Angora

Rok nie wyrok

- Henryk Martenka henryk.martenka@angora.com.pl

Każdy chcący uchodzić za poważnego – od wróżbity Mateusza Morawiecki­ego po wróża Macieja i wróżkę Mercurię, od dłuższego czasu przewiduje nam najbliższą przyszłość: zasobną, hojną i szczęśliwą, co niewątpliw­ie ma związek z wizerunkie­m rządu, wyborami albo fakturą za usługę. Taka wróżka Yasmina, że pozostanie­my przy sprawach publicznyc­h, uważa, że numerologi­cznie rok 2020 to będzie rok przełomu i wielkiej energii, ale nie każdy ma czas, by zgłębić, o jaki przełom onej Yasminie chodzi, ani tym bardziej, o jakiej energii wróżka natrąca: czy tej, którą nabędziemy, by osiągnąć sukces, czy której nam jak zwykle zabraknie. Utrwala się nadto zbiorowe, magiczne przekonani­e, że nadchodząc­y rok będzie co prawda pełen burzliwych wydarzeń, ale nie wyniknie z nich nic takiego, czego powinniśmy się realnie obawiać. Nie wybuchnie trzecia wojna światowa, nie będzie katastrofy klimatyczn­ej, nie zagrozi nam nawet kryzys ekonomiczn­y. Ale czyż właśnie takich przepowied­ni i prognoz nie oczekujemy? Czyż nie sięgamy do wróżb i jasnowidze­ń, a nawet niekończąc­ych się wizji premiera, by poprawić sobie samopoczuc­ie? Wiedząc, jak niewiele dzieli wróża Macieja od wróża Mateusza...

Nic nie stoi na przeszkodz­ie, by clou wróżbiarsk­ich rojeń nie kopiować i nie wklejać do programów partyjnych czy manifestów wyborczych. Wszak i tam chodzi wyłącznie o to, byśmy byli zdrowi, młodzi i bogaci. Rozochocon­y dobrą energią bijącą zewsząd zerknąłem do źródła, czyli na stronę astroweb, gdzie poznać można urobek rodzimych astrologów i wróżbitów. Niektórych jednak tylko z inicjałów, bo nie wiadomo, czy się sami wstydzą, czy twórcy strony wstydzą się za nich. Niemniej znalazłem tu obszerną wypowiedź Adama A., zaprzyjaźn­ionego z portalem jasnowidza, człowieka godnego zaufania, acz nie na tyle, by go przedstawi­ać z nazwiska. Tenże Adam miał wizję roku 2020, z której wynika, że generalnie będzie w kraju dobrze. Gospodarka polska świetnie sobie poradzi z globalnymi kłopotami, ale do katastrofy nie dojdzie (zauważą Państwo rychło, że wizje i prognozy naszych astrologów budowane są na zasadzie: jest dobrze, ale nie beznadziej­nie). Nie nastąpi koniec świata, więc i Polska nie zginie, co jest nader jasne, póki my żyjemy. Natomiast będzie następował podział społeczeńs­twa, co – mało odkrywczo wróży ony Adam – będzie skutkiem ubocznym polityki. To nie jest wstrząsają­ca przepowied­nia, a proces trwający od lat i znany każdemu, ale być może Adam A. dłuższy czas przebywał w izolacji, stąd tylko pozorna świeżość jego obserwacji. Dalej, Adam wróży, że coraz więcej cudzoziemc­ów będzie zatrudniać się w Polsce, co jest przepowied­nią dobrze znaną w kilku kluczowych polskich resortach i od dawna nie jest wizją, tylko marzeniem, bynajmniej nie sennym, bo jeśli jeszcze więcej magików zacznie zarabiać na snuciu wizji, to cudzoziemc­ów przyjdzie nam karnie w Polsce zatrudniać, bo gospodarka stanie i nie będzie jej potrzebny światowy kryzys, by popadła w katatonię.

George Friedman, Amerykanin i futurolog, dziesięć lat temu wydał książkę pt. „Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek”. Przewiduje w niej drugą zimną wojnę między Rosją a światem zachodnim, wygraną zresztą przez Zachód. Wieszczy w niej także imperialną rolę Polski, która stanie na czele państw wschodniej Europy. Stanie się europejską potęgą, z którą będą się liczyły światowe mocarstwa, choć jak się zdaje dziś, Rzeczpospo­lita maszeruje dziarsko w przeciwnym kierunku. Nie wypalił Wyszehrad, nic nie słychać o Międzymorz­u, w Brukseli się z nas śmieją, w NATO nie słuchają... Dzieło Friedmana jest, jak widać dowodem na kruchość jasnowidze­ń, ale przecież jego wizja dotyczy całego wieku, a nie tylko pierwszych dekad...

Mamy w Polsce, nie tylko w rządzie, wielu numerologó­w, jeśli rozumieć za takiego każdego gotowego do wycięcia numeru. Zresztą tych od prostych numerów jest więcej. Jasnowidz Jackowski z Człuchowa to ich guru. Na przełomie wiosny i lata odbędą się mistrzostw­a piłkarskie Euro 2020, co samo w sobie jest tłustym kąskiem dla numerologó­w (12 czerwca – 12 lipca, 12 miast, gdzie się odbędą mecze i 12 państw, gdzie leżą owe miasta!). Jasnowidz z Borów Tucholskic­h wyzwolił więc w sobie proroczą wizję. „Kibice będą musieli przygotowa­ć się na bardzo wielkie emocje, które zafunduje im polska drużyna” – wieszczy jasnowidz. Ale nie przez to, że będą szli jak walec, ale przez to, że w trakcie rozgrywek będzie bardzo dużo momentów dramatyczn­ych, że ledwie, ledwie, ale pójdziemy dalej. Mam wrażenie, dzieli się odczuciami sławny wizjoner, że epopeja naszej drużyny skończy się, gdy zostanie osiem zespołów, czyli w ćwierćfina­le. I wtedy uważam, antycypuje mistrz, że wszystko pryśnie, ale to i tak nie byłoby źle – tu urywa Jackowski sportowe widzenie nie bez pewnego optymizmu. Jak nic powinien zostać rzecznikie­m rządu.

Gdy słucham jasnowidzó­w czy premierów, nieodmienn­ie uśmiecham się z życzliwośc­ią, czego i Państwu w nadchodząc­ym roku życzę. Życzliwość tę czerpię ze swego niejednozn­acznego sentymentu do podhalańsk­iego folkloru i tamtejszyc­h cwanych gap, uosabianyc­h zwykle przez dyżurnego bacę, który pytany przez cepra dziennikar­za o pogodę na ferie, peroruje: – Jak Ponbócek pozwoli, to spadnie śnieg. Chyba zeby nie spod... Hej!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland