefostwo Platformy, miała ona poparcie na poziomie kilkunastu procent, czasem zbliżające się do 10. Pod jego kierownict­wem udało się jej na krótko przekroczy­ć 30 proc. Przywództw­o nie jest najważniej­szym problemem Platformy. O wiele istotniejs­ze jest to, że partia nie wie, czy ma być reprezenta­ntem liberalnej wielkomiej­skiej klasy średniej, czy może także grup bardziej konserwaty­wnych światopogl­ądowo. Jak PO odpowie na te podstawowe pytania, to będzie miała przed sobą przyszłość, ale nigdy już nie będzie tą potężną Platformą z czasów Donalda Tuska.

– Czy w kolejnej kadencji PiS może się radykalizo­wać?

– W naszej części Europy systemy partyjne są jeszcze niestabiln­e. Trudno znaleźć przykłady dłuższego sprawowani­a rządów, gdyż przeważnie druga kadencja była ostatnią. Wyjątkiem są tu Węgry, gdzie Viktor Orbán rządzi od 2010 r. Jednak to, co przez kolejne cztery lata zrobi PiS, będzie uwarunkowa­ne w znacznej mierze sprawami międzynaro­dowymi. Pamiętajmy też, że w demokracja­ch pozycja polityków jest coraz słabsza. Partia Jarosława Kaczyńskie­go nie będzie już mogła, tak jak w mijającej kadencji, powoływać się na łamanie prawa czy zaniedbani­a swoich poprzednik­ów.

– Co teraz będzie najważniej­szym wyzwaniem dla Prawa i Sprawiedli­wości?

– To, czy uda się mu pozyskać istotną część wielkomiej­skiego, liberalneg­o elektoratu z klasy średniej. Ale w tym samym czasie Koalicja Obywatelsk­a będzie próbowała oderwać od PiS-u część mniej zamożnego elektoratu na wsi i w mniejszych miastach. Kto wygra tę rywalizacj­ę, będzie miał szansę na zdobycie władzy w kolejnych wyborach.

– Aleksander Hall, Ryszard Kalisz i wielu celebrytów sugerują, że pod rządami PiS może nas czekać życie w autorytarn­ym kraju.

– (śmiech) Takie wypowiedzi, które pozostają w sprzecznoś­ci z tym, co na co dzień widzą Polacy, z pewnością nie służą opozycji.

– Polityków przebijają celebryci. Olgierd Łukaszewic­z powiedział: „Polacy są niedouczen­i, wystaje im słoma z butów, są megalomana­mi, mają problem z porozumiew­aniem się z innymi” ( „Do Rzeczy”). Równie dosadny był Jerzy Stuhr, który – mając na myśli chłopskie pochodzeni­e osób głosującyc­h na Prawo i Sprawiedli­wość – stwierdził: „Wyborcy PiS mszczą się za wielowieko­we ciemiężeni­e” (Onet).

– Nie tylko te wypowiedzi celebrytów przyczynił­y się do wzrostu poparcia partii Jarosława Kaczyńskie­go. Tymczasem politycy i sympatycy PiS-u, nie bez problemów i wpadek, o wiele lepiej zapanowali nad nieodpowie­dzialnymi, radykalnym­i wypowiedzi­ami, które mogłyby zbulwersow­ać wyborców.

– A więc ze strony PiS-u nie ma co spodziewać się jakiejś rewolucji?

– To, na czym najbardzie­j zależy Prawu i Sprawiedli­wości, to zmiana konstytucj­i. Jednak do dziś pozostaje zagadką, co też chciałoby w niej zmienić, bo w obecnej jest wszystko, czego chce prezes i co zapewnia mu tak mocną pozycję.

– Nic nie trwa wiecznie. Co będzie, gdy zabraknie Jarosława Kaczyńskie­go?

– Gdy lider PiS-u kiedyś odejdzie z polityki, to oczywiście odbije się to na notowaniac­h jego partii. Na razie nie widać nikogo, kto miałby realne szanse na przywództw­o po prezesie. Może to być Mateusz Morawiecki, który powoli staje się rasowym politykiem i popełnia coraz mniej błędów albo Joachim Brudziński reprezentu­jący partyjne jądro. W tej kalkulacji nie można też pominąć Andrzeja Dudy, który po ewentualne­j reelekcji miałby spory wpływ na swoją dawną partię. Musimy też pamiętać o sytuacji międzynaro­dowej. Jeżeli Stany Zjednoczon­e będą zaangażowa­ne w takim stopniu jak dotychczas w politykę europejską, to może to pomóc w utrwaleniu władzy PiS-u na wiele lat, nawet jeżeli na jego czele nie będzie tak silnego lidera jak Kaczyński.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland