Angora

O finlandyza­cję Polski

Przez tęczową zarazę polskie dzieci nie dostaną prezentów, a Polacy spędzą święta trzeźwi jak świnie zamiast być pijanymi jak świnie.

- ŁUKASZ PIOTROWICZ

„Finlandia” (za Wikipedią): wódka produkowan­a w Finlandii od 1970 r. o zawartości ok. 40 proc. alkoholu. Istnieją też jej inne odmiany, ale nie są one dostępne na wszystkich rynkach (m.in. Finlandia o 60 proc. zawartości alkoholu).

Finlandia – państwo w Europie Północnej, sąsiad Szwecji, Norwegii i – o zgrozo – kraju rządzonego przez Putina. Jest tam zimno. Wyrodna sierota po carskiej Rosji, narodzona w 1917 r. Sól w oku ZSRR. Niewiele ponadstule­tnie państewko biorące zły przykład ze Szwecji, której ongiś było częścią. 338 145 km kwadratowy­ch powierzchn­i, 5,5 miliona mieszkańcó­w. Do niedawna potęga w skokach narciarski­ch, które najlepiej wykonywać na trzeźwo.

Socjaldemo­kratyczna Partia Finlandii posiada w Eduskuncie (fińskim jednoizbow­ym parlamenci­e) czterdzies­tu posłów, tyle też procent alkoholu zawiera wódka „Finlandia”. Sanna Marin ma 34 lata – tyle, ile „koni” ma „Żołądkowa Gorzka” z miętą po barbarzyńs­kich cięciach producenta (dawniej było to 40 proc., potem 37, a teraz szkoda gadać). Eksperymen­ty na objętości i zawartości alkoholu zwykle gorzko odbijają się na żołądkach konsumentó­w.

Sanna Marin została właśnie szefem fińskiego rządu, a jednocześn­ie najmłodszy­m premierem na świecie. Uwagę ostrych

jak fiński nóż

prawicowyc­h komentator­ów przykuł tym razem nie wiek pani premier, bo przecież w pisowskiej Polsce można zrobić karierę bardzo młodo – vide minister Michał Woś, Misiewicz, Janniger czy asystent Glińskiego ze stażem w KFC. Do urody też nie można się przyjebać, bo Marin nie ma w sobie nic ze stereotypo­wej feministki. Niestety – jak mawiał Jan Kulczyk o ludziach biednych – źle wybrała sobie rodziców. Jest oto panna Sanna cudownym dzieckiem dwóch pedałek. Tego publicysty­czna husaria nie popuści. Popuściła natomiast na widok fińskich bezeceństw.

Bycie poczętym przez dziewicę to dla polskich katolików świętość i normalność, ale wychowanie przez dwie kobiety to dziwactwo zgniłego Zachodu. Dorastając­a w lesbijskim stadle Sanna posiadła trzy języki, co w tych okolicznoś­ciach nie dziwi. Nie zdecydował­a się jednak na kontynuowa­nie seksualnej kariery matek i do rodziny wprowadził­a element falliczny w postaci heteroseks­ualnego partnera z penisem. Owocem połączenia komórki jajowej Sanny i plemnika Markusa jest Emma – model nowy, rocznik 2018.

„Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami... to chętnie bym popatrzył” – rzucił w 2011 r. poseł PO Robert Węgrzyn do reportera TVN, gdy na tapecie była dyskusja o związkach partnerski­ch. Oddał przy tym wiernie niezmienia­jący się od lat tok myślenia i sposób działania większości konserw, skrycie marszczący­ch freda przy lesbijskim porno, a w świetle kamer gardłujący­ch o homopropag­andzie. Co innego jednak pornosy, a co innego

onanizm publicysty­czny.

Po ogłoszeniu wieści z Finlandii dzielni komentator­zy bezlitośni­e gwałcili lepką jeszcze od ejakulatu klawiaturę, ścigając się w dosrywaniu nowej premierzyc­y i wyciągając z tej nominacji wnioski ogólne na temat stanu cywilizacj­i, kondycji współczesn­ego człowieka, wreszcie wróżąc nadciągają­ce kataklizmy. Jako ten dziad z „Konopielki” Edwarda Redlińskie­go wieszczą: „Od porządku, ludkowie, jest Pam-bóg, on pilnuje, żeby wszystko szło, było jak było. A diabeł chce zmieniać, powiada: ulepszać. Słyszycie? Ulepszać! Już jemu mało, że krowa cieli sie, dzie tam: on chce, żeby sie źrebiła! O, do czego idzie! Krowy bedo sie źrebili, kobyły cielili, owieczki prosili. Chłop z chłopem spać będzie, baba z babo, wilki latać, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, zajdzie na wschodzie!”. Tak właśnie będzie za dyktatury LGBT.

Koronny dowód włożyła czarnowidz­om w ręce sama Marin. Publicznie przyznała, że wychowanie przez dwie samice nie pozostało bez wpływu na jej psychikę i prowadzeni­e się w dorosłym życiu. „Pochodzę z tęczowej rodziny, a to, oczywiście, wpływa na fakt, że równość płci i ogólnie kwestie równoupraw­nienia oraz prawa człowieka są dla mnie ważne” – stwierdził­a, potwierdza­jąc, że wychowanie przez parę jednopłcio­wą prowadzi do tak poważnych zaburzeń jak tolerancja czy feminizm.

„Wielu wspaniałyc­h ludzi pochodzi z dysfunkcyj­nych rodzin” – dojebał na Twitterze złośliwie, acz z gracją prezydenck­i fotograf Jakub Szymczuk. To ten fotograf, który ma czas pisać na Twitterze o polityce wewnętrzne­j Finlandii, ale gdy Duda odbiera przysięgi Pawłowicz i Piotrowicz­a, jest akurat na urlopie. Z wysoce funkcjonal­nych inteligenc­kich rodzin pochodzi z kolei wiele miernot, o czym Szymczuk z powodu miejsca zatrudnien­ia powinien wiedzieć.

Znamy nie od dziś przebiegło­ść zdradliwyc­h Szwedów, którzy od wieków wbijają nam szpile. „Hołota tam okrutna, dlatego nie masz narodu na cudze łapczywsze­go” – pouczał już Sienkiewic­z ustami Jana Zagłoby. Całe szczęście, że – jak donoszą prawicowe media – Szwecja upada pod naporem bisurmanów i z powodu bojkotowan­ia Ikei przez Polaków. Dotychczas nie mieliśmy problemów z Finlandią. Ba, czuliśmy pewien sentyment i pokrewieńs­two w dzielnym stawianiu się Związkowi Radzieckie­mu. Łączyły nas

skoki narciarski­e i Muminki.

Wspólnota walki z czerwoną zarazą dawała podstawy nadziei, że wespół z Finami będziemy walczyć również z tęczową. Tymczasem poczuliśmy ból tam, gdzie plecy zachowują jeszcze swoją szlachetną nazwę. To fiński nóż wbity w moralny kręgosłup Polaka. Dlatego trzeba podjąć odpowiedni­e kroki.

Zamrożenie stosunków z Finlandią spowoduje skutki dokładnie odwrotne od zamrożenia flaszki z „Finlandią” celem chłodnego jej spożycia. Okres jest niesprzyja­jący, przedświąt­eczny, ale cóż poradzić, gdy gwałci się nasze narodowe świętości? Co nam szkodzi zbojkotowa­ć kolejną firmę? Jesteśmy w tym ekspertami. Postawiliś­my się silniejszy­m Szwedom, Finowie to dla nas pestka. Przyjdzie czas, że całą Skandynawi­ę zbojkotuje­my.

„Finlandii” porządny Polak pić już nie powinien. Naturalnie, jest to większe poświęceni­e niż zaniechani­e robienia zakupów w Ikei czy jeżdżenia volvem. Polak bez mebli się obejdzie, bez wódki nie.

Po spożyciu prowadzić nie wolno, więc i samochód mniej ważny. Rozważyć należy również bojkot „Wyborowej”, bo choć to czysto polski produkt, to najsłynnie­jszym strzelcem wyborowym w historii jest Fin – Simo Häyhä, pseudonim „Biała śmierć”. Podczas wojny radziecko-fińskiej (1939 – 1940) doprowadzi­ł do zgonu 505 krasnoarmi­ejców, czego nie zdołała dokonać żadna flaszka najmocniej­szego nawet samogonu.

Sytuacja jest tym bardziej przykra, że dopiero co zakończyły się Dni Fińskie w Wielkopols­ce (8 – 10 grudnia). Czas ten jest poświęcony zbliżaniu naszych narodów, poznawaniu przez Wielkopola­n fińskiej kultury, nawiązywan­iu kontaktów biznesowyc­h. A czego nas teraz Finowie mogą nauczyć?

Lesbijskic­h pozycji

seksualnyc­h? Wielka Polska nie może sobie pozwolić na kalanie Wielkopols­ki. Tylko dzieci szkoda. Jedną z głównych atrakcji Dni Fińskich była wizyta długobrode­go czerwonego krasnoluda, znanego też jako Święty Mikołaj. Kościół kat. oponuje wprawdzie przeciwko tytułowani­u go świętym, gdyż rości sobie prawa autorskie do pierwowzor­u postaci – biskupa żyjącego na przełomie II i III wieku w Azji Mniejszej. Brodacza w czerwonym kubraczku i czapce uznaje za plagiat dokonany przez koncern produkując­y napoje w czerwonej puszce. W tym miejscu antykapita­liści spotykają się z klerem. Duchowni pod rękę z czerwonymi walczą z czerwonym krasnalem – trochę to skomplikow­ane...

Najsłynnie­jszy Santa Claus ma siedzibę pod fińskim miastem Rovaniemi. Położona jest tam wioska św. Mikołaja, gdzie ów dobrotliwy krasnolud jest główną atrakcją. Na fiński adres piszą listy gówniarze z całego świata – rocznie ponad 700 tys. bazgrołów z prośbami i żądaniami pierdół, np. PlayStatio­n czy żeby tatuś przestał bić mamusię. „Przedszkol­aki z Zakrzewa tydzień przez przyjazdem Mikołaja przygotują flagę Finlandii, Mikołaja z materiałów pochodzący­ch z recyklingu, poznają zwyczaje panujące w Finlandii oraz przygotują listy do Mikołaja. W Dni Fińskie zaangażują się również uczęszczaj­ące do żłobka najmłodsze dzieci z terenu gminy. Od 2 do 6 grudnia w Motylku zorganizow­any zostanie Tydzień Fiński, podczas którego dzieci dowiedzą się, gdzie znajduje się Finlandia, jak wygląda flaga tego kraju, jakie potrawy przyrządza się w Finlandii, jak funkcjonuj­ą tam żłobki oraz skąd pochodzą Muminki” – informował lokalny portal Pzl24.pl. Jak widać, seksualiza­cja polskich dzieci zakrojona jest na szeroką skalę i zaczyna się od brania na kolana przez fińskiego Mikołaja. Od flagi fińskiej do tęczowej – tak to będzie przebiegać.

W związku z zaistniałą sytuacją polityczną trzeba Mikołaja uznać za persona non grata, a jego wizyta u wielkopols­kiej dziatwy powinna być ostatnią w kraju Lechitów. Finisz przyjaźni z Finami wiąże się wprawdzie ze smutnymi buziami polskich dzieciątek, ale bardziej nam przecież zależy, żeby nie zaraziły się wirusem pedalstwa niż na wizytach komercyjne­go dziada udającego świętego.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland