Gdzieś oszczędności muszę znaleźć
Rozmowa z BARTOSZEM ROMOWICZEM, burmistrzem Ustrzyk Dolnych
– W jaki sposób poinformował pan o swoich propozycjach kurię biskupią w Przemyślu?
– Wysłałem pismo z prośbą o zgodę na rezygnację z płatności za drugą lekcję religii w tygodniu. Zaproponowałem też, by w szkołach, gdzie klasy są mniej liczne (do 13 uczniów), połączyć roczniki. Chodzi o lata szkolne 2021 – 2023. Dałoby to realnie milion złotych.
– Uzgadniał pan pomysł z Radą Miejską?
– Nie, to moja odpowiedzialność. Ja tę decyzję o wysłaniu pisma podjąłem i ja się będę z tego tłumaczył. – I się wylało? – 90 procent internetowych wpisów mówi, że w końcu zrobiłem coś, czego każdy się boi powiedzieć, a co większość popiera.
– Rozmawiał pan o tym wcześniej z proboszczami?
– Nie, bo po wyborach samorządowych w jednym z kościołów padły słowa, że ci, którzy na mnie głosowali, powinni pójść do spowiedzi. Poprosiłem miejscowego dziekana o reakcję. Nie było żadnej...
– ... a pana pismo odczytano jako akt wrogości wobec Kościoła
– Każdą inicjatywę można wykrzywić. W moim przypadku prawicowe media opisały sprawę tak, że jakiś burmistrz, gdzieś tam w Bieszczadach, w dodatku członek PSL, chce zmniejszyć ilość lekcji religii, a nawet ją wyrzucić.
– Chce pan wyrzucić?
– Pozwoliłbym nawet, żeby religia była codziennie, gdyby to było bezpłatne. Bo skoro nauczyciele wychowania fizycznego mogą prowadzić swoje zajęcia, nie patrząc na zegarek, z pasji, skoro wychowawcy klas mogą, nie licząc na nadgodziny, organizować maratony filmowe, skoro organizują wycieczki, a to podwyższona odpowiedzialność, to dlaczego nie można w ten sposób podejść do lekcji religii?
– Rozumiem, że przedstawił pan te argumenty?
– Tak. Przywołuję też opowieść, wedle której, kiedy dyskutowano o wprowadzeniu do szkół religii, ówczesny prymas Polski Józef Glemp powiedział: „ Idziemy tam z misją, a nie po pieniądze”.
– Wychodzi na to, że niewielu usłyszało prymasa.
– Ksiądz arcybiskup przemyski, odpowiadając na moją prośbę, napisał, że chcę pozbawić środków do życia osoby świeckie. To bolesna nieprawda, bo na naszym terenie jest tylko jeden katecheta świecki. Reszta to księża bądź siostry zakonne. Ten jedyny świecki katecheta mógłby uzyskać cały etat, gdyby inni poprzestali na środkach pozyskanych z udzielania sakramentów.
– Czy odpowiedź arcybiskupa odebrał pan jako atak na siebie?
– Odebrałem ją bardzo osobiście, bo można tam przeczytać o komunistach, laicyzacji, o wrogości wobec Kościoła i... że religia nie może mieć wymiaru ekonomicznego. Jeśli zatem nie może mieć, niech nie ma oblicza ekonomicznego... – Jest pan optymistą... – Realistą, dlatego ubolewam, że będę musiał zmniejszyć ilość godzin dodatkowych języka angielskiego i wf., że nie wystarczy na rozszerzające wiedzę w różnych dziedzinach zajęcia pozalekcyjne... Gdzieś jednak oszczędności muszę znaleźć. – I gdzie pan znajdzie? – W inwestycjach. Zostało nam na nie 3 miliony, a mieliśmy 20. Wielu rzeczy nie zbudujemy. – Kuria zna te wyliczenia? – Zna, ale ksiądz arcybiskup napisał, że pieniądze na oświatę pochodzą z subwencji oświatowej, którą pan jedynie zarządza. Dlatego docierają ponoć do kurii głosy oburzenia obywateli i rodzin katolickich. Otóż subwencja już od dawna nie pokrywa wydatków.
– Ludzie mogą o tym nie wiedzieć, a każde słowo duchownego przyjmowane jest na Podkarpaciu jako święte.
– To mylne przekonanie. Wiem, że tak o Podkarpaciu się mówi, ale proszę uwierzyć, że tu mieszkają ludzie, którzy na co dzień myślą o przyszłości swoich dzieci – o ich wykształceniu, karierze zawodowej. Nie odbierajmy tym ludziom prawa do trzeźwej oceny sytuacji. Oni są bardzo otwarci. Tradycyjnie przyjmują księży po kolędzie, dają na tacę, prawdziwie się modlą, ale też bardzo realnie oceniają rzeczywistość. Wiedzą, że dobra szkoła to krok w stronę przyszłej pomyślności. Nie jesteśmy w Ustrzykach żadnym ciemnogrodem!
– Podobno rozbuchał pan wydatki na kulturę? Dni Ustrzyk Dolnych, koncerty, promocja miasta... Stąd ta zapaść.
– Jakbym słyszał pewnego radnego. Przecież tu przyjeżdżają dziesiątki tysięcy ludzi z całej Polski. Jesteśmy wizytówką Bieszczad. To dzięki turystom wzrastają dochody gminy. Tymczasem radny PiS zarzucił, że za dużo środków przeznaczamy na kulturę i promocję. Odpowiem: jeśli mamy zrezygnować z kultury na rzecz sióstr zakonnych, to zmierzamy w stronę miasta wyznaniowego. A Ustrzyki nie chcą być takim miastem.