Kosmiczni maratończycy
Najtańszym energetycznie sposobem na dotarcie na Marsa jest wykorzystanie orbity transferowej Hohmanna. Wymaga ona odpowiedniego początkowego ustawienia Marsa i Ziemi względem siebie, które występuje co 26 miesięcy. Sama podróż na Czerwoną Planetę zajęłaby wtedy bite dziewięć miesięcy w pustej czerni kosmosu.
Prawie rok bez wychodzenia na spacer w parku czy ze znajomymi na miasto. Zapuszkowani jak sardynki. Bez bieżącej wody, bez spuszczania wody w toalecie. Zajadając dziwnie wyglądającą, spreparowaną żywność. Pozbawieni nowych filmów, seriali czy wystaw. Wśród ciągłego szumu systemów podtrzymania życia. Pozbawieni naturalnego cyklu dzień-noc. Będzie to niewątpliwie o wiele bardziej niewygodna podróż niż wakacyjny wyjazd z dziećmi samochodem do Grecji.
Agencje kosmiczne jednak nie tyle przejmują się komfortem kosmicznych podróżników, co przede wszystkim ich zdrowiem. Długotrwały pobyt w warunkach mikrograwitacji i związane z nim odwapnienie kości czy atrofia mięśni, stres związany z izolacją – to wszystko może mieć negatywny wpływ na misję na Marsa. Na szczęście wiemy, że lekarze takiego długiego wypadu nie zablokują, ponieważ są śmiałkowie, którzy spędzili w kosmosie rok, a nawet dłużej.
Pierwszy udany start do długotrwałej misji kosmicznej miał miejsce 10 listopada 1977 roku. Kosmonauta Jurij Romanienko zacumował do stacji kosmicznej Salut 6 i spędził w kosmosie 96 dni. Dziesięć lat później ten sam Romanienko poleciał kolejny raz, tym razem na stację orbitalną nowej generacji – Mir. Jego misja zaczęła się 5 lutego 1987 roku, a skończyła 29 grudnia tego samego roku. Pobił wtedy rekord długiego pobytu w kosmosie z imponującym wynikiem 327 dni.
Bezpośrednio po Romanience Mir przejmuje para długodystansowców. 21 grudnia 1987 roku w czwartej misji na radziecką stację polecieli kosmonauci Władimir Titow i Musa Manarow. Spędzili na orbicie pełne 365 dni i stali się pierwszymi w historii ludźmi, którzy wykonali pełne okrążenie wokół Słońca, będąc w kosmosie. Jednak najdłuższy do dzisiaj jednorazowy pobyt poza Ziemią był udziałem kosmonauty Walerija Polakowa. Zgłosił się on na ochotnika do badania nad długotrwałym wpływem pobytu na orbicie na zdrowie człowieka. Poleciał na stację Mir 8 stycznia 1994 roku, wrócił 22 marca 1995 roku, spędził więc w kosmosie 437 dni. O ile wcześniejsi długoterminowi lokatorzy Mira z góry wiedzieli, na co się zapisują, o tyle w przypadku następnego tak po prostu wyszło. Kosmonauta Siergiej Awdiejew wystartował 13 sierpnia 1998 roku w ramach misji Sojuz TM-28. Wrócił dopiero z końcem następnej misji, dzięki czemu zaliczył 379 pełnych dni na orbicie.
NASA nie miała tego typu doświadczeń, ale gdy już się do tego zabrała, to pomysłowo. Wśród astronautów pracujących w agencji była para jednojajowych bliźniaków – Mark i Scott Kelly. Obaj mieli za sobą loty na wahadłowcach kosmicznych. Scott zgłosił się na ochotnika do rocznej misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a w tym czasie jego genetycznie identyczny brat prowadził normalne życie na Ziemi. Scott żył i pracował na orbicie od 27 marca 2015 roku do 2 marca 2016 roku. W tym czasie podlegał badaniom i regularnie oddawał próbki krwi do analizy. Podobnie jego brat bliźniak. Po powrocie na Ziemię wykonano szczegółowe badania porównawcze, w szczególności cenne dzięki referencji w postaci brata były badania genetyczne. Scott Kelly spędził na orbicie niepełny rok, dokładnie 340 dni, i jest rekordzistą wśród Amerykanów. Dla ścisłości odnotujmy, że przez cały ten czas towarzyszył mu kosmonauta Michaił Kornijenko, ale Rosjanin wśród swoich jest jednym z wielu kosmicznych maratończyków.
W kategorii najdłuższego kumulatywnego pobytu w kosmosie absolutnym rekordzistą jest najbardziej doświadczony rosyjski kosmonauta Giennadij Padałka, który spędził w kosmosie łącznie 879 dni. Jednak długie pobyty w kosmosie to nie tylko domena mężczyzn. Amerykanka Peggy Whitson dzierży rekord wśród astronautów NASA – zarówno kobiet, jak i mężczyzn – najdłuższego łącznego pobytu na orbicie z wynikiem 665 dni. Jej najdłuższy pobyt jednym ciągiem miał miejsce, kiedy poleciała na Międzynarodową Stację Kosmiczną 19 listopada 2016 roku, a wróciła 3 września 2017 roku. To były 289 dni ciurkiem w kosmosie. Tym rekordem będzie się jednak cieszyła jeszcze tylko przez chwilę, na orbicie bowiem jest obecnie Christina Koch, która przebywa tam od 14 marca 2019 roku. Planowany powrót to 6 lutego 2020 roku, co sprawi, że rekord kobiet zostanie podbity do 328 dni.