Nowy Rok, stare duchy
Jak dobrze mieć sąsiada
Jak wróżymy w Polsce, jak w Niemczech.
Kiedy razu pewnego byłem w Polsce gościem na imprezie andrzejkowej, nagle na stole pojawiły się świece, postawiono miski z zimną wodą i w pełnej napięcia (grozy) atmosferze zaczęto do nich przelewać gorący wosk przez otwór w kluczu. Zastygła w wodzie masa była potem wyławiana, a jej kształty interpretowano sobie na głos. Co też przyniesie przyszłość?
Bardzo mnie to zaskoczyło. W Niemczech także istnieje tradycja przepowiadania przyszłości, ale podczas sylwestra. Powierza się tę misję jednak nie woskowi, ale topionemu ołowiowi. Zastanowiło mnie bardzo, że Polacy już pod koniec października chcą się dowiedzieć, co przyniesie im przyszłość, podczas gdy Niemcy mogą cierpliwie czekać do końca grudnia. Zwykle to Niemcy lubią długoterminowe planowanie i chcieliby dowiedzieć się możliwie wszystkiego z dużym wyprzedzeniem. Bardzo możliwe, że Polacy są po prostu bardziej ciekawscy. A może jest tak, że przyszłość w Polsce trwa akurat od listopada do października, a w Niemczech od stycznia do grudnia. Właściwie nie ma to żadnego znaczenia. Rok to rok, jeśli chodzi o przyszłość. A rok zmienia się w obydwu krajach dokładnie tego samego dnia – 31 grudnia o północy. Wtedy wszyscy stukają się lampkami z szampanem i składają sobie wzajemnie życzenia szczęśliwego Nowego Roku. Ponad granicami. Ale żeby ten Nowy Rok był naprawdę szczęśliwy, strzelają nie tylko korki od szampana, ale odzywają się na cały głos fajerwerki. Mają odstraszyć hukiem i dymem wszelkie złe duchy, których nikt nie chce spotkać w Nowym Roku. Tak przy okazji, polskie race i petardy są już w Niemczech legendarne. Doczekały się niemal statusu kultowych. Wielu młodych ludzi w Niemczech stara się, jak może, żeby zdobyć fajerwerki z Polski. Mówią, że są o wiele głośniejsze. Są również, niestety, bardziej niebezpieczne, dlatego są częściowo zabronione w Niemczech. No, ale co można zrobić, jeśli duchy w Niemczech są co najmniej tak samo złe, jak te w Polsce. Wtedy potrzeba na nie takiej samej broni...
Co ciekawe, zawsze na sylwestra musieliśmy jako dzieci sprzątać nasz pokój, żeby dobrym duchom było w nich dobrze. W Polsce – przeciwnie, nie należy sprzątać mieszkania, żeby nie wypędzić z niego dobrych duchów. Być może warto byłoby kiedyś podjąć badania nad odmiennymi mentalnościami niemieckich i polskich dobrych duchów...
Jak by nie było, doświadczenie pokazuje, że do Nowego Roku wślizguje się tak w Niemczech, jak i w Polsce nieco dobrych i trochę mniej dobrych duchów. Przy czym te, które są dobrymi duchami dla jednych, nie muszą być koniecznie dobrymi dla innych. To tak, jak w obydwu krajach jedni są ze swojego rządu zadowoleni, a inni nie. Podobnie z nadziejami na to, kto ostatecznie zostanie niemieckim czy polskim mistrzem piłki nożnej – niosą je różne, różniste duchy. O tym jednak, który z nich jest dobry, który zły, decyduje nie fajerwerk albo woskowa wyrocznia, ale każdy sam dla siebie. Nie inaczej jest ze szczęściem. Czyjeś szczęście bywa często cierpieniem kogoś innego. I odwrotnie. Takiemu Nowemu Rokowi nie jest łatwo każdego zadowolić. Jednoczy nas tylko nadzieja, że nasze osobiste dobre duchy przetrwały huk petard. Także to, że teraz dołożą wszelkich starań, żeby spełnić możliwie dokładnie oraz w terminie nasze przepowiednie oraz życzenia. Czy to udaje się lepiej w Polsce czy w Niemczech, nie zależy od tego, co jest bardziej godne zaufania: wosk czy też ołów. Dzięki Bogu, nie ma na ten temat żadnych badań. Podobnie nieistotne jest, czy dokładniejsze są przepowiednie październikowe czy grudniowe. I to wydaje mi się uspokajające. Wyrocznie nie zajmują się drobiazgami. One skupiają się na człowieku. A jeśli przyjrzeć się uważnie, zachowują się nawet opacznie. To człowiek wpływa na przepowiednię. Do nas należy, by wyrocznię poprowadzić do szczęścia i sprawić, żeby prognozy w Nowym Roku się ziściły, szczególnie wtedy, kiedy gwiazdy – przepraszam, wosk albo ołów – są nam przychylne.