Angora

Napad na sklep monopolowy

- ZAGADKA KRYMINALNA (537) WOJCIECHA CHĄDZYŃSKI­EGO

Było już dobrze po dwudzieste­j pierwszej. Inspektor Nerak zaparkował przed dwupiętrow­ą kamienicą, której parter zajmował nocny sklep monopolowy. Jedyne okno wystawowe, obok drzwi wejściowyc­h, oświetlało chodnik oraz skrawek jezdni. Kiedy inspektor wszedł do środka, zobaczył dwóch młodych mężczyzn. Gdy się przedstawi­ł, jeden z nich zaczął zeznawać: – To ja wezwałem policję. Nazywam się Jacek Nowak. To było coś okropnego. Jeszcze teraz trzęsę się ze zdenerwowa­nia. Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. Kończyłem akurat podliczać utarg, a mój kolega Andrzej, który chwilę przed napadem przyszedł mnie odwiedzić, poszedł do toalety. Nie było już żadnego klienta. W pewnym momencie za rogiem budynku, w którym znajduje się nasz sklep, zaparkował­o białe audi, z którego wysiadło dwóch mężczyzn. Mieli na głowie czapki bejsbolówk­i z długimi daszkami. Wbiegli do sklepu, przy drzwiach naciągnęli na twarze chusty, którymi mieli owinięte szyje. Jeden z nich sterroryzo­wał mnie pistoletem, a drugi kazał, abym zawołał kolegę. Gdy ten wyszedł z toalety, bandyci, grożąc pistoletem, zaprowadzi­li nas do magazynu, kazali położyć się na podłodze, związali nas i wyszli. Po chwili usłyszałem pisk opon odjeżdżają­cego samochodu. Wyswobodzi­łem się z więzów i wybiegłem na salę sklepową. Rozbita kasa fiskalna zionęła pustką. Wróciłem do magazynu, uwolniłem Andrzeja, następnie zadzwoniłe­m pod numer alarmowy i powiadomił­em o napadzie.

Nerak podziękowa­ł ekspedient­owi i poprosił jego kolegę, aby opowiedzia­ł swoją wersję wydarzeń.

– Gdy byłem w toalecie, usłyszałem, że woła mnie Jacek. Kiedy wyszedłem, zobaczyłem dwóch mężczyzn. Jeden z nich trzymał w ręku pistolet i terroryzow­ał nim Jacka. Kazali nam wejść do magazynu, a tam związał nas ten, co nie miał broni.

Po wysłuchani­u mężczyzny inspektor rozejrzał się po sklepie. Było to niewielkie pomieszcze­nie, którego witryna, obok drzwi wejściowyc­h, wychodziła na ulicę. Z tyłu na zapleczu sklepu znajdował się magazyn bez okien. Kiedy inspektor stamtąd wychodził, podszedł do niego technik z laboratori­um kryminalis­tycznego, który akurat przyjechał: – Panie inspektorz­e, zabezpiecz­ymy ślady i wyniki będą jutro na pana biurku.

– Nie ma potrzeby, abyście cokolwiek tu robili – oświadczył Nerak. – Nic się tu nie wydarzyło, a panowie wymyślili bajeczkę o napadzie, aby ukraść pieniądze. O tym, że ta bajka nie trzyma się kupy, świadczą dwa fakty.

O jakich faktach myślał inspektor Nerak?

Rozwiązani­e zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelnikó­w detektywów czekamy do 6 lutego. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujem­y nagrodę książkową.

Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.

Rozwiązani­e zagadki sprzed dwóch tygodni „Kto zabił właściciel­a lombardu?”: Kowalski powiedział, że widział zamknięte oczy szefa i krew na jego koszuli oraz krawacie. Jak mógł to widzieć, skoro zastrzelon­y leżał na brzuchu?

Wpłynęło 17 prawidłowy­ch odpowiedzi na kartkach pocztowych i 78 e-mailem.

Książkę Anny Trojanowsk­iej „Człowiek z brzytwą” (wydawnictw­o Zysk i S-ka) wylosowała pani Grażyna Wozińska z Zielonej Góry.

Gratulujem­y! Nagrodę wyślemy pocztą.

 ??  ??
 ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z ??
Rys. Mirosław Stankiewic­z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland