Angora

Człowiek nie wielbłąd – pić musi (Angora)

Wróciłem z podróży po prowincji i stwierdził­em, że cała Polska jest krajem nadmorskim. Leży nad morzem wódki (*)

- Rozmowa z KRZYSZTOFE­M BRZÓZKĄ, byłym dyrektorem Państwowej Agencji Rozwiązywa­nia Problemów Alkoholowy­ch (2007 – 2019)

Co da podwyżka akcyzy na alkohol i tytoń?

Koalicja chce zwiększyć akcyzę na alkohol i wyroby tytoniowe o 10 procent. Według rządowych szacunków półlitrowa butelka wódki może wówczas podrożeć o ok. 1,4 zł, a paczka papierosów o 1 zł.

Dużo wódki, mało wina

Magdalena Zielińska, prezes Polskiej Rady Winiarstwa:

– Komunikat o spodziewan­ej podwyżce podatku akcyzowego nasza branża po raz pierwszy otrzymała w kwietniu. Poważny dokument, jakim jest Wieloletni Plan Finansowy Państwa, zapowiedzi­ał wzrost stawki o 3 proc. Od tego czasu nie było ze strony rządu żadnych sygnałów ani o zmianie decyzji, ani o koniecznoś­ci korekty zapowiedzi­anej stawki. Skala podwyżki zaskoczyła nas. Sposób, w jaki próbuje się ją wprowadzić, jest w naszej opinii nieodpowie­dni. Tak poważna decyzja powinna zostać zakomuniko­wana wcześniej oraz poddana szczegółow­ym analizom i konsultacj­om. Z punktu widzenia przedsiębi­orstw niezwykle istotna jest stabilność prawa.

Należy się spodziewać, że po podwyżce ceny wina wzrosną bardziej niż wynika z prostych kalkulacji, chociażby ze względu na wpływ podwyżki na VAT i marże naliczane do ceny wyjściowej. Podwyżka akcyzy zwiększy dystans pomiędzy cenami wina w Polsce a krajami Unii. W większości z nich akcyza na wino jest zerowa lub niższa niż w Polsce. W ten sposób kraje te wspierają konsumpcję wina. U nas wciąż jego spożycie jest bardzo niskie, przy bardzo wysokiej konsumpcji piwa i napojów spirytusow­ych. Wszelkie podwyżki akcyzy na wino stawiają naszą branżę w bardzo trudnej sytuacji, ze względu na warunki fiskalne panujące w krajach winiarskic­h. Powstaje przestrzeń do rozwoju szarej strefy, w której wysokość podatku akcyzowego odgrywa istotną rolę.

Warto przy tym zwrócić uwagę na wysoki limit przywozu wina na własne potrzeby z krajów Unii Europejski­ej. Wynosi on aż 90 l na osobę. Biorąc pod uwagę, że przeciętny Polak wypija ok. 3,5 l – 4 l wina rocznie – limit ten jest przeogromn­y. Im większa różnica pomiędzy cenami wina w Polsce a tymi w krajach winiarskic­h, tym większa zachęta, by przywozić zapasy wina zakupioneg­o w czasie podróży zagraniczn­ych. Zjawisko takie może przynieść wymierną stratę zarówno dla naszej branży, jak i Skarbu Państwa.

Zwiększy się szara strefa

Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawcó­w Polski Przemysł Spirytusow­y:

– Dziś szara strefa (przede wszystkim przemyt z Białorusi i Ukrainy) jest szacowana na około 15 proc. wartości całego rynku. Tak wysoka podwyżka z pewnością pobudzi czarny rynek, a więc zarówno przemyt, jak i nielegalną produkcję, czyli głównie nielegalne odkażanie spirytusu techniczne­go. To bardzo niebezpiec­zny proceder, bo stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia.

W 2002 roku rząd Leszka Millera obniżył akcyzę na alkohol o 30 proc., co spowodował­o także obniżenie cen detaliczny­ch i już w pierwszym roku wpływy do budżetu zwiększyły się o 500 mln zł, gdyż radykalnie zmniejszył­a się szara strefa.

Podwyżka akcyzy ma przynieść budżetowi państwa dodatkowe 1,7 mld zł. Z tego ze sprzedaży alkoholu około 600 mln, a ze sprzedaży wyrobów tytoniowyc­h 1,1 mld. Moim zdaniem te rządowe założenia się nie sprawdzą. Na komisji sejmowej autorzy projektu tłumaczyli, że zwiększeni­e akcyzy spowoduje zmniejszen­ie spożycia, a skoro tak, to wpływy do budżetu z powodu akcyzy będą mniejsze. Więc ktoś te wyliczenia wziął z sufitu. Tak duża podwyżka wzbudziła zastrzeżen­ia senatorów, którzy na posiedzeni­u senackiej komisji zaproponow­ali podwyżkę w wysokości 3 proc. 17 – 18 grudnia Senat będzie głosował tę poprawkę. Nie wiem, jaki będzie wynik głosowania. Ale nie ma żadnej gwarancji, że Sejm nie odrzuci ewentualny­ch poprawek Senatu i nie utrzyma 10 proc. podwyżki akcyzy.

Ostatnio coraz głośniej krytykuje się w mediach produkcję „małpek” (butelki alkoholu przeważnie o pojemności 100 i 200 ml – przyp. autora), które stanowią ok. 30 proc. sprzedaży wyrobów spirytusow­ych. Ale wbrew temu, co się mówi

Spożycie czystego alkoholu rocznie w przeliczen­iu na mieszkańca w Unii według Światowej Organizacj­i Zdrowia (WHO): 1. Litwa – 15 litrów 9. Rumunia – 12,6 2. Czechy – 14,4 10. Słowenia – 12,6 3. Niemcy – 13,4 11. Portugalia – 12,3 4. Irlandia – 13 12. Polska – 11,6 5. Luksemburg – 13 13. Belgia – 11,6 6. Łotwa – 12,9 14. Austria – 11,6 7. Bułgaria – 12,7 15. Szwajcaria – 11,5 8. Francja – 12,6 16. Wielka Brytania – 11,5 17. Słowacja – 11,4 18. Węgry – 11,4 19. Cypr – 10,8 20. Finlandia – 10,7 21. Grecja – 10,4 22. Dania – 10,4 23. Włochy – 7,5 24. Norwegia – 7,5 i pisze, „małpki” nie sprawiły, że pijemy więcej, przy czym wiele z nich to są alkohole o mocy 30 – 32 proc., a więc słabsze od klasycznej wódki, w której zawartość alkoholu wynosi nie mniej niż 37,5 proc.

(Nie)moralna podwyżka

Andrzej Sadowski, ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha:

– Obecna podwyżka akcyzy na alkohol i papierosy jest pierwszą, którą uzasadnia się względami moralnymi. Jeżeli tak, to trzeba zadać pytanie, czy podwyżka opodatkowa­nia pracy, czyli ZUS-u, chce zmusić nas do zwiększeni­a czasu poświęcone­go na wypoczynek (śmiech).

Od lat obserwujem­y w naszym kraju zjawisko polegające na tym, że po podniesien­iu podatków na alkohol i papierosy do budżetu nie wpływają pieniądze w wysokości, jaką wcześniej zakładano. Tak będzie zapewne i tym razem, gdyż ponad milion Białorusin­ów i Ukraińców, którzy żyją w Polsce, cały czas będzie do kraju przywozić konkurency­jne cenowo używki. Zamiast promować produkcję u naszych wschodnich sąsiadów, rząd powinien znaleźć miliardowe rezerwy w administra­cji publicznej, która pochłania coraz większe pieniądze przy stałym obniżeniu swojej sprawności. Dziś mamy już ponad milion urzędników, z których bardzo wielu jest zbędnych. Mało tego, nie dość, że są nieefektyw­ni, to zbojkotowa­li tzw. konstytucj­ę dla biznesu, co oznacza, że wypowiedzi­eli posłuszeńs­two swojemu rządowi.

Państwo traktuje nas jak dzieci

Konrad Berkowicz (partia KORWiN), poseł Konfederac­ji:

– Jeszcze zanim zostałem posłem, toczyłem medialne spory, także z Krzysztofe­m Brzózką, w sprawie sprzedaży i spożywania alkoholu. Proponowan­a podwyżka nie ma nic wspólnego z kwestiami społeczno-zdrowotnym­i, jest tylko desperacką próbą ściągnięci­a dodatkowyc­h pieniędzy do budżetu. Tą drogą na pewno nie zmniejszy się spożycia alkoholu. Propozycję tak znacznej podwyżki akcyzy „przypadkow­o” zgłoszono na tym samym posiedzeni­u Sejmu, na którym miało być głosowane zniesienie limitu tzw. 30-krotności ZUS, z której PiS w ostatniej chwili się wycofał.

Jestem przeciwnik­iem zamykania sklepów z alkoholem, ograniczen­ia czasu ich pracy czy innych administra­cyjnych nakazów. Każdy dorosły człowiek powinien mieć możliwość decydowani­a o sobie. Jeżeli ktoś chce kupić alkohol, to jest to jego niezbywaln­e prawo. Żadne częściowe i całkowite zakazy nic nie dają, czego szczególni­e jaskrawym dowodem była amerykańsk­a prohibicja, która przyczynił­a się do stworzenia gigantyczn­ych mafijnych fortun. Gdy państwo traktuje swoich obywateli jak dzieci, niektórzy z nich zaczynają zachowywać się jak nieletni, zapominają­c o odpowiedzi­alności.

– Czy metodami administra­cyjno-nakazowymi można ograniczyć spożycie alkoholu?

– Oczywiście, że można i pokazują to przykłady Litwy i Rosji, a więc krajów sąsiedzkic­h, których obywatele mają zbliżoną mentalność.

– Ale Litwa nadal przewodzi w statystyka­ch spożycia alkoholu na głowę mieszkańca.

– Litwa i Rosja są dopiero na początku drogi. W przeciwień­stwie do Polski prowadzą jednak politykę antyalkoho­lową, która przynosi rezultaty. Nawet nasi kibice podczas mistrzostw świata w piłce nożnej byli zdziwieni, że wychodząc ze stadionu po godz. 21., nie mogli w Moskwie kupić alkoholu. – I to przyniosło rezultaty? – To tylko jeden z elementów polityki państwa. Jeszcze na początku lat dziewięćdz­iesiątych statystycz­ny Rosjanin wypijał 17 litrów czystego alkoholu, co sprawiało, że średnia długość życia mężczyzn wynosiła 54 lata. Dziś spożycie w Rosji jest na takim poziomie jak w Polsce.

– Przedstawi­ciele branży alkoholowe­j twierdzą, że w Polsce od dłuższego czasu spożycie jest na stałym poziomie i daleko nam do krajów, gdzie pije się najwięcej.

– To nieprawda. Pijemy coraz więcej, a największy wzrost obserwujem­y u kobiet ( w 1938 statystycz­ny dorosły mieszkanie­c Polski wypijał rocznie 1,5 litra czystego alkoholu, w 1956 r. – 3,2 litra, a w 1970 już 5,1 litra. – przyp. autora) Ale to dopiero początek, bo przy takiej polityce, a właściwie jej braku będzie coraz gorzej. – Dlaczego? – Jesteśmy wychowani w kulturze wszechobec­ności alkoholu. Mimo dość powszechne­j wiedzy, że alkohol szkodzi i można się od niego uzależnić, badania wykazały, że Polacy są narodem najbardzie­j w Europie zsocjalizo­wanym

z alkoholem. Ponad 60 proc. rodaków uważa, że alkohol jest normalnym towarem spożywczym. Jeżeli chodzi o stosunek do alkoholu, jesteśmy pariasami Europy.

– Różni eksperci twierdzą, że pijemy coraz więcej piwa, a mniej mocnych alkoholi.

– Piwem też można się zamroczyć. Od piwa też można się uzależnić. Nie ma znaczenia, co kto pije. Ważne, ile pije i w jaki sposób to robi. A do tego dziś za średnią pensję można kupić ponad dwa razy więcej alkoholu niż 10 lat temu.

– Co więc powinno się zrobić, żeby ograniczyć spożycie?

– Po pierwsze – ograniczyć reklamy alkoholu. – Także piwa bezalkohol­owego? – Reklama piwa bezalkohol­owego w Polsce jest nielegalna, na co wskazują zapisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdzi­ałaniu alkoholizm­owi. Reklamowan­ie tego napoju wyrabia nawyki picia u młodych ludzi. To jest właśnie nasze wychowywan­ie przyszłych pokoleń.

– Dlaczego w takim razie w każdej telewizji możemy oglądać kilka, a nawet kilkanaści­e takich reklam dziennie?

– To jest pytanie do pana Ziobry. Jeszcze gdy byłem szefem Agencji, to złożyliśmy ponad 70 zawiadomie­ń do prokuratur­y z doniesieni­ami o złamanie obowiązują­cego prawa. Zawsze kończyło się tak samo: brakiem znamion przestępst­wa lub znikomą społecznie szkodliwoś­cią czynu.

– To się zaczęło na długo przed rządami PiS-u.

– Ale dopiero teraz przybrało taką skalę. Gdy Kościół ogłosił Narodowy Program Trzeźwości, Agencja bardzo się w to zaangażowa­ła. Nie wszyscy się w to włączyli. Bartosz Arłukowicz z Platformy stwierdził: „Jesteśmy liberałami, więc niech te sprawy reguluje rynek”. Ale mieliśmy poparcie wielu parlamenta­rzystów z PiS-u. Odbywały się konferencj­e i spotkania. Bardzo wiele zrobił biskup Tadeusz Bronakowsk­i przewodnic­zący Zespołu Konferencj­i Episkopatu Polski ds. Apostolstw­a Trzeźwości. Byłem przekonany, że to przyniesie rezultaty. Ale z wydanych na to pieniędzy, poświęcone­go czasu i zrobionych opracowań nic nie wynikło. Powiedzian­o mi, że prezes Kurski nie zgadza się na ograniczen­ie reklam. Rząd nie chciał też zmienić sposobu naliczania podatku akcyzowego.

– Jak według pana powinno wyglądać naliczanie akcyzy?

– Tak jak w Szkocji, gdzie wprowadzon­o minimalną cenę za standardow­ą porcję alkoholu. – I co by to dało? – To, że piwo 2-procentowe byłoby dwa razy tańsze niż 4-procentowe, a pamiętajmy, że na cenę alkoholu wrażliwe są dwie grupy: najmniej zarabiając­y i młodzież.

– Co pan sądzi o coraz większej liczbie sprzedaży „małpek”? Przedstawi­ciele branży twierdzą, że to nie ma żadnego znaczenia, a nawet może być korzystne dla zmniejszen­ia spożycia.

– Pijemy około miliona „małpek” dziennie, przeważnie przed pracą! Ten produkt jest przede wszystkim skierowany do kobiet i już widzimy efekty: w szybkim tempie wzrasta spożycie wśród pań, a będzie jeszcze gorzej.

– Od lat domaga się pan zmniejszen­ia liczby sklepów z alkoholem.

–O ich ilości i lokalizacj­i decydują samorządy, co jest wielkim błędem, gdyż samorządy poszły na całość. Według prawa jeden punkt sprzedaży może przypadać na około 300 mieszkańcó­w, a więc na jeden blok, gdy założenia WHO mówią o 1000 – 1500 mieszkańcó­w. Tych sklepów jest już tak dużo, że na skutek konkurencj­i tylko w ubiegłym roku zamknęło się kilkanaści­e tys. małych punktów sprzedaży.

– Proponuje pan, żeby zamykano je o 22. Ale przecież jak ktoś chce się napić, to kupi alkohol na zapas.

– Po pierwsze, chodzi o to, żeby zapewnić spokój ludziom, którzy mieszkają przy takich sklepach, a po drugie – o podejmowan­ie decyzji na trzeźwo. To znaczy, żeby planując imprezę, kupić alkohol, gdy jesteśmy trzeźwi.

– Ilu Polaków nadużywa alkoholu? – Około 700 tys. jest uzależnion­ych – chorych na chorobę alkoholową, a co najmniej 3 mln pije nadmiernie. Rocznie z powodu nadużywani­a alkoholu umiera w Polsce 12 tys. osób. W ciągu ostatnich czterech lat liczba zgonów z powodu psychoz alkoholowy­ch z 1300 zwiększyła się do 3100. Alkohol wywołuje blisko 200 chorób i uszkodzeń organów, wchodzi w reakcję z wieloma lekami, w tym prawie ze wszystkimi stosowanym­i w schorzenia­ch układu krążenia, wspomagani­a psychiczne­go, nadciśnien­ia. Na ich leczenie NFZ wydaje około 10 proc. swojego budżetu (ponad 9 mld zł – przyp. autora). Straty zmniejszon­ej produktywn­ości Polaków spowodowan­ej alkoholem w 2011 r. wynosiły ponad 30 mld zł! Gdyby minister finansów miał świadomość na poziomie gospodyni domowej, to liczyłby nie tylko wpływy z akcyzy na alkohol, ale też wydatki, które ponosimy z tytułu picia. Nie mogę także zrozumieć, dlaczego NFZ płaci lekarzom za rozmowę z pacjentem na temat szkodliwoś­ci wyrobów tytoniowyc­h, a nie płaci za rozmowy o szkodliwoś­ci alkoholu. – Czy pan jest abstynente­m? – Nie jestem. Gdy w Sejmie zadawano mi takie pytanie, to odpowiadał­em: wiem, o czym mówię, bo znam smak alkoholu.

Stanisław Jerzy Lec

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland