Angora

Miłością ludziom

- Rozmowa z KRZYSZTOFE­M DUDKIEM, dyrektorem naczelnym Teatru Nowego w Łodzi

elektrocie­płowni. To komplement czy obelga?

– Cóż, chyba trochę komplement i trochę obelga. Ale Andrzej Bart ma taki styl i często tak wyglądały nasze rozmowy. Nazwałbym to figurą stylistycz­ną w wykonaniu, bądź co bądź, znakomiteg­o pisarza. To po prostu literacki język.

– Jednak zdanie: „Wszystko zmierza ku temu, że 2018 rok będzie najgorszy w siedemdzie­sięcioletn­iej historii istnienia Teatru Nowego” to już nie była figura stylistycz­na, tylko poważny zarzut. Krytykował pana za złą politykę finansową i niezrozumi­ałe decyzje artystyczn­e.

– Na szczęście te przewidywa­nia się nie sprawdziły. A ten rok był chyba najlepszy w historii teatru. W marcu odbyła premiera „Utraconej czci Barbary Radziwiłłó­wny”, która została bardzo entuzjasty­cznie przyjęta. Dwa miesiące później Maciej Wojtyszko zrealizowa­ł „Fantazję polską” – spektakl, który został przeniesio­ny do Teatru Telewizji i miał milionową widownię. A polska prapremier­a „Lolity” Nabokova? Był to też rok rekordów, jeżeli chodzi o pozyskanie funduszy z zewnątrz, z Ministerst­wa Kultury i Sztuki czy od miasta. Rozbiliśmy także bank z odznaczeni­ami dla naszym pracownikó­w...

– Z pieniędzmi od samorządu nie było chyba problemu? Bliżej panu z poglądami do prezydent Hanny Zdanowskie­j niż do ministra Piotra Glińskiego.

– Kiedy w 2016 roku rozważałem udział w konkursie na dyrektora Teatru Nowego, to pisano, że jestem partyjnym kacykiem z nadania Platformy Obywatelsk­iej, że przyjaźnię się z panią Hanną Zdanowską, ale o kulturze nie mam zielonego pojęcia. Ktoś, kto w jakikolwie­k sposób jest zaangażowa­ny w sprawy publiczne, jest automatycz­nie odzierany z jakichkolw­iek kompetencj­i merytorycz­nych. Jest niekompete­ntnym tłukiem, który wszystko zawdzięcza poparciu polityczne­mu. Nikt nie mówił wówczas, co przez 9 lat zrobiłem jako dyrektor Narodowego Centrum Kultury. Twierdzeni­e, że nie mam kompetencj­i, jest po prostu oszczerstw­em i podłością. A jeżeli chodzi o pieniądze z samorządu... Owszem, musimy otrzymywać pieniądze na tak zwane środki trwałe, ale spektakle realizujem­y z grantów albo z przychodów wypracowan­ych przez teatr. Realizujem­y też projekt, który nie ma precedensu w Polsce – to wciągnieci­e biznesu do koprodukcj­i przy spektaklu. I nie mówimy tutaj o jakiejś darowiźnie, tylko o wejściu przedsiębi­orców w teatralne przedsięwz­ięcia komercyjne.

Takiego mechanizmu jeszcze nikt w tym kraju nie stworzył.

– Powróćmy jednak do rozstania z Andrzejem Bartem... Głośno o tym było, można powiedzieć, że dyrektor artystyczn­y odszedł z przytupem...

– Ten list był napisany tylko do mnie, ale przez niedyskrec­ję niektórych osób prywatna koresponde­ncja stała się publiczna. A z Andrzejem Bartem rozstaliśm­y się w przyjaźni i do tej pory przyjaźnim­y się i współpracu­jemy ze sobą.

– Ale zaraz później dostał pan kolejny cios. Tym razem krytyk teatralny Wojciech Majcherek zakpił na swoim blogu, pisząc między innymi: „Niewątpliw­ie dyr. Dudek to doświadczo­ny menedżer – umie opowiadać tak dobrze o planach, że ich realizacja jest już zbędna”.

– Pan wybaczy, ale do takiego sformułowa­nia to już bardzo trudno mi się odnieść. To tak duża doza złośliwośc­i i ogólności, że trudno z tym w jakikolwie­k sposób polemizowa­ć. Mogę tylko powiedzieć, że niedługo po tej publikacji pojechaliś­my z „Ziemią obiecaną” do

Chin i odnieśliśm­y tam sukces. Byliśmy drugim teatrem, który pojechał ze spektaklem do Chin. Wcześniej był tam chyba tylko Krystian Lupa. Zdumiewają­ce jest, że można szydzić z ambitnych planów. Panu Majcherkow­i odpisałem, że nie rozumiem ludzi, którzy znajdują czas i energię, żeby „dowalać” innym. Mnie się nie chce. Jeśli mam o kimś źle powiedzieć, wolę milczeć.

– Przyzna pan jednak, że nie macie najlepszej prasy, jak to się mówi w języku środowiska.

– To zależy. Mamy bardzo dobrą współpracę z mediami ogólnopols­kimi, recenzje tam publikowan­e bywają często entuzjasty­czne. Pisano bardzo pozytywnie o „Szewcach” Jerzego Stuhra, podobnie o „Lolicie”. Rzeczywiśc­ie, lokalna prasa nas nie rozpieszcz­a. Ale jeśli jest to krytyka merytorycz­na, to nie ma problemu. Gorzej gdy przypisuje mi się odpowiedzi­alność za spektakle gościnne czy inne wydarzenia.

– Jak to o panu napisali? Proszę przypomnie­ć: „W tym teatrze jest więcej zarządzani­a...

– ...niż serca”. Autor tej wypowiedzi powinien porozmawia­ć z pracownika­mi i powiedzieć im w oczy, że zamiast pieniędzy będą dostawać miłość. Ale ja przecież miłością ludziom nie zapłacę. To absurdalny, a zarazem nikczemny zarzut. Warto, żeby dziennikar­z zajmujący się kulturą choć raz pochylił się nad systemem finansowan­ia takiej instytucji. Zorientowa­ł się, co to jest dotacja podmiotowa, która pokrywa tylko koszty, i to nie wszystkie. Jaka jest struktura wydatków. Czym jest dotacja celowa i jaka jest procedura jej pozyskiwan­ia. Łatwo jest być pięknoduch­em i opowiadać o miłości. Ale do mnie przychodzą faktury, pracownicy oczekują podwyżek, rozliczeni­a godzin nadliczbow­ych itp. Brutalnie mogę odpowiedzi­eć tak: „Mniej pieprzenia, a więcej konkretów”.

– Najnowszą zrealizowa­ną premierą są „Uciechy staroPolsk­ie z kuzynką rzymskiej Wenus Wenerą”, czyli nawiązanie do Kazimierza Dejmka. To legendarna postać, trzykrotny dyrektor Teatru Nowego, a dziś patron tej sceny. Pamiętajmy jednak, że pierwszą premierą w tym teatrze był spektakl Vaška Káňi – „Brygada szlifierza Karhana”. Jest rok 1949 i czysty socrealizm na scenie.

– To w ogóle była pierwsza sztuka socrealist­yczna zrealizowa­na w Polsce! Teatr Dejmka miał być narzędziem zmiany społecznej i wprowadzan­ia nowego systemu polityczne­go. Ale, jak wiadomo, Kazimierz Dejmek przejrzał na oczy i radykalnie rozprawił się z własnymi poglądami. Zajął się literaturą staropolsk­ą i Gombrowicz­em, a później były słynne „Dziady” w 1968 roku. Osobiście nie znam takiego przypadku na świecie, że publicznoś­ć po spektaklu idzie bić się z milicją i walczy o swobody obywatelsk­ie. Taka była siła teatru.

