WOLNOŚĆ W BUTELECZCE
Masz mi los! Od ponad miesiąca mam zapalenie spojówek, wreszcie dostałem dobre kropelki... i buteleczkę z nimi zgubiłem, jadąc do Wrocławia.
I klops! Apteka mi nie sprzeda nowej, bo nie mam recepty!
Nie jestem w stanie zrozumieć moich „współ-obywateli” (przypominam: „obywatel” to człowiek, który z powodu działalności państwa coraz to musi się bez czegoś obywać; tu: ja – bez kropli do oczu). Jak „obywatele” godzą się na to, że traktuje się ich jak małe dzieci, które wykupią pół apteki, zeżrą to – i pochorują się. To narusza podstawę GODNOŚCI CZŁOWIEKA!
Rozumiem jeszcze, gdy chodzi o anty-biotyki oraz arszenik i cyjanek potasu. Ale jeszcze 120 lat temu – gdy Polski nie okupowała III Rzeczpospolita, tylko Trzech Cesarzy – panowała wolność i można było w aptece kupić również arszenik. Więcej wolności było pod zaborami niż pod rządami Głupiej Większości.
Nie, nie chodzi o Polaków. Większość Niemców, Francuzów itp. jest tak samo głupia. Dlatego jeśli chcemy żyć jak ludzie (a nie jak bydlęta, które karmi właściciel) – nie może rządzić Większość.
To samo dotyczy nikotyny, marijuany, alkoholu i innych, nawet mocniejszych, narkotyków. W normalnym państwie człowiek dorosły ma prawo zachlać się lub zaćpać na śmierć. Reszta ludzi reaguje różnie: jedni chcą takiemu pomóc – inni uważają, że im prędzej idiota zejdzie z tego świata, tym lepiej; jednak nikt nie ma prawa człowiekowi tego zabronić. Bo tym różni się Wolny CZŁOWIEK od bydlęcia, niewolnika czy dziecka, że to On – i tylko On – decyduje, co jest dla niego dobre.
I tak działała Europa – dopóki nie wprowadzono d***kracji, czyli Tyranii Większości. I Większość zaczęła odbierać ludziom prawa – na co nie zdobywali się „najokrutniejsi tyrani”.
Wszyscy czytali „Pana Tadeusza”. Rzecz dzieje się pod zaborem rosyjskim. A jednak wszyscy mają broń, a „Hrabia z jazdą ma czekać sposobniejszej pory” – czyli można było nawet mieć prywatne wojsko!! A dziś? Dziś nawet w Anglii nie wolno mieć noża sprężynowego, a „francuza” w samochodzie można wozić tylko „do naprawy” – a nie „do obrony własnej”!!!
Jak to był napisał śp. Lech Beynar (ps. „Paweł Jasienica”) w książeczce (wydanej w PRLu!!): najbardziej liberalna republika dzisiejsza wydawałaby się człowiekowi sprzed Rewolucji Francuskiej jednym wielkim domem niewoli; Stary Porządek był wręcz naszpikowany nieznanymi dzisiaj wolnościami.
M.in. wolnością kupowania lekarstw. I wolnością zaćpania się na śmierć.
Obecnie to „rząd” decyduje o tym, co jest dla mnie dobre... o, właśnie doszedł do wniosku, że nie jest dobrze, gdy jemy cukier – i chce go obłożyć podatkiem akcyzowym. Oczywiście „rządowi” nie chodzi o moje dobro, tylko o to, by obrabować nas z pieniędzy – ale taki podaje pretekst. I ludzie się na to godzą!!
Tymczasem cukier jest potrzebny, to glukoza odżywia mózg. Dzieci mają zdrowy instynkt i słusznie domagają się cukierków. Oczywiście: małe dzieci same by przesadziły z tym dobrem – ale rodzice powinni zapewniać cukier niezbędny dla rozwoju ich umysłów. Cukier jest im znacznie potrzebniejszy niż np. szpinak.
Cóż: ja, jak wszyscy wiedzą, używam BARDZO DUŻO cukru i nałożenie akcyzy na cukier uważam za wypowiedzenie wojny mnie osobiście. Do tej pory „rząd” naraził się tylko ogromnej liczbie „obywateli” – teraz naraził się MNIE!
Nu, pogodi!