Ten związek to już problem całej gminy...
Tego jeszcze w Kłobuczynie nie było. Ludzie od miesięcy są świadkami osobliwego związku... capa i owcy. Wraz z małymi jagniętami przywędrowały z gminy Przemków i zamieszkały pod wiaduktem kolejowym...
Radny Adam Krauze poinformował kolegów i koleżanki radnych, że dzikie stado to coraz większy problem. Dotarły już do niego pretensje łowczego, który mówi, że za szkody spowodowane przez zbiegłe z gospodarstwa kozy nie będzie odpowiadać koło łowieckie. – Łowczy miał pretensje. Pytał, co z tym problemem zrobiliśmy – mówił. – A co on zrobił? – rzucił zdenerwowany sprawą przewodniczący rady Edward Białek. W sprawie dzikiego stada głos zabrała również sekretarz urzędu Anita Stangret. Urzędnicy od kilku miesięcy zajmują się problemem. Powiedziała, że ustalono już właściciela – mieszkańca gminy Przemków – ale niewiele to dało. Stado jest całkowicie zdziczałe i trudno je złapać. Problemem jest przywódca – cap – powiedziała radnym. Sprawa kóz nabrała więc wymiaru urzędowego... Jest poważna, choć każdy mówi o niej półgębkiem, bo trochę wstyd, że cap jest jednym z bohaterów posiedzeń radnych.
– Ja widziałam to stado, ale to były barany, nie kozy – mówią nam przypadkowo spotkani mieszkańcy Kłobuczyna. Bo stado upatrzyło sobie dom pod wiaduktem kolejowym, koło Kłobuczyna właśnie. To przybysze z gminy Przemków.
– Uchodźcy – śmieją się ludzie. I trudno byłoby podejrzewać ludzi z Kłobuczyna, że nie rozpoznają, czy to kozy, czy owce chodzą po polach. – Stado to cap i owca, która ma małe – jedno czarne, drugie białe – śmiechu nie może powstrzymać Sławomir Mamzer, sołtys Kłobuczyna. Kilka razy sam podejmował już z gospodarzami próbę schwytania stada. Nie da się. – Nie można nawet do nich zbyt blisko podejść. Zaraz uciekają – opowiada o osobliwym związku Sławomir Mamzer. Czy małe jagniątka mają ojca capa? To mało prawdopodobne, ale kto wie. Nie takie rzeczy natura już widziała. Jeden z gospodarzy z Kłobuczyna też próbował schwytać stado, ale próba spełzła na niczym. Kłobuczyńska telenowela – bo jest i miłość, i dramat, i ciągnie się już długo. Nam nie udało się stada spotkać, ale na pewno nie jest to stado widmo. W urzędniczych papierach jest już opisane. Musi więc istnieć naprawdę...