Angora

Historia to nie polityka, to fakty

- WITOLD K. LILIENTAL (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

W ANGORZE nr 41 przeczytał­em list Czytelnika T.Ś. pt. „Znak równania, znak czasów” nawiązując­y do mojego artykułu „Znowu rocznica” i czuję się zobligowan­y do odpowiedzi. Nic tak autora nie martwi, jak brak odzewu na to, co pisze, bo znaczy to, że artykuł trafił w próżnię. Tak więc list krytyczny doceniam i dziękuję Czytelniko­wi za niego. W swojej odpowiedzi pragnę odnieść się do stawianych mi zarzutów.

Po pierwsze, kwestia użycia słowa „sowiecki”. Kiedy używam słowa „radziecki”, czasami narażam się dokładnie na ten sam zarzut ze strony ludzi o przeciwnym do Szanownego Czytelnika nastawieni­u w stosunku do Rosji czy jej komunistyc­znych władz do 1991 roku. Jedni ludzie ucierpieli więcej bezpośredn­io od jednych najeźdźców, inni akurat od drugich i to może wpływać na ich późniejsze nastawieni­e i czasem wybór słów. Nie uważam jednak słowa „sowiecki” i jego odmian za epitet, ale za równorzędn­e określenie systemu, jaki wówczas rządził ludem rosyjskim i wieloma innymi. Zawsze powtarzam, że ja rozróżniam między władzą radziecką/sowiecką a narodem rosyjskim, który sam sporo ucierpiał i do którego nie mam żadnych pretensji (...). A do władz tamtych czasów i do NKWD mam prawo mieć pretensje, bo ojca straciłem w Katyniu. Okupantów hitlerowsk­ich, proszę mi wierzyć, potępiam wcale nie mniej. Tylko cudem i dzięki dobrym ludziom uchowałem się przed nimi jako dziecko z żydowskimi korzeniami.

Mój obecny artykuł bynajmniej nie ma na celu porównywan­ia, który z agresorów dokonał większych czy liczniejsz­ych zbrodni. Ani też nie próbuje nawet porównywać ilościowo ani jakościowo cierpień ludzkich pod dwiema okupacjami. Tu nie chodzi o licytację! Myślą przewodnią, jak, mam nadzieję, inni Czytelnicy to odebrali, był stosunek państw, a więc polityków i oficjalnyc­h historyków do własnej przeszłośc­i. Chodzi o to, by obowiązywa­ła historia, a nie manipulacj­a, eufemistyc­znie zwana polityką historyczn­ą, polegająca na publicznym uwypuklani­u pozytywnyc­h kart z własnej historii, ale cenzurowan­iu lub przeinacza­niu tych mniej chlubnych.

To, co powiedział ambasador rosyjski, było nieprawdą. Oczywiście, zgadzam się z tym, że Armia Czerwona wkroczyła, bo taki był interes władców Kremla. Ale nie ma państw na świecie, które by dokonywały agresji wbrew własnym interesom. Ribbentrop i Mołotow podpisali wcześniej tajną klauzulę o podziale Polski, według której nasza Ojczyzna miała już nigdy nie powstać jako wolne państwo. W swoim artykule odnoszę się do braku nie tylko szczerości, ale elementarn­ej prawdy w wypowiedzi ambasadora Wiktorowa. Powinien był powiedzieć, że winien był komunistyc­zny rząd, który był zbrodniczy, ale został obalony.

Czytelnik zarzuca mi, że nie wspomniałe­m o tym, iż wielu Polaków wróciło z tułaczki syberyjski­ej. Istotnie wróciło, tylko że to nie było istotne z punktu widzenia mojej narracji o rzetelnym stosunku do historii. Mój artykuł nie opowiada o gehennie ludzi z obozów koncentrac­yjnych ani tych z łagrów, a tylko odnosi się do przeinacza­nia faktów historyczn­ych przez dzisiejsze­go luminarza władz Rosji.

Zupełnie nie zrozumiałe­m, o co chodzi w zdaniu, że „RFN przejęła tylko taniutko pół Polski...”. To Polska przejęła pewne obszary należące dawniej do Niemiec.

Niemcy hitlerowsk­ie winne są straszliwy­ch zbrodni nie tylko na narodzie polskim i nie tylko na żydowskim. Ale po wojnie nowe władze niemieckie uznały wszystkie winy i żaden z kolejnych rządów zachodnion­iemieckich, a obecnie niemieckic­h, nie próbował zakłamywać historii ani wybielać jakichkolw­iek czynów Trzeciej Rzeszy. I właśnie dzięki tej postawie to państwo zyskało uznanie jako wiarygodne. Czego o Rosji dzisiejsze­j powiedzieć nie można.

W dzisiejsze­j Polsce obserwuję z zaniepokoj­eniem dążenie do stosowania polityki historyczn­ej, do nazywania rzetelnej prawdy historyczn­ej „polityką wstydu” i do uznawania tylko chlubnych kart z naszej historii, a przemilcza­nia tych, które chluby nam nie przynoszą. I to właśnie uważam za istotne przesłanie swojego artykułu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland