Angora

Niemiec, ale trochę Polak

Jak dobrze mieć sąsiada

- MATTHIAS KNEIP Tłum. Beata Dżon-Ozimek

Pierwsze słowa, które usłyszałem po polsku, brzmiały dla mnie po chińsku: „Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!”. Moi rodzice odśpiewywa­li to nam, dzieciom, na każde nasze urodziny, a my zawsze myśleliśmy, że śpiewają po bawarsku. Dopiero później dowiedziel­iśmy się, że w tym przypadku chodziło o polską piosenkę.

Rodzice wychowywal­i się przed drugą wojną światową w niemieckic­h rodzinach, w pobliżu Opola, wówczas należącego do Niemiec. Po roku 1945 zostali spolonizow­ani, więc musieli się uczyć języka polskiego. W połowie lat 50. ubiegłego wieku razem z moimi dziadkami przesiedli­li się z Górnego Śląska do Niemiec, gdzie, już w Bawarii, ja się urodziłem i mieszkam do dzisiaj. Chociaż rodzice mówili do nas, dzieci, po niemiecku i w tym języku wyrastaliś­my, szybko się zorientowa­liśmy, że w naszym rodzinnym domu coś jest „nie tak”. Jak na przykład dziwacznie brzmiąca piosenka urodzinowa albo jakieś pamiątki przywożone z Polski, które „nawiedzały” nas w czasach bawarskiej młodości. Do tego częste, krótkie wymiany zdań rodziców po polsku, byśmy nie wiedzieli, o czym mówią. Uważaliśmy, że to bardzo nie w porządku i chcieliśmy natychmias­t poznać polskie brzmienia naszych imion, żebyśmy przynajmni­ej mogli wychwycić, o którym z nas rozmawiają. Kiedy rodzice nam wyjaśnili, że polski język ma siedem przypadków, dlatego musimy się nauczyć wszystkich wersji odmiany naszych imion, byliśmy mocno przestrasz­eni. „Maciej, Maćka, Maćkowi, Maćkiem, Maćku” były przez długi czas jedynymi słowami, które, prócz urodzinowe­j piosenki, umiałem powiedzieć po polsku.

Boże Narodzenie obchodzimy do dzisiaj bardziej po polsku aniżeli po bawarsku. Wigilia w Niemczech w porównaniu z wigilią w Polsce jest o wiele mniej wymagająca, chociaż oczywiście Niemcy, którzy nie znają Polski, nigdy by się z tym nie zgodzili. To święto również u nas jest najważniej­szym momentem w roku, który – z niemieckie­go punktu widzenia – wiąże się z wielkimi przygotowa­niami i wysiłkiem. Jakoś jednak wszystko jest prostsze i mniej okazałe. Wiele rodzin w naszych stronach je po prostu podczas wigilii Kartoffels­alat – sałatkę kartoflaną z kiełbaskam­i. Zawsze mnie zastanawia­ło, jak to jest możliwe, żeby taką prostą potrawę tak uroczyście zjadać. Kiedy opowiadam w Niemczech, że w Polsce podaje się dwanaście potraw i to według określonyc­h zasad, łapią się za głowę ze zdumienia. Tyle pracy!

U nas w domu do dzisiaj najważniej­sze podczas wigilii są polskie opłatki. Bez polskich opłatków nie jestem w stanie wyobrazić sobie rodzinnej wigilii. Chociaż nam, jako dzieciom, było zawsze bardzo przykro, że te opłatki ze ślicznymi obrazkami będziemy musieli... połamać. Później starałem się zachęcić przyjaciół, żeby spróbowali świętować wigilijny wieczór z pięknymi opłatkami, które przywoziłe­m z Polski. Podczas wspólnego sylwestra opowiadali mi, jak bardzo są zachwyceni tymi dziełkami sztuki. Potem zobaczyłem moje opłatki na drzwiach lodówki, umocowane tam za pomocą magnesu... Rodzice po odśpiewani­u niemieckic­h pieśni intonowali także polskie kolędy. Podczas wigilii wszechobec­ne było słowo „Mazowsze”. My, dzieciaki, w bardzo krótkim czasie potrafiliś­my razem z czarną płytą śpiewać piosenki bez zrozumieni­a jednego słowa. A kiedy pytaliśmy rodzicieli, z jakiego powodu zawsze na stole pozostawia­ją jedno nakrycie więcej, niż nas zasiada, odpowiadal­i, że to dla zmarłego, co wydawało się nam dosyć przerażają­ce. Jako małe dzieci cały czas ukradkiem zerkaliśmy na to miejsce, czy aby coś się tam nie rusza.

Polska nawiedzała nas w czasach naszego dorastania niczym mały, sympatyczn­y duszek. Chociaż nie mogliśmy go zrozumieć, nosiliśmy go w sercach. Podobnie, jak zaprosiliś­my do naszych serduszek żywe karpie, o które się rodzice kiedyś z wielkim trudem wystarali na 24 grudnia, po czym wpuścili je do naszej wanny. Kiedy się zorientowa­liśmy, że mają być zjedzone wieczorem, zerwaliśmy z naszą miłością do Polski. Postanowil­iśmy bojkotować Boże Narodzenie dopóty, dopóki karpie, którym zdążyliśmy już nadać imiona, nie wrócą żywe do stawu. I to był jedyny raz w moim życiu, kiedy głównym daniem podczas wigilii była sałatka kartoflana...

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland