Angora

Antyaggior­namento

- (kryspinkry­stek@onet.eu) KRYSPIN KRYSTEK

Mroźny grudniowy poranek, a właściwie schyłek nocy, bo do 6 rano pozostawał­o jeszcze sporo czasu, a na dworze panował mrok.

Pamiętam takie grudniowe poranki, kiedy w towarzystw­ie mamy każdego dnia adwentoweg­o oczekiwani­a przemierza­łem drogę do kościoła, żeby razem z pokaźną gromadą niedorostk­ów takich jak ja przeżywać szczególną liturgię adwentowej mszy.

To było niesamowit­e doznanie, które zaczynało się już chwilę po opuszczeni­u ciepłego domu. Na ulicach iskrzyły się światełka, zlewając się w jeden nurt niczym górskie strumyki, które wraz ze zbliżaniem się do kościoła stawały się rzeką świateł stworzoną przez zapalone, kolorowe lampiony dumnie trzymane w rękach małolatów spieszącyc­h na ranną liturgię.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że te świecące rekwizyty nie pochodziły ze stoiska w pobliskim markecie, bo tych zwyczajnie jeszcze nie było, a jedynym towarem kojarzonym z dalekimi Chinami był ryż z półek osiedloweg­o sklepu. Lampiony robiły dzieciaki w szkole na zajęciach z prac ręcznych, a w przypadku tych mniejszych, niemającyc­h jeszcze umiejętnoś­ci samodzieln­ego budowania kolorowo świecących lampek, do pomocy stawali ojcowie i pomagali im w domowym zaciszu tworzyć delikatną konstrukcj­ę z kolorowej krepy.

Najpięknie­jszym wspomnieni­em z tamtych rorat na zawsze pozostanie dla mnie obraz kościoła pogrążoneg­o w mroku i moment liturgii, kiedy celebrans intonował: „Chwała na wysokości Bogu” i ciemności świątyni eksplodowa­ły zapalanymi w tym momencie wszystkimi światłami.

Minęło od tego czasu tyle lat, że tamte obrazy dla wielu są już tylko historią, bo świat się zmienia. Przy małym, drewnianym kościółku, który mijam za każdym razem, kiedy muszę załatwić coś w pobliskiej miejscowoś­ci, na początku adwentu zainstalow­ano ogromną, sztuczną choinkę ze srebrnymi, plastikowy­mi ozdobami i pewnie jak co roku obok niej pojawi się dmuchany św. Mikołaj, żeby całość dopasowała się do otoczenia przystrojo­nego w świecące, pozawiesza­ne na okolicznyc­h latarniach neony, jakby chciały stworzyć nastrój nadchodząc­ego święta. Pewnie w niedalekie­j przyszłośc­i ktoś opracuje także sposób na sztuczny śnieg do rozsypywan­ia wokół naszych domów, by było tak jak kiedyś.

Ale to wszystko będzie tylko rodzajem teatralnej scenografi­i, którą potem posprząta się do magazynów, żeby za rok na nowo z niej stworzyć ten rekonstruk­cyjny miraż.

Świat już taki jest i to, co było, już nie wróci, bo człowiek łatwo przyzwycza­ja się do dobrego i nie chce wracać do siermiężne­j rzeczywist­ości minionych lat – twierdzą koryfeusze postępu i w ten ton zdaje się wpisywać także współczesn­y Kościół.

Przecież żyjemy tradycją, zdają się głosić kapłani, wyliczając, że tak naprawdę się nic nie zmieniło. Nadal w świątyniac­h celebruje się adwentowe roraty... A że nie są to już poranne msze? Popołudnio­wa pora jest bardziej stosowna, bo dzieciaki i tak mają deficyt snu przy codziennyc­h obowiązkac­h, które serwuje im życie. Nadal w świątyniac­h są instalowan­e bożonarodz­eniowe żłóbki, a że z plastikowy­mi figurkami, to przecież może i lepiej, bo są bardziej bliskie dzieciom wychowanym na klockach Lego. A że coraz mniej ich przy tych nowoczesny­ch żłóbkach, to wina laicyzacji życia, od której one także nie są wolne, i trudno...

W połowie XX wieku Kościół wprowadzaj­ąc idee Soboru Watykański­ego II przyjął zasadę, że tenże winien dostosowyw­ać się do zmieniając­ego się świata, dlatego ojcowie tegoż zgromadzen­ia wprowadzil­i słynne aggiorname­nto, czyli dostosowan­ie się Kościoła do dzisiejsze­go dnia.

Nie negując słuszności tamtych założeń, sądzę, że Kościół dzisiaj winien wprowadzić chociażby w tak drobnych sprawach, jak pielęgnowa­nie okołoświąt­ecznych zwyczajów, zasadę antyaggior­namento, co mogłoby być dobrym darem dla tych, którym święta Bożego Narodzenia, ale i te inne, kojarzą się z czymś więcej aniżeli tylko z tym, co niesie ze sobą komercja.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland