Żegnaj, stary roku!
„Angora” na salonach warszawki.
Gdybym miał wskazać noworocz- ne postanowienie władzy, które od lat nie może doczekać się spełnienia, ku uciesze obywateli, wybór padłby na zapowiedź likwidacji abonamentu rtv. W roku 2020 znów bowiem wszystko zostaje po staremu.
A przecież już w 2008 roku ówczesny premier Donald Tusk nazwał abonament rtv haraczem i twierdził, że obywatele nie powinni go płacić. Kolejne rządy lansowały różne koncepcje tej opłaty, które dość szybko lądowały w koszu. Cała „zabawa” przypomina gonienie królika, którego złapanie wcale nie jest najważniejsze. Sprawa jest o tyle istotna, że media nazywane publicznymi stały się tubą propagandową władzy i duża część społeczeństwa nie chce uczestniczyć w ich finansowaniu. Tymczasem abonament wciąż trzeba płacić.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ustaliła, że wysokość tego swoistego podatku będzie taka sama jak w 2019 roku. Oznacza to, że od stycznia 2020 r. opłata wynosić będzie 22,70 zł miesięcznie w przypadku posiadania telewizora i radia i 7 zł tylko za radio. Płacąc abonament jednorazowo za cały rok, można zaoszczędzić ok. 27 zł. Z prognoz przedstawionych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji wynika, że urząd spodziewa się wpływów na poziomie 650 mln zł, z których połowa ma trafić do TVP SA.
Obowiązek uiszczania abonamentu powstaje po zarejestrowaniu w urzędzie pocztowym kupionego odbiornika. Opłaty powinni wnosić posiadacze telewizora lub radioodbiornika niezależnie od tego, czy płacą abonament sieci kablowej, platformie cyfrowej, czy serwisowi streamingowemu. Na zwolnienie z tego obowiązku mogą liczyć m.in. osoby, które ukończyły 75. rok życia, osoby zaliczone do I grupy inwalidzkiej, kombatanci będący inwalidami wojennymi lub wojskowymi, osoby, które ukończyły 60 lat i mają prawo do emerytury, której wysokość nie przekracza miesięcznie połowy przeciętnego wynagrodzenia. Żeby skorzystać ze zwolnienia, trzeba jednak złożyć stosowne dokumenty w urzędzie pocztowym. Jeśli tego nie zrobimy i nie będziemy płacić, będziemy traktowani jak dłużnicy. W takiej sytuacji trzeba liczyć się z karą w wysokości trzydziestokrotności miesięcznej raty, czyli 681 zł i koniecznością uregulowania zaległych opłat – maksymalnie za trzy lata wstecz. Łącznie może to wynieść nawet 1,5 tys. zł.
Takiej kary raczej unikną ci, którzy nie zarejestrowali odbiornika, ale z niego korzystają. Prawo pozwala nam odmówić wpuszczenia kontrolera do domu. W gorszej sytuacji są natomiast ci, którzy uwierzyli politykom, że abonament zostanie zlikwidowany i przestali go płacić, ale nie wyrejestrowali odbiornika na poczcie. Do nich może bowiem zapukać komornik.