Śmiercionośna setka
W ostatnich dwudziestu latach światowa produkcja broni wzrosła niemal o połowę. Czy potwierdza to łacińską zasadę: jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny? Czy może raczej jej zaprzecza?
Rośnie światowa produkcja broni.
Krótko przed świętami Sztokholmski Instytut Badań Nad Pokojem (SIPRI) opublikował kolejny złowrogi raport potwierdzający wyraźny wzrost produkcji i sprzedaży broni. 100 największych na świecie firm produkujących broń i świadczących usługi wojskowe zarobiło w 2018 roku 420,4 mld dolarów.
Przemysł zbrojeniowy
jest często postrzegany jako „wielki biznes” przyczyniający się do wzrostu zatrudnienia, badań i rozwoju oraz przychodów z eksportu. Dominują w tej branży Amerykanie, bo 10 największych producentów na świecie umieszczonych na liście SIPRI to firmy amerykańskie, zarabiające na produkcji i sprzedaży broni kolosalne pieniądze. Warto wiedzieć, że przychody wszystkich 43 amerykańskich firm umieszczonych na liście 100 wynoszą łącznie 246 mld dol., czyli sięgają 58,5 proc. światowego handlu bronią. Prym wiedzie Lockheed Martin Corporation, największy światowy producent zyskujący ze sprzedaży broni 47,26 mld dolarów. To Lockheed Martin sprzedaje najbardziej wyrafinowany sprzęt do zabijania, w tym również odrzutowy myśliwiec F-35 Lightning II, według cennika Pentagonu kosztujący, bagatela, od 82,4 mln dolarów za sztukę.
Na liście SIPRI znalazło się 70 firm z USA i Europy, co stanowi 83 proc. całkowitej sprzedaży 100 największych wytwórców broni. Nie sposób pominąć też produkcji i sprzedaży 10 najlepszych firm rosyjskich, które znalazły się w pierwszej setce w 2018 roku i zarobiły 36,2 mld dol. Zagadką natomiast ciągle pozostają wielkości przychodów uzyskiwanych przez producentów chińskich, którzy po prostu nie publikują żadnych danych na ten temat. Niemniej niektóre informacje są dostępne w oficjalnych raportach dużych producentów należących do chińskiego przemysłu zbrojeniowego. SIPRI szacuje, że co najmniej trzy chińskie firmy zbrojeniowe na pewno znalazłyby się w pierwszej dziesiątce 100 najlepszych producentów broni i firm świadczących usługi wojskowe. W oparciu o ograniczone dostępne informacje oraz biorąc pod uwagę eksport broni i ogólny wzrost wydatków wojskowych w samych Chinach, co najmniej siedem innych firm zbrojeniowych najprawdopodobniej znalazłoby się w pierwszej setce.
Liderem wśród globalnych producentów pozostaje, jak wspomnieliśmy, amerykański koncern Lockheed Martin, zajmujący bezapelacyjnie pierwsze miejsce w pierwszej setce i to od roku 2009. Ważnym czynnikiem ekspansji sprzedaży zaawansowanej broni wytwarzanej przez Lockheed Martin w 2018 roku był wzrost dostaw samolotów F-35 na potrzeby armii amerykańskiej, jak i kilku państw sojuszniczych. To właśnie sprawiło, że wyniki LM rosły w 2018 roku skokowo. Ale rosły też zyski Boeinga – drugiego co do wielkości producenta broni na świecie (29,2 mld dol.), a także dochody ze sprzedaży broni firmy Northrop Grumman (do 26,2 mld dol.), co uczyniło ją trzecim co do wielkości producentem broni. To przede wszystkim efekt popytu armii USA na międzykontynentalne pociski balistyczne oraz systemy obrony przeciwrakietowej, ale nie bez znaczenia była także sprzedaż tych produktów do starannie wybranych państw sojuszniczych USA. Na globalnym popycie korzystały pozostałe firmy z pierwszej dziesiątki, jak Raytheon i General Dynamics.
Według autorów
strategicznej doktryny wojennej Stanów Zjednoczonych do głosu doszło przekonanie, że w ostatnich latach radykalnie zmalała przewaga wojskowa USA nad światem i należy niezwłocznie przywrócić status quo ante, tj. sprzed dekad. Nie ma już co prawda wrogiego bloku komunistycznego, ale istnieje rosnące zagrożenie dominacją ekonomiczną i polityczną ze strony Chin i Federacji Rosyjskiej, co skutecznie uzasadniło astronomiczne wydatki budżetowe Waszyngtonu. Mobilizacja spowodowała niespotykaną dotąd konsolidację rynku producentów broni w Stanach, bo jak piszą autorzy raportu SIPRI: „Chociaż fuzje i przejęcia na małą skalę występują regularnie wśród amerykańskich firm produkujących broń i świadczących usługi wojskowe, bo tak dostosowują się one do panujących warunków na rynku wojskowym, to fuzje i przejęcia dużych amerykańskich firm zbrojeniowych są na ogół rzadkie”. Tym razem wyścig technologiczny i ambicja stworzenia innowacyjnych technologicznie systemów broni przyczyniły się w Stanach Zjednoczonych do głębokich zmian rynkowych.
W setce największych firm zbrojeniowych roku 2018 znalazło się 27 fabryk europejskich stanowiących niemal jedną czwartą światowej sprzedaży broni. Osiem z nich to firmy brytyjskie, sześć – francuskie, cztery niemieckie, dwie włoskie i po jednej: polska, hiszpańska, szwedzka, szwajcarska i ukraińska. Dwie z nich sklasyfikowano jako transeuropejskie (na przykład Grupa Airbus), mające właścicieli w więcej niż jednym kraju, co jest nowym zjawiskiem w branży. Brytyjczycy zarobili na produkcji i handlu bronią ponad 35 mld dol., a mimo to doświadczyli innego zjawiska, gdyż mimo światowej koniunktury dochody sześciu (z ośmiu) firm spadły. Mniej sprzedano systemów BAE, mniej zarobiono na sprzedaży wielozadaniowych samolotów myśliwskich Typhoon (zresztą zaprzestano jego produkcji), spadły dochody stoczni Babcock International Group produkującej okręty wojenne ( w tym okręty podwodne o napędzie nuklearnym) i uzbrojenie dla marynarki.
Spośród firm francuskich 30-procentowy wzrost sprzedaży odnotowała grupa Dassault Aviation, która w 2018 roku zarobiła prawie trzy miliardy dolarów, co należy przypisać wzrostowi eksportu wielozadaniowych myśliwców Rafale do Egiptu, Indii i Kataru. Potężne pieniądze zarobiła za to wspomniana Grupa Airbusa (11,7 mld dol.), co zawdzięcza głównie sprzedaży helikopterów wojskowych i samolotów transportowych A400M, czterosilnikowych, ciężkich transportowców o napędzie turbośmigłowym.
Nieźle radzą sobie w branży
Niemcy; ich cztery firmy z pierwszej setki zbrojeniówki zarobiły w 2018 roku niemal osiem i pół miliarda dolarów. To efekt sprzedaży pojazdów opancerzonych, które zakupiła armia RFN, ale większość dochodów przypłynęła z zagranicy. Pewne wahania w wysokości zysków wynikają ze sprzedaży np. dużych jednostek morskich, budowanych niekiedy kilka lat i przynoszących zysk po długiej, kapitałochłonnej produkcji.
W pierwszej setce roku 2018 znalazły się: szwedzki SAAB (30. pozycja i sprzedaż za 3,2 mld dol.), ukraiński
UkrOboronProm (71. miejsce i 1,3 mld dol.), Polska Grupa Zbrojeniowa (74. miejsce na liście i 1,3 mld dol.); hiszpańska Navantia oraz szwajcarski RUAG, które zarobiły po około miliarda dolarów.
Na rynku zbrojeniowym liczą się też gracze azjatyccy. W setce największych firm jest sześć japońskich, po trzy izraelskie, indyjskie i koreańskie, dwie tureckie i po jednej: australijska i singapurska. Największym producentem broni była Japonia, która sprzedała jej za 10 mld dol., choć jedyną firmą japońską, która odnotowała wzrost sprzedaży, był znany na świecie z usług IT koncern Fujitsu.
Prawie 9 mld dol.
zarobili Izraelczycy, sprzedając ofertę m.in. firmy Israel Aerospace Industries ( samoloty wojskowe, cywilne, uzbrojenie lotnicze i morskie, awionika, systemy rozpoznawcze i technologie satelitarne oraz bezzałogowe aparaty latające). Zyski ze sprzedaży notuje firma Rafael, specjalizująca się w rozwijaniu i produkcji bojowych technologii dla izraelskich sił obronnych, jak również w produkcji na eksport, ale eksperci SIPRI szczegółów nie podają, bo ich nie znają, albowiem aktualne projekty Rafaela są utajnione.
Wszystkie trzy znajdujące się na liście firmy indyjskie są własnością państwa i prawie całkowicie zależą od popytu krajowego. Ich łączna sprzedaż broni sięgnęła 5,9 mld dol., ale spadek zamówień rządowych sprawił, że Indusi wzrostu sprzedaży nie zarejestrowali. Czego nie można powiedzieć o południowych Koreańczykach, których trzy firmy z listy SIPRI zanotowały 10-procentowy wzrost sprzedaży.
Mocno zabiega o pozycję regionalnego mocarstwa Turcja, która w ostatnich latach zwiększa wydatki na wojsko i – mimo znaczącego importu – intensywnie rozwija własny przemysł zbrojeniowy. Dwie tureckie firmy z pierwszej setki zanotowały wzrost sprzedaży do niemal pięciu miliardów dolarów. I są to dane z rozwiniętych technologicznie branż. Co ciekawe, na liście stu nie znalazła się żadna firma afrykańska, choć akurat ten kontynent od dziesięcioleci jest w czołówce rynków zbytu.
Produkcja broni, amunicji, systemów defensywnych czy ofensywnych, systemów dowodzenia i kosmicznej łączności, opartych na najdroższych technologiach, przypomina dyskretne działanie banków, których globalne funkcjonowanie odbywa się w najgłębszej ciszy. Takiej, jakiej wymagają gigantyczne pieniądze generowane w tej branży. I cisza trwa dopóty, dopóki najnowocześniejszy, zyskowny i śmiercionośny produkt nie znajdzie się na froncie jakiejś kolejnej wojny, które nie gasną nigdy. Dopiero wtedy robi się głośno... (TR)