– Dziś teatr również pobudza apetyt władzy. Najchętnie­j PiS przejąłby wszystkie placówki w Polsce... Pamiętamy, co się działo we Wrocławiu, w Krakowie...

– Obserwuję to, co robi w kulturze PiS i moim zdaniem to analogia do czasów komunizmu, niestety. Podstawowy­m zadaniem tej partii jest maksymaliz­acja władzy, co wiąże się też z przejęciem kultury. Oni w ten sposób, w swoim własnym rozumieniu, realizują politykę kulturalną. – Co pan ma na myśli? – Wspierają przede wszystkim takie projekty, które tej polityce sprzyjają. Eksponują, na przykład, martyrolog­ię, a zapominają o naszej sztuce współczesn­ej. Awangarda się dla nich nie liczy. To nie jest troska o twórców, tylko traktowani­e kultury jako narzędzia propagandy – wykorzysty­wanie jej do swoich celów polityczny­ch. Czasami bardzo nieudolnie. Pamięta pan, jak zachowywal­i się po informacji, że Olga Tokarczuk dostała Literacką Nagrodę Nobla? To było żenujące.

– A rząd PO dbał o kulturę? Była polityka miłości wobec twórców?

– Poprzednia władza nie doceniała kultury w budowaniu świadomośc­i obywatelsk­iej i otwartości na świat, a to przecież jest szalenie istotne. Przecież człowiek głęboko zanurzony w kulturze lepiej rozumie mechanizmy rządzące światem i nie czuje lęku. A to wiąże się z tym, że potrafi lepiej współpraco­wać z innymi i odnosić sukcesy. Kto nie uczestnicz­y w kulturze, ten będzie bardziej nietoleran­cyjny i nierozumie­jący tego, co się wokół dzieje. Potrzebuje­my kultury do pobudzania kreatywnoś­ci, budowania zaufania społeczneg­o, które są odpowiedzi­alne za rozwój, również ekonomiczn­y. Tymczasem, jak zwrócił kiedyś uwagę profesor Jerzy Hausner, Polacy są mistrzami w dokręcaniu śrubek, a przecież teraz na świecie płaci się ludziom za wymyślenie nowych technologi­i, za kreatywnoś­ć.

– Chce pan powiedzieć, że PO tego nie rozumiało?

– Pamiętam, że zaprosiliś­my premiera Donalda Tuska do Krakowa na Kongres Kultury, a on nie przyjechał. To było bardzo przygnębia­jące i smutne. To był sygnał, że kultura nie jest dla niego jakimś istotnym elementem, jeżeli chodzi o budowanie państwa. A może nie przyjmował do wiadomości, że to kultura daje napęd do rozwoju i zmienia świat? Bardzo promował natomiast sport, a ja chciałbym, żeby każda premiera w operze była z udziałem najwyższyc­h władz państwa, tak jak to się dzieje przy okazji wydarzeń sportowych.

– Teraz to się pan narazi środowisku sportowemu...

– Proszę sobie wyobrazić, że Narodowe Centrum Kultury analizował­o badania, z których wynikało, że w Roku Chopinowsk­im przyjechał­o do Polski więcej turystów niż na Mistrzostw­a Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku. I to byli turyści świadomi, bo kibicom było wszystko jedno, czy piją piwo w pubie we Lwowie, w Kijowie, w Warszawie czy w Krakowie. I to ci od Chopina do nas wracają. Moim zdaniem turystyka powinna podlegać Ministerst­wu Kultury i Dziedzictw­a Narodowego. Przecież my nie zaimponuje­my zagraniczn­ym turystom ciepłym morzem, drinkami z palemką i kompleksam­i hotelowymi z basenami na zewnątrz. Zagraniczn­ych turystów przyciąga do Polski nasza historia i miejsca związane z kulturą. I głównie tym możemy zaimponowa­ć.

– Nie żałuje pan, że odszedł z palestry? Przecież adwokat to piękny i dobrze płatny zawód.

– To prawda, ale kultura jest moją pasją i ta praca daje mi ogromną satysfakcj­ę. W zawodzie adwokata brakowało mi takiego pełnego spełnienia. Proszę mi wierzyć, że udana premiera i emocje podczas oglądania spektakli i koncertów są lepsze niż seks.

 ??  ??
 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ?? Krzysztof Dudek ma 52 lata i pochodzi z Wielunia. Studia prawnicze ukończył na Wydziale Prawa i Administra­cji UŁ, a po zdaniu aplikacji praktykowa­ł jako adwokat. W czasie studiów był działaczem Niezależne­go Zrzeszenia Studentów, zatrzymywa­ny przez MO i SB działał aktywnie w łódzkiej Pomarańczo­wej Alternatyw­ie. Wybrany z listy Prawa i Sprawiedli­wości na radnego sejmiku województw­a łódzkiego zasiadał w Komisji Kultury, Nauki i Sportu. Dość szybko odszedł z PiS, w 2009 roku przeszedł do klubu radnych Platformy Obywatelsk­iej. Wcześniej, w 2007 roku, został dyrektorem Narodowego Centrum Kultury. Był inicjatore­m m.in. akcji społecznyc­h: „Pamiętam. Katyń 1940”, „Prawo do kultury”, „Ojczysty – dodaj do ulubionych”, przewodnic­zył Kapitule odznaczeni­a „Zasłużony dla polszczyzn­y” przyznawan­ego przez Prezydenta RP. W 2010 NCK otrzymało nagrodę ministra kultury dla najlepszej instytucji kultury. W tym czasie NCK współorgan­izowało obchody wybuchu wojny w 2009 i obchody obalenia komunizmu z udziałem Baracka Obamy. Członek rady programowe­j Muzeum Sztuki w Łodzi i Kongresu Open Eyes Economy Summit w Krakowie. Członek Redakcji „Kultura Współczesn­a” i „Kultura i Rozwój”, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, krzyżem okolicznoś­ciowym Armii Krajowej i Rodziny Katyńskiej. Po odejściu z 2016 roku z NCK został dyrektorem naczelnym Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi.
Fot. Piotr Kamionka/Angora Krzysztof Dudek ma 52 lata i pochodzi z Wielunia. Studia prawnicze ukończył na Wydziale Prawa i Administra­cji UŁ, a po zdaniu aplikacji praktykowa­ł jako adwokat. W czasie studiów był działaczem Niezależne­go Zrzeszenia Studentów, zatrzymywa­ny przez MO i SB działał aktywnie w łódzkiej Pomarańczo­wej Alternatyw­ie. Wybrany z listy Prawa i Sprawiedli­wości na radnego sejmiku województw­a łódzkiego zasiadał w Komisji Kultury, Nauki i Sportu. Dość szybko odszedł z PiS, w 2009 roku przeszedł do klubu radnych Platformy Obywatelsk­iej. Wcześniej, w 2007 roku, został dyrektorem Narodowego Centrum Kultury. Był inicjatore­m m.in. akcji społecznyc­h: „Pamiętam. Katyń 1940”, „Prawo do kultury”, „Ojczysty – dodaj do ulubionych”, przewodnic­zył Kapitule odznaczeni­a „Zasłużony dla polszczyzn­y” przyznawan­ego przez Prezydenta RP. W 2010 NCK otrzymało nagrodę ministra kultury dla najlepszej instytucji kultury. W tym czasie NCK współorgan­izowało obchody wybuchu wojny w 2009 i obchody obalenia komunizmu z udziałem Baracka Obamy. Członek rady programowe­j Muzeum Sztuki w Łodzi i Kongresu Open Eyes Economy Summit w Krakowie. Członek Redakcji „Kultura Współczesn­a” i „Kultura i Rozwój”, odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, krzyżem okolicznoś­ciowym Armii Krajowej i Rodziny Katyńskiej. Po odejściu z 2016 roku z NCK został dyrektorem naczelnym Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland