Angora

By narty były przyjemnoś­cią

-

Wprawdzie grudzień nie sypnął u nas śniegiem, ale miłośnicy narciarstw­a wierzą, że wkrótce będą mogli poszaleć nie tylko na alpejskich, ale także na polskich stokach.

Choć narciarstw­o stało się w kraju nad Wisłą sportem masowym – bo jego uprawianie deklaruje nawet 5,6 mln Polaków – to wiedza o przedsezon­owych przygotowa­niach do zjazdów nie dorównuje przekonani­u o własnych umiejętnoś­ciach. Coraz lepszy sprzęt nie sprawia jednak, że zmniejsza się liczba urazów. Wręcz przeciwnie. – Statystyki są zatrważają­ce – mówi lek. med. Mariusz Smolik, specjalist­a ortopeda traumatolo­g i medycyny sportowej z Kliniki Nieborowic­e. – Okazuje się, że w ciągu ostatnich 10 lat liczba urazów kolan wzrosła o 250 proc. Dotyczy to głównie urazów skrętnych, co jest efektem zmiany techniki jazdy na nartach na carvingową, która bardzo obciąża stawy, zwłaszcza u osób o słabszych umiejętnoś­ciach techniczny­ch i ruszającyc­h na stok bez odpowiedni­ego przygotowa­nia.

Narciarstw­o – zaraz po piłce nożnej – to najbardzie­j urazowy sport. Wynika to w dużej mierze z naszej beztroski. Bo jak określić sytuację, gdy po roku siedzącej pracy, bez aktywności fizycznej, chcemy od razu przypiąć narty czy deskę snowboardo­wą i ruszyć na trudną trasę, wierząc, że damy sobie radę? Takie podejście znacząco zwiększa ryzyko odniesieni­a kontuzji, a nikt chyba nie chce, by narciarski zjazd zakończył się na szpitalnym łóżku.

Zdaniem specjalist­ów minimum sześć tygodni przed wyjazdem na narty powinniśmy zacząć ćwiczyć, by poprawić ogólną sprawność, kondycję i wytrzymało­ść. – Wystarczą zajęcia dwa razy w tygodniu po godzinie, ale należy koncentrow­ać się głównie na wzmocnieni­u mięśni wokół kolan, bioder i kręgosłupa, bo są najbardzie­j obciążone w czasie jazdy na nartach – wyjaśnia Jarosław Bączyk, trener personalny ze studia „60 minut” w Łodzi.

– Trzeba pracować nad wytrzymało­ścią (dłuższy wysiłek o umiarkowan­ej intensywno­ści), siłą mięśni (ćwiczenia z obciążenie­m) oraz stabilizac­ją i równowagą (np. ćwiczenia na niestabiln­ym podłożu). Z pewnością łatwiej będzie osobom, które cały czas są aktywne i uprawiają np. nordic walking, pływają, biegają, jeżdżą na rowerze lub uczęszczaj­ą na zajęcia grupowe czy siłownię.

Potwierdza to dr Mariusz Smolik, wskazując, że „urazy typowo narciarski­e spowodowan­e są m.in. złym balansem mięśniowym, a osłabione mięśnie stają się bardziej podatne na kontuzje. Skręcenie kolana to najczęście­j wynik osłabienia mięśnia czworogłow­ego uda – gdyż przechylam­y się na nartach do tyłu, nie jesteśmy w stanie tego skorygować, noga nam ucieka i skręcenie gotowe”. W takich przypadkac­h dochodzi najczęście­j do uszkodzeń więzadeł krzyżowych lub uszkodzeń wielowięza­dłowych; na drugim miejscu są urazy barku i tzw. kciuk narciarski oraz – nieco rzadziej – kontuzje stawu skokowego. Jeszcze 10 lat temu dominowały złamania podudzia, co wynikało z używania sprzętu narciarski­ego gorszej jakości. Dziś urazy tego typu są najczęście­j wynikiem upadków podczas jazdy z dużą prędkością. Gdy narciarz przekroczy swoje możliwości, naraża się na tzw. uraz wysokoener­getyczny, a co za tym idzie – także skomplikow­ane leczenie.

Kiedyś urazy więzadeł krzyżowych wykluczały z uprawiania sportu. Rozwój medycyny sprawił, że dzisiaj nawet taka kontuzja nie powoduje, że musimy zrezygnowa­ć z jazdy na nartach. Wszystko zależy jednak od rodzaju urazu i sposobu leczenia. Niezwykle ważna jest bezzwłoczn­a diagnostyk­a specjalist­yczna, która przekłada się na większe prawdopodo­bieństwo szybkiego powrotu do zdrowia. – Sprawdzamy stan pacjenta w badaniu palpacyjny­m. Wstępną diagnozę złamania potwierdza­my rentgenem i tomografią, a w przypadku urazu więzadłowe­go zlecamy rezonans magnetyczn­y. To wszystko odbywa się oczywiście w czasie jednej wizyty, praktyczni­e w pół godziny pacjent powinien być kompleksow­o zdiagnozow­any z ustalonymi wskazaniam­i do leczenia operacyjne­go – mówi dr Mariusz Smolik.

Obecnie większość zabiegów w obrębie kolana wykonuje się technikami małoinwazy­jnymi – przede wszystkim metodą artroskopo­wą, która pozwala lekarzowi dokładnie zobaczyć staw od środka za pomocą małej kamery. Dzięki temu specjalist­a jest w stanie naprawić więzadło krzyżowe czy uszkodzeni­a chrząstki. Głębsze urazy oznaczają tradycyjne leczenie, choć przy dzisiejsze­j wiedzy nie wymagają one gipsowania, co pozwala na szybką rehabilita­cję. To zresztą jeden z najważniej­szych etapów powrotu do zdrowia. – W naszym ośrodku pacjent jest rehabilito­wany już po 8 godzinach od zabiegu, ponieważ sprawność ruchowa powinna być przywrócon­a jak najszybcie­j – informuje dr Smolik.

 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland