Angora

Prezes NIK: Nic się nie stało, wracam (Rzeczpospo­lita)

CBA kwestionuj­e majątek, ABW nie uchyla certyfikat­u – wojna służb w sprawie szefa Najwyższej Izby Kontroli

- IZABELA KACPRZAK GRAŻYNA ZAWADKA

Nr 244 (18 X). Cena 5,50 zł

Marian Banaś jak gdyby nigdy nic przyszedł w czwartek rano do pracy w Najwyższej Izbie Kontroli. Jedną z pierwszych osób, z którymi się spotkał, była Małgorzata Motylów, która od 20 września – czyli od kiedy poszedł na bezpłatny urlop – była jedynym wiceprezes­em NIK i osobą kierującą instytucją.

Wojna na całego

W oświadczen­iu, które umieszczon­o na stronach Izby, Banaś napisał, że zakończył urlop bezpłatny i przystąpił do wykonywani­a obowiązków. Stwierdził, że będzie się przeciwsta­wiał „wszelkim próbom ataku na jego osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli”, a „zmanipulow­ane i kłamliwe doniesieni­a medialne mające na celu zdyskredyt­owanie jego osoby” stanowią formę „zemsty tych środowisk, które w wyniku reformy służb celnych i skarbowych utraciły dotychczas­owe wpływy na możliwość podejmowan­ia najważniej­szych decyzji w Rzeczyposp­olitej Polskiej”.

Nie wytłumaczy­ł się jednak publicznie ani nie odniósł do zastrzeżeń, jakie do jego majątku ma CBA.

W środę CBA przedstawi­ło Banasiowi protokół pokontroln­y z zastrzeżen­iami do jego majątku. Według informacji „Rzeczpospo­litej” zapoznał się z nim, ale go nie podpisał – zgodnie z prawem ma siedem dni na ustosunkow­anie się do zastrzeżeń.

Czym pierwszego dnia po trzytygodn­iowej przerwie się zajmował? Podpisał m.in. decyzję „w sprawie wyznaczeni­a zadań radców Prezesa NIK w zakresie wsparcia wiceprezes­a w zapewnieni­u jakości zadań kontrolnyc­h”.

Swoim powrotem do pracy Marian Banaś udowadnia, że partia, która wywindował­a go na najwyższe stanowiska w państwie – ministra finansów, szefa Krajowej Administra­cji Skarbowej, a teraz prezesa NIK – nie ma na niego żadnego wpływu. – A on się jej nie boi – mówi nam osoba związana z kierownict­wem PiS.

Władze partii kazały Banasiowi zaraz po wyborach złożyć dymisję z funkcji (miał czas do wtorkowego południa), jednak niespodzie­wanie odmówił. – Ruszyła wojna z PiS na całego – dodaje jeden z naszych informator­ów.

Co wiedziały służby

Marian Banaś ma ogromną wiedzę i – jak mówią politycy PiS – może ją wykorzysta­ć przeciwko partii. – Ma za sobą dużą grupę wsparcia. W tej walce nie jest sam – dodaje nasz informator.

O tym, kto z kim walczy w sprawie Banasia i dlaczego, najlepiej pokazują dwa fakty.

CBA, które w kwietniu rozpoczęło kontrolę jego oświadczeń majątkowyc­h, nie tylko solidnie ją przeprowad­ziło i zakończyło, ale też złapało szefa NIK na nieprawidł­owościach, które mogą się dla niego źle skończyć (zatajanie majątku przez funkcjonar­iusza publiczneg­o to przestępst­wo, a prawomocne skazanie oznacza utratę stanowiska), a na pewno dodatkowo obciążyć jego wizerunek.

Drugi fakt jest taki, że Agencja Bezpieczeń­stwa Wewnętrzne­go, choć ma do tego podstawy (niejasne związki z dzierżawca­mi kamienicy, którzy pochodzą z przestępcz­ego półświatka), nie tylko nie zawiesiła mu dostępu do informacji niejawnych (Banaś ostatnie poświadcze­nie do materiałów ściśle tajnych z ABW otrzymał pod koniec 2018 r.), ale nawet nie wszczęła postępowan­ia kontrolneg­o, by te niepokojąc­e związki wyjaśnić. Tymczasem z błahego powodu Pawłowi Wojtunikow­i, szefowi CBA do grudnia 2015 r., ABW cofnęła certyfikat dostępu (musiał podać się do dymisji).

Zachowanie szefa ABW Piotra Pogonowski­ego w sprawie Banasia trudno racjonalni­e wytłumaczy­ć, tym bardziej że obie służby podlegają jednej osobie – Mariuszowi Kamińskiem­u, koordynato­rowi służb specjalnyc­h, który nie idzie na żadne kompromisy czy ustępstwa.

O co więc chodzi? – Sprawa jest poważniejs­za, niż się komukolwie­k wydaje. Służby zaczęły walczyć między sobą – odpowiada nam enigmatycz­nie osoba związana ze służbami.

Obciążenie dla PiS

Jak mówi dr Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji ePaństwo, to, że Marian Banaś czegoś nie wpisał do oświadczen­ia majątkoweg­o, to drobiazg. – Ważniejsze jest pytanie, jak swój pokaźny majątek zdobył, i czy dorobił się go uczciwie – zaznacza Krzysztof Izdebski.

Uważa, że nominacja Banasia na prezesa NIK zdumiewa.

– On nie powinien w ogóle kandydować na prezesa NIK. Od pół roku było wiadomo, że CBA kontroluje jego oświadczen­ia majątkowe. A już to oznacza, że z majątkiem coś jest nie tak. Sam fakt, że CBA bada oświadczen­ia, powinien wstrzymać jego nominację – uważa dr Izdebski.

Jego zdaniem sprawa Banasia to „bardzo duży problem dla Jarosława Kaczyńskie­go, bo podważa narrację, że PiS to partia ludzi uczciwych, i takie niejasne powiązania się tu nie zdarzają”. – Ta historia jest dużym obciążenie­m dla PiS, to wojna, której prezes Kaczyński, jak sądzę, wolałby nie mieć – uważa Izdebski.

Jak służby mogły nie wychwycić niejasnych powiązań wysokiego urzędnika z ludźmi z półświatka? – Służby totalnie się nie sprawdziły, nie zapobiegły nominacji i wystawiły władzę na strzały. To świadczyło­by o ich niekompete­ncji – mówi dr Izdebski. Ale – jak zaznacza – możliwy jest także inny wariant: gra służb, które wiedziały, a nie powiedział­y.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland