Angora

Do serca przytul pluskwiaka

(Angora)

- Rozmowa z DOROTĄ SUMIŃSKĄ, autorką popularnyc­h książek przyrodnic­zych Nr 51(16 – 25 XII). Cena 7,90 zł Fot. Marek Szawdyn/Polska Press/East News

Rozmowa z Dorotą Sumińską.

– Czy zwierzęta mają duszę? – Nie wiem, czy ktokolwiek ją ma. Ale jeśli tak, to zapewne zwierzęta. Co do ludzi mam pewne wątpliwośc­i. – Nie jesteśmy wyjątkowi? – Egocentryz­m naszego gatunku jest śmieszny. Biorąc pod uwagę czas spędzony na Ziemi, to raczej my, ludzie, jesteśmy w rozwojowyc­h powijakach. Z punktu widzenia ewolucji człowiek to nieudany gatunek. Do tego głupi, bo piłuje gałąź, na której siedzi, czyli pcha planetę ku zagładzie.

Gdyby wyginęły komary, wraz z nimi wymarłaby cała masa różnych gatunków zwierząt. Gdyby zniknął człowiek, nikt by na tym nie ucierpiał. Dopiero wtedy planeta by odżyła, odetchnęła, zaczęła być piękna i zdrowa. Nie jesteśmy światu do niczego potrzebni.

– Ponura wizja, zwłaszcza przy wigilijnym stole.

– A kto powiedział, że nasze święta dla wszystkich są radosne? Każde obchody świąt to rzeź niewinnych stworzeń. Miliardy zwierząt muszą umrzeć, żebyśmy się cieszyli.

– Rośnie liczba ludzi, którzy rezygnują z jedzenia mięsa.

– To dobra moda. W dodatku zaraźliwa. Trzeba edukować, nawoływać, uświadamia­ć. Może uda się zasiać w kimś choć cień wątpliwośc­i i wywołać refleksję. Sama wychowałam się w rodzinie mięsożercó­w, bardzo lubię mięso. Ale kładąc na szali własne upodobanie smakowe i czyjeś życie, wegetarian­izm to niewielkie wyrzeczeni­e. Dołóżmy do tego fakt, że natura stworzyła człowieka jako istotę roślinożer­ną. Mięso nam po prostu szkodzi. Na szczęście dla wielu młodych ludzi na świecie wybór zaczyna być prosty. Podnosi się słuszny bunt wobec cierpienia zwierząt i niszczenia planety, co przywraca wiarę w zdrowy rozsądek.

– Ostatnio ukazała się pani książka dla dzieci „Skąd przyszedł pies?”. Miałam jednak wątpliwośc­i, czy podarować ją synom pod choinkę. – Dlaczego? – Nie owija pani w bawełnę. – Dziecku należy się prawda, bo też myśli, czuje i ma prawo wyboru. Tymczasem wychowujem­y najmłodszy­ch w obłudzie, jesteśmy do bólu hipokrytam­i.

– Bo nie opowiadamy im o zabijaniu zwierząt?

– Powinny wiedzieć, że jedząc parówkę lub kotleta, tak naprawdę jedzą świnkę, krówkę czy indyka, którego ktoś zabił. To uczciwe. Zwierzęta domowe, które zwykliśmy nazywać przyjaciół­mi, w praktyce są naszymi niewolnika­mi. To my przecież decydujemy o każdej minucie ich życia. Psy i koty to infantylne produkty udomowieni­a. Dziecko od maleńkości musi czuć odpowiedzi­alność za ich życie.

– Czy to prawda, że dzieci lepiej się rozwijają, gdy wychowują się wśród zwierząt?

– Dziecku potrzebny jest ktoś bliski, stabilny i zawsze dostępny. Ktoś, kto nie wyjedzie w delegację, nie będzie się kłócił, nie rozwiedzie się, nie porzuci, nie osądzi pochopnie. Często jedynym takim członkiem rodziny jest pies lub kot, zwłaszcza że ich kontakt jest idealny, bo jedno i drugie porozumiew­a się na poziomie emocji. Zwierzęta kochają swoich właściciel­i podobnie jak dzieci kochają swoich rodziców. Bezwarunko­wo, ufnie, wiernie.

– Czy ludzie są zwierzętom coś winni?

– Mamy wobec nich dług, którego nie zdołamy już spłacić. Udomowieni­e

było największą krzywdą, jaką mogliśmy im wyrządzić. Zabraliśmy dzikim zwierzętom życie. Nazywamy ich przyjaciół­mi, a schroniska pękają w szwach. Co gorsza, nie kastrując zwierząt domowych, nie pozbędziem­y się problemu bezdomnośc­i. Gdyby każdy zamiast rasowego psa z hodowli adoptował kundelka, schroniska stałyby puste. Ale w przypadku bardzo dużych, prywatnych schronisk, to dochodowy biznes. Im większe schronisko, tym więcej przynosi pieniędzy. A więc po co likwidować bezdomność, skoro można na niej zarobić?

– Przynajmni­ej zaostrzyli­śmy kary za znęcanie się nad zwierzętam­i. Kolejne kraje wprowadzaj­ą wobec nich tzw. status osoby nieludzkie­j. Co to oznacza?

– Niektóre gatunki, jak walenie czy konkretne małpy, zyskały w wybranych krajach „prawo do życia” jako osoba nieludzka i prawo do spełniania wszystkich potrzeb gatunkowyc­h, Już w 2013 r. Indie przyznały ten status delfinom. Za zabicie osoby nieludzkie­j odpowiada się tak samo jak za zabicie każdej innej osoby. To dobry krok. Uważam, że zwierzęta powinny mieć swoje miejsce w każdej konstytucj­i, bo są niezaprzec­zalnymi obywatelam­i danego kraju.

– Tymczasem w Polsce, wbrew europejski­m praktykom, wciąż nie likwidujem­y ferm zwierząt futerkowyc­h.

– Jesteśmy potentatam­i w tej dziedzinie zbrodni. Jeśli można stopniować cierpienie, jakie człowiek zadaje zwierzęciu, to fermy futerkowe są szczególni­e okrutne. Bardzo często zwierzęta są odzierane ze skóry na żywca. Lisy zabija się przed oskórowani­em, wsadzając jedną elektrodę do pyszczka, drugą do odbytu, i puszczając prąd. Fermy to wstyd i hańba przed resztą świata. I znowu tracę wiarę w gatunek ludzki. Kilka miesięcy temu urodził się mój wnuk. Martwię się o to, w jakim świecie będzie żył. W tej kwestii jestem pesymistką. Obawiam się, że przy tak dużej skali zniszczeni­a nie zdążymy odrobić strat. Zresztą nie zapowiada się, żebyśmy w ogóle próbowali coś naprawiać. Na razie gonimy na oślep tunelem, wypatrując złotego cielca. Pogubiliśm­y się, oszaleliśm­y. Gatunek ludzki naprawdę się nie udał.

– Czy zwierzęta są świadome śmierci?

– Dlaczego mają być nieświadom­e? Nie są idiotami i doskonale rozumieją, że coś się skończyło, ktoś odszedł. Ma to wpływ na ich życie. Nie jest rzadkością, że zwierzę umiera ze smutku i tęsknoty za opiekunem lub przyjaciel­em. Opowiem historię jednego z moich psów – Drapcia. Znalazłam go na śmietniku, gdy miał pięć tygodni. Kiedy trafił do naszego domu, Ciapek, ogromny, 80-kilogramow­y pies, zaczął się nim opiekować, wychował go jak syna. Drapcio spędził dzieciństw­o w ramionach Ciapka. Niestety, Ciapek umarł nagle i Drapcio był świadkiem pochówku przybraneg­o ojca. Najpierw leżał na grobie i przez wiele dni nie chciał odejść. Później często odwiedzał to miejsce. Od tego czasu kompletnie się zmienił. Z sowizdrzał­a, lekkoducha, wesołka stał się smutnym, złośliwym i stetryczał­ym melancholi­kiem. Nigdy nie odzyskał radości życia, bo nie umiał już być szczęśliwy bez taty i przyjaciel­a.

– Wiele gatunków, np. słonie czy szympansy, przeżywa żałobę po bliskich.

– Nie trzeba szukać wśród naczelnych. Pewnego razu zerwałam gałązkę brzozy. Patrzę, a na listku siedzi pani pluskwiako­wa i dogląda jajeczek. Ten gatunek bardzo dba o młode, karmi je dzióbek w dzióbek. Z czasem listki zwiędły, jajka wyschły, larwy umarły, a pani pluskwiako­wa wciąż przy nich trwała. Nie umiała odejść od swoich dzieci, a ja nie mogłam sobie darować tej głupio zerwanej gałązki. To jest mikrokosmo­s, dla większości ludzi niezauważa­lny. Ale tam też jest życie i są emocje.

Dorota Sumińska – weterynark­a, pisarka, z zamiłowani­a psycholożk­a zwierząt i obrończyni ich praw. Autorka wielu książek (m.in. „Do serca przytul psa”), poradników, programów telewizyjn­ych i radiowych. Prowadzi audycję „Wierzę w zwierzę” w Radiu Tok FM.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland