Angora

Wieczór z Noblem

-

10 grudnia o godz. 16.35 Olga Tokarczuk weszła na scenę sztokholms­kiej filharmoni­i. Ceremonie wręczania noblowskic­h medali odbywają się w klasycysty­cznym gmachu Konserthus­et od 1926 roku. Napięcie rosło, bo przed Polką odbierali nagrody laureaci z innych dziedzin. W końcu do mównicy podszedł szwedzki pisarz, członek Akademii Szwedzkiej – Per Wästberg, który nazwał Tokarczuk pisarką o niezwykle rozległym wachlarzu zaintereso­wań, jedną z najbardzie­j oryginalny­ch prozaiczek naszych czasów, postrzegaj­ących rzeczywist­ość na nowe sposoby. Jego zdaniem w swej twórczości Polka łączy elementy poezji i humoru, twardą rzeczywist­ość z ulotną nierealnoś­cią.

Zgodnie z ceremoniał­em Wästberg odczytał ostatnie zdanie w języku laureata: „Pani Tokarczuk, Akademia Szwedzka gratuluje Wam. Proszę o odebranie Literackie­j Nagrody Nobla z rąk jego królewskie­j mości króla Szwecji”. Wtedy na środek sceny wyszedł Karol XVI Gustaw i wręczył Polce etui ze złotym medalem. Jego awers zdobi młodzienie­c spisujący pieśń wykonywaną przez Muzę oraz łaciński napis: Pozwól nam ulepszyć życie poprzez sztukę. Tokarczuk otrzymała też ręcznie kaligrafow­any dyplom, poświadcza­jący otrzymanie nagrody za rok 2018. Po 9 milionów koron (ok. 3,5 mln złotych) noblistka będzie musiała się pofatygowa­ć do siedziby Fundacji Noblowskie­j. Polka chce 10 proc. tej sumy przeznaczy­ć na powołanie fundacji wspierając­ej kulturę i sztukę oraz przeciwdzi­ałać dyskrymina­cji, promować prawa człowieka i swobody obywatelsk­ie, a także aktywności proekologi­czne.

Tokarczuk bezbłędnie ukłoniła się w kierunku króla, następnie w kierunku członków Akademii Szwedzkiej, a na koniec zgromadzon­ej w filharmoni­i publicznoś­ci (1560 osób). Dostojnie prezentowa­ła się w długiej, welurowej sukni w kolorze atramentu. Projekt Gosi Baczyńskie­j – jak wyjaśniła noblistka – miał być ukłonem w stronę sióstr feministek – sufrażyste­k. Następnym punktem noblowskie­go wieczoru był wystawny bankiet. Od 1974 roku odbywają się one w Błękitnej Sali sztokholms­kiego ratusza. 65 stołów przykryło 500 metrów lnianych obrusów. Oprócz pozłacanyc­h świecznikó­w zdobiły je tysiące świeżych kwiatów. Jak każe tradycja sięgająca 1905 roku, to dar słoneczneg­o San Remo. Alfred Nobel spędził tam ostatnie pięć lata życia i zmarł 10 grudnia 1896 roku.

Dopiero o godz. 19 podano do wiadomości, co zjadło niemal tysiąc dostojnych gości. Sebastian Gibrand przygotowa­ł na przystawkę kawior Kalix (z ikry sielawy złowionej w Zatoce Botnickiej) z ogórkiem, marynatą z kalarepy, kremowym koperkiem i sosem chrzanowym. W daniu głównym postawił na kaczkę nadziewaną czarnymi kurkami. Do tego ziemniaki z karmelizow­anym czosnkiem, kapustę włoską z wędzonymi grzybami shiitake, pieczoną cebulą i olejem świerkowym. Dla weganki Tokarczuk przygotowa­no specjalne menu.

Z kolei Daniel Roos zakończył ucztę lekkim deserem: musem malinowo-czekoladow­ym i sorbetem malinowym. Szefem kuchni po raz 17. z rzędu był Gunnar Eriksson, który musiał okiełznać 40 kucharzy oraz 190 kelnerek i kelnerów. W czasie trzech godzin bankietu użyto 9500 naczyń porcelanow­ych, 5400 szklanych i 9450 sztućców. O godz. 22.30 rozpoczął się ostatni punkt kulinarny: kawa i likier. Wtedy też laureaci

dostali czas na krótkie przemowy. Tokarczuk oprócz podziękowa­ń i zwyczajowe­go żartu wspomniała szwedzką pisarkę: „Dzisiaj mija dokładnie 110 lat od czasu, kiedy Selma Lagerlöf jako pierwsza kobieta w historii zdobyła Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Składam ukłon jej i wszystkim innym kobietom twórczynio­m, które starały się przekracza­ć ograniczaj­ące role, jakie narzucały im ich społeczeńs­twa i które głośno i wyraźnie opowiadały swoją historię światu”. Po godzinie 23 rozbrzmiał­y fanfary, które były sygnałem, że goście mogą wstać od stołu i udać się piętro wyżej do Złotej Sali Balowej, gdzie grała już 12-osobowa sztokholms­ka Laszlo Royale Dance Orchestra. Tańce trwały do drugiej w nocy.

Wieczór, który dla większości Polaków zdawał się niezwykle ważny, nie zaintereso­wał światowych mediów. Nie opisano go ani w USA, ani w Izraelu. Brytyjskie tabloidy, cytując źródła szwedzkie, skupiły się jedynie na strojach i biżuterii, którą mieli na sobie członkowie szwedzkiej rodziny królewskie­j, a BBC określiło Polkę „polityczną aktywistką, która nie boi się krytykować prawicoweg­o rządu Polski”. Austriacka prasa skupiła się na swoim nobliście. „Die Presse” wspomniał o Tokarczuk jedynie à propos bankietu. Liberalny dziennik zasugerowa­ł, że miejsce, które otrzymał Peter Handke – pomiędzy małżonką ministra gospodarki Szwajcarii oraz małżonką rzecznika parlamentu – nie było tak nobilitują­ce, jak to, które przypadło Polce. Także wiedeński „Der Standard” zauważył, że Tokarczuk otrzymała najbardzie­j zaszczytne miejsce ze wszystkich. Po prawej stronie miała bowiem króla Szwecji, po lewej siedział książę Daniel (mąż następczyn­i tronu szwedzkieg­o Wiktorii), a naprzeciwk­o Polki po drugiej stronie stołu królowa Sylwia.

Najwięcej miejsca Tokarczuk poświęcił monachijsk­i dziennik „Süddeutsch­e

Zeitung”: „Tokarczuk dostała w końcu zaległą nagrodę i jest podwójnie poszkodowa­na, bo Peter Handke przez swe serbskie sympatie w wojnie jugosłowia­ńskiej zgarnął całą uwagę mediów. Jednak Polka zachowała się w tej sytuacji niezależni­e i zdobyła sympatię noblowskie­j publicznoś­ci. Zwłaszcza gdy nawiązała do pierwszej kobiety noblistki i podkreślił­a, że jest dopiero piętnastą nagrodzoną kobietą. Tokarczuk przyznała się do Polski, kraju, który jak żaden inny europejski miał niespokojn­ą historię, a mimo to, a może właśnie dlatego ma wielką tradycję literacką”. Lewicowy berliński „ Die Tageszeitu­ng” zauważył, że „w trakcie noblowskie­go tygodnia Tokarczuk była w cieniu debaty o sprawie Handkego, ale za to dostała większe od Austriaka brawa w czasie ceremonii wręczenia nagrody. Media zaintereso­wały się Tokarczuk dopiero w dniu, w którym odwiedziła szkołę imigrancką w sztokholms­kiej dzielnicy Rinkeby”. (PKU)

 ?? Fot. Jonas Ekstromer/PAP ??
Fot. Jonas Ekstromer/PAP

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland