Podręcznik katowania dzieci
W podręczniku „Pasterz serca dziecka” amerykański pastor Tedd Tripp pisze o „wychowywaniu” dzieci. Książka została wprowadzona na polski rynek przez wydawnictwo Słowo Prawdy. Jak zauważyła psycholog Magdalena Komsta, w książce znalazły się niepokojące zalecenia m.in. bicia nawet kilkumiesięcznych dzieci. Komsta opublikowała w mediach społecznościowych fragmenty „poradnika”, w którym autor radzi, jak bić dzieci. „Ma boleć”. Szczegółowo podpowiada rodzicom, jak to robić. Oto przykład: „Usuń rzeczy, które mogą zneutralizować karę (pielucha, kalesony itp.). Zaraz po wykonaniu kary załóż odzież z powrotem”. Po medialnej burzy z udziałem kilkunastu tysięcy internautów, wydawnictwo zdecydowało się czasowo wstrzymać sprzedaż książki. W Polsce od 2010 roku obowiązuje wyraźny prawny zakaz stosowania wszelkich kar fizycznych wobec dzieci.
– Trudno uwierzyć, że to prawda. Tę książkę trzeba jak najszybciej wycofać z rynku. To nawoływanie do bicia dzieci, a to przestępstwo. Zajmę się tym w trybie pilnym! – napisał Mikołaj Pawlak, rzecznik praw dziecka (twitter.com/ RPDPawlak).
– „Klaps nie zostawia wielkiego śladu (...), z estymą wspominam to, że dostałem od ojca w tyłek”. Czy pan rzecznik pamięta, czyje są to słowa? Dziś szybka reakcja na „Pasterza” – czy to oznacza, że zmienił pan poglądy, czy presja opinii społecznej zadziałała? – wytyka pod wpisem RPO Joanna Ławicka (twitter.com/JotLaw).
– Prawdą jest, że wiele dzieci, które są bite, wyrasta w złości, nosząc w sobie ogromny sprzeciw dla takiego postępowania i chce dla swoich dzieci czegoś lepszego. W teorii wydaje się to pozytywne, ale, niestety, często przychodzi im to dość ciężko, bo najpierw muszą sobie poradzić z tym, czego same doświadczyły, a niejednokrotnie zdarza się, że wymaga to lat pracy ze specjalistą. Nie jest to niemożliwe, ale łatwe też nie. Do tego, co równie istotne, nie możemy zapominać o tych wszystkich dzieciach, które nie wyrastają w gniewie. O tych dzieciach, które będąc bite i karane, dorastają w wierze, że rodzice robią to słusznie. Że one rzeczywiście są gorsze, głupsze, że do niczego się nie nadają. Że inni mogą nimi pomiatać i najlepiej jest być bezmyślnie posłusznym, bo przynajmniej wtedy nie spotyka nas krzywda. Dla takich dzieciaków dorosłość z kolei oznacza wycofanie, izolację, kompleksy, depresję, a w skrajnych przypadkach nawet samobójstwo. To jest też odpowiedź, dlaczego tak silnie z tym wszystkim walczę. Bo jako osoba z pierwszej grupy nie walczę tylko o siebie, podobnie jak wielu mi podobnych. My walczymy też o tych wszystkich, którzy niejednokrotnie nie mają dość siły i dość wiary w siebie, by podjąć walkę samodzielnie. Walczymy o to, by inni nie musieli – pisze Blog Ojciec (facebook.com/ pg/blogojciec).
– Cała Polska żyje podręcznikiem, który nawołuje do bicia dzieci – mówiła w Sejmie Katarzyna Piekarska z KO.
Opozycja pytała autorów rządowego programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie m.in. o to, czy zawiła procedura Niebieskiej karty zostanie uproszczona. Liczba zakładanych kart z roku na rok maleje – zauważa Karolina Słowik (facebook.com/karolina.slowik.wyborcza).
– Niby XXI wiek, a w Polsce drukuje się poradniki, jak bić dzieci. I pomyśleć, że w Polsce urodził się Janusz Korczak. W sumie dziś nazywano by Korczaka „lewakiem” – pisze Dariusz Goliński (twitter.com/GolinskiDariusz).
– Sprawdziłam wydawnictwo. Co możemy znaleźć na ich stronie? „(...) Nieprzerwanie publikujemy książki, których celem jest lepsze poznanie Boga, zrozumienie Jego istoty, rozwijanie się w swej wierze i ciągłe doskonalenie”. Bijcie dzieci, poznacie Boga? – zastanawia się Układy Dynamiczne (twitter. com/dynamiczne).
– Z poradnika sadysty: „Musisz być rozsądny. Bij tak, aby cię nie złapano”. „Strach dziecka przed «karą» przedłużaj w nieskończoność (zdejmowanie pieluch itd.)” – cytuje Małgorzata Dąbkowska (https://twitter.com/Magorza01410507). – Tego nie można rozpatrywać w kategoriach kary, tylko zimno skalkulowanej przemocy i znęcania się nad słabszym.
– Zaraz też pojawi się chrześcijański podręcznik katowania starych rodziców przez dorosłe dzieci. Jak szaleć, to szaleć... – przewiduje Votec (Wyborcza.pl).
– Wstrząsające. Jakiś dureń napisał książkę. Durnie się zdarzają. Ale ilu durniów było po drodze do wydania tej książki... Wstrząsające, że wśród durniów nie znalazł się nikt myślący... – komentuje Halice1 (Wysokieobcasy.pl).
– Mieszkam we Francji, gdzie klaps jest powszechnie stosowanym i niemal powszechnie akceptowanym „środkiem wychowawczym”. Nie zliczę razy, kiedy znajomi (dobrze wykształceni, ani religijni, ani konserwatywni) bronili klapsa: „Mnie rodzice dawali klapsy i zobacz, jak wyrosłem/-am”. Mnie to szokuje i przeraża. Do tego w dużym mieście, w klasie średniej, było z tym znacznie gorzej niż na wsi, gdzie mieszkamy teraz. W Polsce przynajmniej jest ochrona prawna, tutaj tego nie ma – pisze Tomahawk4 (Wysokieobcasy.pl).
– Dzieci nie rozumieją, że bicie to kara za ich zachowanie. Jedynie poczują się niesprawiedliwie potraktowane i skupią się na swoim bólu. Gdy dorosną, to przy Tobie będą zachowywać się dobrze (strach przed biciem), a za Twoimi plecami niekoniecznie. A gdy coś się im stanie, nawet Ci o tym nie powiedzą, bo będą bały się reakcji. Tak więc jedyną osobą, która wychowuje „rozpuszczone potworki”, jesteś Ty – Aaa („Dziennik Wschodni”).
– Autorów podręcznika i tych, którzy to dopuścili do publikacji, widać rodzice za mocno po głowie bili – pisze Rom Wielkopolski (mamadu.pl).
– Poczekaj, syneczku. Tatuś, cebulany sadysta, po chrześcijańsku złoi ci skórę. Autorów tego „poradnika” należy ukarać za szczucie – stwierdza Tymon Jagoda (mamadu.pl).