Angora

Osoby ludzkie i nieludzkie

MICHAŁ OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

-

Dość zgodne oburzenie ludzi mających trochę zdrowego rozsądku na to, co powiedział arcybiskup Jędraszews­ki o „grzechu ekologii”, przykryło dalsze jego wywody teologiczn­e, które wydają się dużo ciekawsze i o dużo poważniejs­zych skutkach. Jest to już cała historiozo­fia raju. „Adam panuje nad zwierzętam­i i nie znajduje wśród nich kogoś, kto byłby partnerem. Dlatego otrzymuje małżonkę, niewiastę” – utrzymuje ten arcybiskup. Jeżeli kobieta jest za zwierzę, to jest to w zasadzie wizja historii człowieka, w której nie sprawdziła się zoofilia i dlatego dano mu coś innego.

„Człowiek panuje nad ziemią i zwierzętam­i, a one mają mu być poddane” – doprecyzow­uje arcybiskup. „Partnerką dla człowieka jest jedynie kobieta”. Tu jeszcze lepiej. Panem wszystkieg­o nie jest więc nawet bynajmniej człowiek, ale mężczyzna, a dodana mu z koniecznoś­ci kobieta jest w połowie drogi między człowiekie­m-mężczyzną a zwierzęcie­m. Jej wyjątkowa pozycja i wywyższeni­e w świecie przyrody polega na tym, że każde inne zwierzę mężczyźnie zastępuje.

Trudno nie dostrzec, że są to poglądy dominujące w epoce kamienia i to jeszcze niełupaneg­o i że w XXI wieku takie dosłowne rozumienie mitów starożytny­ch stawia nas raczej w rzędzie zwierząt, od których arcybiskup tak bardzo chciałby się nieskutecz­nie odróżnić.

Nauka doszła już w międzyczas­ie do takiego etapu, że nie jest w stanie określić, co można uznać za początek gatunku dzisiejsze­go człowieka i stąd nie wiadomo, które zwierzę i od kiedy nie jest już partnerem którego. Wiadomo za to na pewno, że człowiek współczesn­y jest potomkiem i spadkobier­cą genów zarówno neandertal­czyka, jak i innych odmian hominidów, z których wszyscy mieli już wcześniej dodane sobie kobiety-neandertal­czykówny, bo inaczej by nie powstali. Który z nich został stworzony do tego, aby panować nad innymi i w którym momencie stał się człowiekie­m zadowalają­cym arcybiskup­a?

Jeden gatunek, w połowie nawet i kobieta, są powołani do zarządzani­a innymi, choć nie mają ich sobie brać na partnerów. Jednak gdyby się z neandertal­czykami nie zadali, nie powstałby dzisiejszy człowiek, a z niego nawet i – po dużej mordędze – arcybiskup.

Na tle tak dosłownie zwierzęceg­o podejścia Jędraszews­kiego jakże sympatyczn­e wydają się już różne koncepcje franciszka­ńskie – mimo że zawsze w stosunku do przyrody protekcjon­alne – w rodzaju, że zwierzę to „nasz mniejszy brat”. No choćby słoń czy wieloryb.

Wieloryb – któremu specjalną uwagę poświęciła poświątecz­na Polityka – jest w ogóle ciekawym dowodem na to, że ewolucja jest procesem odwracalny­m i tak jak ten ssak może najpierw wyjść z morza na ląd jako ryba ze skrzelami, a potem do morza – już jako stworzenie bez skrzeli do oddychania w wodzie – powrócić. Bardzo bym chętnie posłuchał interpreta­cji teologiczn­ej Jędraszews­kiego, czy wieloryba wzięto na pokład arki Noego, czy raczej moczono go w trakcie potopu dalej w morzu. Jest to zresztą gatunek, który z przetrwani­em powodzi poradził sobie bez interwencj­i z nieba na własną płetwę, po prostu przenosząc się do wody. Byłby to może przykład dla Noego, żeby zrobić tak jak on. A to Noe został przecież stworzony do panowania nad wielorybem, a okazał się dużo głupszy od niego.

W powrocie Noego do wody przeszkodz­iło jednak zalecenie, że ma sobie czynić poddaną ziemię, a nie morze.

Akurat takie gatunki wielorybów jak walenie – czego dowiadujem­y się z łamów tygodnika Wprost – „zyskały w wybranych krajach prawo do życia jako «osoba nieludzka»” . Ponieważ na gruncie języka polskiego jest to wyjątkowo nieszczęśl­iwe i mylące sformułowa­nie, należy się wyjaśnieni­e, że terminem „osoba nieludzka” określa się stworzenia nie będące ludźmi, ale z prawami im przysługuj­ącymi. „Za zabicie «osoby nieludzkie­j» odpowiada się tak samo jak za zabicie każdej innej osoby”.

Status niektórych zwierząt (jak właśnie waleni, delfinów czy pewnych gatunków małp) został więc zrównany z człowiekie­m i stanowi najwyższy dotychczas­owy stopień przyznania im praw zarezerwow­anych dotychczas dla człowieka. Akcent pada na „osobę”, a określenie „nieludzka” – tak niefortunn­ie brzmiące po polsku – jest dookreślen­iem, że nie chodzi o człowieka.

Intencje są więc jak najbardzie­j szlachetne, tyle że u nas trzeba by wymyślić inny termin, bo przez „osobę nieludzką” rozumie się raczej zezwierzęc­onego człowieka, np. znęcająceg­o się na zwierzętam­i w ramach panowania nad nimi, gwarantowa­nego religią i mitologią kościelną.

Mamy więc oto dwa rodzaje „osób nieludzkic­h”. Jedni to ludzie wyzuci z ludzkich uczuć, przypisują­cy sobie prawo do ekstermina­cji wszystkieg­o oprócz nich samych. Z punktu widzenia równowagi w przyrodzie i przetrwani­a Ziemi to ich należałoby się pozbyć w pierwszej kolejności, a już szczególni­e ze wszystkich ambon: myśliwskic­h i kościelnyc­h.

Drugie „osoby nieludzkie” to zwierzęta, z których uczyniliśm­y poddanych, co doprowadzi­ło je na skraj ekstermina­cji, a którym – jako „ludzkie osoby” chcemy to jakoś zrekompens­ować i je przed sobą ratować.

Czy uznanie ich za rodzaj człowieka jest najlepszą drogą? Dla takiego wieloryba przyrównan­ie do ludzi, szczególni­e niektórych, może być wręcz obraźliwe. Nie wiadomo, czy nie wrócił do morza i nie schronił się w nim po to, aby nie słuchać kazań.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland