T.Rex w Izbie Sławy
Zbliżają się kolejne przyjęcia do Rockandrollowej Izby Sławy. Uroczystość odbędzie się w Cleveland, gdzie znajduje się siedziba muzeum dokumentującego historię rocka oraz artystów, producentów, inżynierów i współpracujących z nimi specjalistów, których zawodowe działania wpływają na rozwój tego stylu. Izbę powołano do życia w 1983 roku, a pierwsze do niej przyjęcia odbyły się trzy lata później.
Członkowie Izby dzielą się na kilka grup, w zależności od profesji, którą reprezentują. Wykonawcy trafiają do prestiżowego grona rockmanów nie wcześniej niż 25 lat po wydaniu pierwszej płyty. W tym roku wśród przyjmowanych do Rockandrollowej Izby Sławy ma znaleźć się pośmiertnie Marc Bolan i kierowana przez niego formacja T.Rex, która zainspirowała wielu wykonawców, w tym irlandzką kapelę U2.
„Nie oszukacie dzieci rewolucji!” – śpiewał Bolan prawie pół wieku temu w przeboju „Children of the Revolution” (1972). Utwór regularnie powraca w radiu. Jest również – podobnie jak inne hity T.Rex – na ścieżkach dźwiękowych filmów fabularnych (m.in. w dramacie „Billy Elliot”). Piosenkę znamy zarówno z oryginalnej wersji, jak i z interpretacji innych muzycznych gwiazd. W filmie „Born To Boogie” wykonują ją z Bolanem m.in. Elton John (gra na fortepianie) i Ringo Starr (jest jednym z dwóch perkusistów).
„Był dumny ze swojej poezji – mówił o Bolanie były pałkarz Beatlesów, wspominając czasy, kiedy wyreżyserował o nim muzyczny dokument. – Powiedziałem mu, że zorganizuję kamery i wszystko inne, a on miał po prostu zaprezentować siebie. Tak doszło do naszej filmowej współpracy. Mieliśmy przy tym mnóstwo zabawy. Był wspaniałym muzykiem, miał świetny styl. Jest jeszcze jedną gwiazdą estrady, której nam brakuje”.
Trudno powiedzieć, dlaczego tak długo zwlekano z przyjęciem T.Rex do Izby Sławy. Może dlatego, że zespół nie był aż tak popularny w USA jak w Europie. Od premiery pierwszego longplaya grupy – wydanego, kiedy działała ona jeszcze pod nazwą Tyrannosaurus Rex (pożyczona od prehistorycznego dinozaura) – 5 lipca tego roku mijają 52 lata. Ponad dwa razy tyle, ile wymaga regulamin przyjęć do Izby.
Kapela zaczęła występy w dwuosobowym składzie. Bolan grał na gitarze akustycznej i śpiewał, a towarzyszył mu perkusista z bongosami. Był nim najpierw Steve Took, a od 1969 roku Mickey Finn. Duet zabłysnął folkowymi balladami do poezji Bolana. Dopiero z początkiem lat 70. ubiegłego wieku rozszerzono skład do czterech osób, a instrumenty akustyczne zastąpiono elektrycznymi. Ukazał się wówczas album „T.Rex” (1970), który nie tylko przyniósł inaczej brzmiące – bardziej rockowe – kompozycje, ale też zainaugurował skróconą nazwę grupy. Jedno tylko się nie zmieniło. Bolan był wciąż duchem przewodnim wszelkich działań formacji, jedynym kompozytorem repertuaru, głównym gitarzystą i pierwszoplanowym wokalistą.
Dzięki albumowi „Electric Warrior” (1971), który trafił na szczyt brytyjskiej listy bestsellerów i pochodzącym z niego przebojom „Get It On”, „Jeepster” i „Life’s a Gas”, formacja T.Rex stała się jednym z najsłynniejszych – obok Davida Bowie i zespołu Slade – przedstawicieli brytyjskiego glam-rocka. Tak jak za czasów The Beatles mówiło się o beatlemanii, tak od sukcesu T.Rex nastała rextaza. Bolan sypał hitami jak z rękawa. Piosenki „Metal Guru” i „Telegram Sam” z krążka „The Slider” (1972) oraz „Tenement Lady” i „Mad Donna” z longplaya „Tanx” (1973) wywoływały na koncertach żywiołowe, graniczące z histerią, reakcje fanów, porównywalne do tych, z których słynęły w latach sześćdziesiątych występy „chłopców z Liverpoolu”.
Duży wpływ na muzyczne oblicze T.Rex miał producent nagrań zespołu Tony Visconti, znany także ze współpracy z Davidem Bowie. Wyprodukował m.in. pożegnalny krążek twórcy „Space Oddity”, zatytułowany „Blackstar” (2016).
„Poznałem Bolana w (londyńskim undergroundowym) klubie UFO – wspomina Visconti. – Siedział na scenie po turecku i śpiewał pod nosem swoje dziwne pioseneczki. Tymczasem Steve Took wybijał unikatowe rytmy na bongosach. Było tam z 500 dzieciaków całkowicie zahipnotyzowanych tym, czego słuchali. Akurat poszukiwałem kogoś niezwykłego, z kim mógłbym współpracować, a Marc wydał mi się z całkiem innej planety. Nie mogłem zrozumieć, co śpiewał. W pierwszej chwili nie byłem pewien, czy słowa są angielskie. Kiedy zapowiadał kolejne piosenki, mamrotał ich tytuły. Po występie zaproponowałem mu współpracę, a on już następnego dnia zadzwonił, żeby porozmawiać o warunkach. Tak rozpoczęliśmy naszą muzyczną przygodę”.
Po „Tanx” ukazały się jeszcze cztery albumy T.Rex. Ostatni w 1977 roku, krótko przed tragicznym w skutkach wypadkiem. Nad ranem 16 września Bolan wracał z klubowej imprezy samochodem Mini 1275GT ze swoją życiową partnerką Glorią Jones. Ona siedziała za kierownicą. Bolan miał kilka samochodów i nawet często o nich śpiewał („Mój własny rolls-royce jest świetny na głos” to wers z „Children of the Revolution”). Jednak w obawie przed wypadkiem nie nauczył się prowadzić. Wtedy właśnie zdarzyła się tragedia. Samochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Piosenkarz zginął na miejscu. Jones – mimo odniesionych obrażeń – przeżyła.
Lider T.Rex odszedł ze świata dwa tygodnie przed swoimi 30. urodzinami. Nie podziękuje więc za przyjęcie zespołu do Rockandrollowej Izby Sławy. Nie zrobią tego Took ani Finn, którzy również odeszli (pierwszy w 1980 roku, a drugi w 2003). Może zatem Gloria Jones lub jej i Bolana syn – Rolan Bolan? Jak będzie naprawdę, dowiemy się 2 maja, kiedy do Izby dołączą również zespoły Depeche Mode, The Doobie Brothers, Nine Inch Nails oraz – pośmiertnie – raper The Notorious B.I.G. i Whitney Houston.
Dlaczego mistrz hip-hopu oraz piosenkarka łącząca style pop, soul i R&B zasilą szeregi członków Rockandrollowej Izby? To już słodka tajemnica nominującego gremium złożonego głównie z szefów Izby oraz osób blisko z nimi powiązanych. Dla usprawiedliwienia ich decyzji mogę jedynie poinformować, że już nieraz tak było. Madonna, Johnny Cash, Leonard Cohen czy Miles Davis też nie kojarzą się z rockiem, a zostali przyjęci.