Mały, wielki świat
Lewiatan jest Słowakiem, mało atrakcyjnym grubaskiem, chłopcem z zasadami i prymusem. Kapia zaś jest Węgrem, miejscowym macho i rozrabiaką terrorystą. Obaj mieszkają w małym miasteczku na pograniczu słowacko-węgierskim i są przyjaciółmi z krwi i kości. Dziesięcioletni chłopcy wciągają samych siebie, a przy okazji czytelnika w świat – często groteskowych – szaleństw, a Lewiatan, narrator, także w opowieści o mieszkańcach Loszonca. Na przykład o sąsiedzie Guzku, który nie ma włosów, bo ma raka. „Na szczęście wygrał w Totka, więc w szpitalu zrobili mu kosmiczną sondę”. Albo o Ferdku Foszaszu (po węgiersku: sraczka), który był słynnym amatorem drobiu i najprzyzwoitszym pijusem w miasteczku. „W knajpie, kiedy miał uderzyć w gaz, z przepraszającym uśmiechem na ustach zapowiadał wszem i wobec, że do północy zleje się w majty”. I zawsze dotrzymywał słowa... Są jeszcze dziwak Kilimandżaro, urokliwie piękna i uwodzicielska Alicja, nieprzyjemny gang niejakiego Bielika, dziadek Jano Krajci, który przysiągł na grób kozy Franciszki i miłość do rodziny, że stanie się najlepszym piłkarzem w Loszoncu, mamy pogrzeb z węgierską stypą, która jest wystawniejsza od węgierskiej.
Książka Petera Balki, słowackiego prozaika i poety, to z jednej strony – niczym u Marka Twaina – łotrzykowska opowieść o chłopięcej przyjaźni, a z drugiej – jak u Márqueza – magiczna opowieść o świecie, który można ogarnąć wzrokiem, wdrapując się na miejscową górkę. Ale też o rodzinnych historiach uwikłanych w historyczne wydarzenia. Jest czasami smutno, często wesoło, a najczęściej groteskowo, ironicznie, nostalgicznie i metafizycznie. Czy taka powieść ma szansę nie złamać nam serca?
JACEK BINKOWSKI PETER BALKO. WTEDY W LOSZONCU (VTEDY V LOSONCI). Przeł. Miłosz Waligórski. BIBLIOTEKA ANALIZ, Warszawa 2019. Cena 29,90 zł.