Angora

Byt określa świadomość

- IRENA z Wielkopols­ki (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Już ponad 50 lat żyję w naszym kraju, przeżyłam wiele zmian i reform, nie jestem osobą, która zajmowałab­y się polityką, nie należałam nigdy do żadnej partii. Coraz częściej zastanawia­m

się, czy jestem patriotką, czy dla mnie Ojczyzna to zacne słowo, czy może pusty frazes? Jestem wychowana na literaturz­e romantyczn­ej i pozytywist­ycznej, oczywiście czytałam Sienkiewic­za, Mickiewicz­a i Słowackieg­o, czuję się Polką, właściwie Wielkopola­nką, znam, nawet całkiem dobrze, i poznaję nadal historię naszego narodu, pamiętam o wielkich Polakach, wieszam flagę, by uczcić święta narodowe, wspólnie z synem zwiedzałam i nadal zwiedzam piękną Polskę.

Niestety, często, coraz częściej rodzą się we mnie demony. Na żadne zmiany ustrojowe wpływu nie miałam, żyć w socjalizmi­e musiałam (no bo gdzie?), tu się urodziłam, mieszkałam wspólnie z rodzicami, chodziłam do szkoły, uczyłam się świetnie i... dziś nikt nie potrzebuje mojej wiedzy. W latach 80. zniosłam dzielnie przemiany ustrojowe, pracowałam w oświacie, do elit nie należałam, więc niczego za złotówkę nie kupiłam, denominacj­a też pochłonęła większość moich oszczędnoś­ci. Myślałam, że socjalizm to system be, ale...

I znowu – w latach 90. reklamy, a w nich czołowi ekonomiści zachęcali nas do oszczędzan­ia na emeryturę, wprowadzon­o pojęcie filarów emerytalny­ch, straszono nas, że drugi filar to za mało, by na emeryturze żyć godnie i tym podobne frazesy (niestety, tę wiedzę zdobyłam zbyt późno). Tak jak nam radzono, założyłam odpowiedni fundusz, by „zabezpiecz­yć” się na starość. Najpierw firma nazywała się Skandia, potem przemianow­ała się na Viennalife. Doradcy zapewniali mnie, że moimi pieniędzmi będą się zajmować specjaliśc­i, zwrot będzie wyższy niż odsetki bankowe, że doradcy firmy będą mnie informować na bieżąco o stanie moich oszczędnoś­ci, że prowizja, którą płacę, finansuje najlepszyc­h ekonomistó­w, którzy za mnie będą inwestować moje środki. UWIERZYŁAM! I to był wielki błąd, jest mi wstyd, że tak dałam się nabrać. Moje oszczędnoś­ci tak „zarobiły”, że obecna wartość moich środków to tylko połowa tego, co do firmy wpłaciłam. Kto zarobił? No, oczywiście firma, która nawet wtedy, gdy powierzone pieniądze (inwestowan­e przez wysoko kwalifikow­anego specjalist­ę) traciły na wartości, prowizję pobierała w majestacie prawa (o sprawiedli­wości nie myślę). Firma zarobiła, bo tak było w umowie, bo fundusze obarczone są ryzykiem.

Umowa to zobowiązan­ie dwóch stron. Ja powierzyła­m pieniądze firmie, ona miała z zyskiem je inwestować. Ja ze swojej części się wywiązałam, ona nie, jeszcze za to pobierała prowizję. No, po prostu rozbój w biały dzień! A co jest najbardzie­j bolesne – firma wobec mnie nie ma żadnych zobowiązań, nie bierze odpowiedzi­alności za swoją niegospoda­rność, bo... jest duża, a reklama sprzed lat mamiła:

„Duży może więcej”. Jest to złodziejsk­a mafia, która okrada uczciwych, średnio, czasem mniej zamożnych ludzi, i takie firmy nie czują żadnej presji, żadnego strachu ani przed prawem państwa, ani przed prawem Bożym, ogólnie przyjętymi normami, nie muszą być odpowiedzi­alne za powierzoną pracę, po prostu oszukują ludzi, okradają ich i świetnie prosperują. W naszym kraju można w majestacie prawa okradać ludzi. Bo kto nas, małych, będzie bronił? Nikt, bo i po co? Przecież w tym procederze elity polityczne mają swój udział, ten i ów wpłaci coś na fundusz partyjny, poprze kogo trzeba i gdzie trzeba... Wydawałoby się, że czasy kolesiostw­a mamy za sobą. Nic bardziej mylnego, teraz proceder dopiero kwitnie.

Niepopular­ny Karol Marks powiedział, że to byt określa świadomość. Więc jak mam się czuć bezpieczni­e w swojej ojczyźnie, w której nigdy nie doświadczy­łam sprawiedli­wości, gdzie ciągle jestem okradana z efektów mojej pracy, gdzie winni niegospoda­rności, nieetyczny­ch praktyk nigdy nie są ukarani? Niepopular­ny i trochę zapomniany Jerzy Urban, jeszcze jak był rzecznikie­m rządu, powiedział, że rząd się sam wyżywi. I miał rację! Przecież nasze podatki można trwonić bezkarnie, odpowiedni­e lobby sejmowe na pewno załatwi, by nikomu włos z głowy nie spadł.

Może nasi rządzący uważają nas, obywateli, za głupców, ale zapominają, że większość nas, Polaków, to ludzie wykształce­ni, mądrzy: czytamy ze zrozumieni­em, kojarzymy fakty i umiemy poszukać sobie informacji o stanie majątkowym (który rośnie w postępie geometrycz­nym!) naszych wielkich polityków. Prawo kuleje, oświata ledwo zipie, lecznictwo i szpitale są w stanie agonalnym, ale... nasi politycy pracują i muszą być odpowiedni­o wynagradza­ni i nagradzani.

I tu wracam do mojej sprawy – towarzystw­a ubezpiecze­niowe, podobnie jak nasi politycy, żerują na szarych ludziach. Żenada! Czy wykorzysty­wanie słabszych jest zakorzenio­ne w naszej kulturze? Oficjalnie to działanie naganne, ale przecież skoro można, to dlaczego nie (...)?

Jestem na rozdrożu, trudno mi żyć w naszym kraju, nie oglądam polskiej telewizji, nie słucham polskiego radia, bo propaganda jest zbyt nachalna, gorsza niż w socjalizmi­e.

Oczywiście, 26 grudnia powiesiłam flagę i poszłam zapalić znicz pod pomnikiem Powstańców Wielkopols­kich, bo to jednak nasza historia, bo jestem dumna, że tutaj mieszkam. Już nawet nie mam nadziei, że mój syn dożyje czasów, gdzie prawda będzie prawdą, kłamstwo będzie kłamstwem, a społeczeńs­two nie będzie podzielone na równych i równiejszy­ch. Pozdrawiam wszystkich szanującyc­h dekalog, szanującyc­h swoje słowa, uczciwie pracującyc­h.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland