A ja kciuków nie trzymam!
Nie, nie trzymam kciuków za Morawieckiego i pewnie nigdy trzymał nie będę. Niech p. (pan?, pani?) G. Młynarczyk, autor(ka) listu „Trzymam kciuki, Panie Premierze” (ANGORA nr 49) trzyma je w kręgu zwolenników rządzących. Nie wiem, dlaczego chce to robić, bo w liście prezentuje długą listę przewinień, delikatnie to ujmując, obecnej władzy. A więc: fatalna polityka wschodnia i jeszcze gorsza zachodnia; wydatki wojenne bez podstaw i bez efektów; zbyt rozbudowany „socjal wyborczy”; kłamstwa historyczne; goebbelsowskie metody propagandy; działalność IPN itd. Większość tekstu tego właśnie dotyczy. I gdyby nie jeden poważny błąd interpretacyjny, być może wynikający ze skrótu myślowego, a polegający na zaliczeniu podwyżki najniższych świadczeń do metod uczenia ludzi lenistwa i cwaniactwa, gotów byłbym podpisać się oburącz pod tą częścią tekstu.
Ale są dwa stwierdzenia, które budzą mój zdecydowany sprzeciw. Pierwsze, to nazwanie opozycji – właśnie w stylu przywoływanej metody propagandy hitlerowskich Niemiec – mianem „totalnej”. To określenie hańbiące autorów, a nie nazywaną zbiorowość, ukuły właśnie PiS-owskie media. Większość ludzi, mam nadzieję, że nie autor listu, używa tego bez zrozumienia, ślepo powtarzając za paskami z TVP. To jaka byłaby opozycja nie totalna? Taka, która nocą głosuje razem z rządzącymi zburzenie Sądu Najwyższego i destrukcję wymiaru sprawiedliwości? A może taka, która głosuje za wyborem pancernego Mariana na prezesa NIK czy Pawłowicz i Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego? Albo podnosi rękę na „tak” za odebraniem pieniędzy niepełnosprawnym, by wypłacić „trzynastkę” emerytom w przedwyborczym miesiącu? To tylko kilka przykładów, i jeśli o to chodziło, to jestem dumny, że takiej opozycji nie mamy.
I druga sprawa, trochę podobna. Stwierdzenie: „Dobrze, że PiS wygrał, bo opozycja jest jeszcze gorsza”. Zgodnie z metodami rządzących, to stwierdzenie pozostaje bez żadnych dowodów. Ot, rzucić błotem, bo trochę zawsze się przylepi. Oczywiście, znamy te argumenty sprzed lat: tamci więcej kradli, a ci się dzielą z ludźmi; była mafia VAT, której zabrano dochody (teraz już pewnie tego argumentu nie będzie się używało, bo na czele tej mafii stał ponoć wysoki urzędnik rządzącej partii); wstaliśmy z kolan i szanuje nas świat, bo swobodnie sobie stoimy przy biurku wielkiego prezydenta itp. A tak w ogóle to wszystko jest winą Tuska! Jeśli tak, to nic dziwnego, że w liście nie przywołano sukcesów obozu Kaczyńskiego.
Rozumiem, że autor(ka) listu nie podał(a) innych, mniej znanych społeczeństwu argumentów popierających swoje stanowisko, bo trzymanie kciuków uniemożliwia przecież pisanie. Ja nie trzymam, więc napisałem. NARCYZ WASZKIEWICZ (adres internetowy do wiadomości redakcji)