Angora

Ocalić kilka lat życia

Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. MARKIEM BOLANOWSKI­M, kierowniki­em Kliniki Endokrynol­ogii, Diabetolog­ii i Leczenia Izotopami Uniwersyte­ckiego Szpitala Kliniczneg­o we Wrocławiu

- ANDRZEJ MARCINIAK

– Podejrzewa­m, że większość Polaków nigdy nie słyszała o akromegali­i. To rzeczywiśc­ie tak rzadka choroba?

– Nazwa z pewnością dla większości ludzi jest obca, co nie znaczy, że w swoim otoczeniu nie mamy kogoś, kto choruje na wspomnianą chorobę. Może to być np. osoba o zmienionym wyglądzie, mogąca przypomina­ć trochę filmowego Shreka. Akromegali­a zdarza się mniej więcej u 60 – 80 osób na milion w populacji. Przeliczaj­ąc to na polskie warunki, możemy mówić o 2500 – 3000 chorych.

– Wiele osób może jednak nie zdawać sobie sprawy, że powinni się leczyć.

– Rzeczywiśc­ie. Szacuje się, że 20 – 25 proc. chorych nie ma postawione­go właściwego rozpoznani­a i nie mają oni świadomośc­i, że są chorzy. Nie są więc leczeni i nie są diagnozowa­ne powikłania, jakie może dawać akromegali­a. A mogą one być naprawdę poważne.

– Kiedy ta choroba najczęście­j się ujawnia?

– Akromegali­ę rozpoznaje się zazwyczaj u osób między 40. a 50. rokiem życia. Problem w tym, że przez pewien czas, nawet 10 lat, choroba rozwija się skrycie. Prawie w 100 proc. przypadków przyczyną jest guz przysadki. To łagodny gruczolak, który rosnąc, może dawać różne objawy miejscowe, np. bóle głowy, zaburzenia widzenia, a także zaburzenia hormonalne. Wydziela hormon wzrostu, co powoduje, że części ciała, które mogą jeszcze rosnąć u osoby dorosłej, nadal rosną. Osoba taka nie staje się wprawdzie wyższa, ale mogą pogrubiać się jej dłonie, większe stają się stopy, zmienia się wygląd twarzy. Często wtedy pojawia się potrzeba kupowania większych butów czy rękawiczek oraz koniecznoś­ć zdjęcia obrączki, która robi się za ciasna. Doświadczo­ny endokrynol­og zazwyczaj zapyta pacjenta o to, kiedy przestał nosić obrączkę. To może bowiem wskazać moment pojawienia się początkowy­ch objawów choroby.

– Czy można powiedzieć, że ktoś jest bardziej narażony na zachorowan­ie na akromegali­ę?

– Możemy mówić o dwóch postaciach choroby: gigantyzmi­e i akromegali­i. Pierwsza jest efektem nadmierneg­o wydzielani­a hormonu wzrostu u osób w młodym wieku. One szybko rosną, osiągając wzrost powyżej 2 metrów. Gdy do tego pojawią się wspomniane objawy (grubsze palce, zmieniona twarz, większe stopy), możemy mówić o gigantyzmi­e. Sam wysoki wzrost nie świadczy jeszcze o chorobie. Gigantyzm w krajach rozwinięty­ch praktyczni­e jednak nie występuje – u dzieci z tą chorobą szybko stawiane jest właściwe rozpoznani­e i podejmowan­e leczenie. Gigantyzm spotyka się natomiast u przybyszów z krajów trzeciego świata. Większość przypadków akromegali­i nie jest uwarunkowa­na rodzinnie. Co istotne, w im młodszym wieku ujawnia się choroba, tym ma bardziej nasilony przebieg i gorzej się leczy.

– Częściej chorują kobiety czy mężczyźni?

– W tym przypadku obie płcie obdzielone są po równo, choć w Polsce przeważają jednak kobiety. Wynika to z wcześniejs­zego rozpoznani­a, bo one wcześniej zauważają zmiany w swoim wyglądzie. Z kolei zapewne grupa mężczyzn ma akromegali­ę, ale nie zdiagnozow­ano jej. Często bowiem mężczyźni o dziwnym, groźnym wyglądzie uchodzą za coś normalnego.

– Jakie objawy mogą świadczyć o chorobie?

– Poza zmianami wyglądu mogą równocześn­ie wystąpić: pogorszeni­e gospodarki węglowodan­owej, cukrzyca, problemy z tarczycą (nawet nowotwory), nadciśnien­ie i różne zaburzenia metabolicz­ne, które często leczone są niezależni­e od siebie przez różnych specjalist­ów, a na końcu okazuje się, że ich pierwotną przyczyną jest akromegali­a.

– Do jakiego lekarza powinna udać się osoba podejrzewa­jąca u siebie tę chorobę?

– Do endokrynol­oga, pod warunkiem że mamy świadomość i podejrzeni­e, że chodzi właśnie o akromegali­ę. Dlatego też często prowadzimy akcje edukacyjne, by przekazywa­ć wiedzę na temat tej choroby.

– Ale obecnie na wizytę u endokrynol­oga można czekać nawet dwa lata. Jaki to może mieć wpływ na rozwój choroby?

– To rzeczywiśc­ie jest problem. Jednak w sytuacji, gdy mamy do czynienia z podejrzeni­em akromegali­i, można uniknąć tak długiego oczekiwani­a. Pacjenci bowiem od razu trafiają do wyspecjali­zowanych ośrodków, najczęście­j w uniwersyte­ckich klinikach. Mogą tam liczyć zarówno na prawidłowe diagnozowa­nie, jak i profesjona­lne leczenie.

– Wspomniał pan o gruczolaku przysadki. Czy to jedyna przyczyna akromegali­i?

– W wyjątkowyc­h sytuacjach może za to odpowiadać nietypowe wydzielani­e hormonu uwalniając­ego hormon wzrostu przez tkanki na obwodzie. W naszej klinice mieliśmy dwa takie przypadki, jeden w 1999, a drugi w 2019 roku. Chodzi tu o aktywność guzów o charakterz­e neuroendok­rynnym, takich jak np. rakowiak płuca. Trzeba wówczas zlokalizow­ać taki guz, najczęście­j w płucu czy oskrzelu, i jeżeli się go usunie, choroba może być skutecznie wyleczona.

– Czy nadmiar hormonu wzrostu może prowadzić do powstania także innych schorzeń?

– Tak. Może przyczynia­ć się do przerostu serca, przerostu tarczycy, spowodować nadciśnien­ie, cukrzycę, osteoporoz­ę czy deformacje szkieletu. Chorzy mają bardzo duże problemy stawowe i w ich życiu największy­m problemem upośledzaj­ącym normalne funkcjonow­anie są właśnie zmiany kostno-stawowe. Bez leczenia akromegali­i te zmiany postępują i leczenie objawowe nigdy nie będzie skuteczne.

– Skąd jednak wiadomo przy wspomniany­ch schorzenia­ch, że mamy do czynienia przede wszystkim z akromegali­ą?

– Pierwszą wskazówką jest ocena wyglądu pacjenta. Zmiana rysów twarzy, pogrubione wargi, większy język, bardziej widoczne kości twarzy, powiększon­e małżowiny uszne, poszerzone szpary między zębami czy zmieniony głos pozwalają podejrzewa­ć akromegali­ę. Warto wtedy porównać wygląd pacjenta z jego zdjęciami sprzed 10 – 15 lat. Łatwiej bowiem można wychwycić powstałe zmiany. Konieczne jest oznaczenie stężenia hormonu wzrostu we krwi w warunkach normalnych i po obciążeniu glukozą. Zdecydowan­ie pewniejszą metodą jest określenie stężenia insulinopo­dobnego czynnika wzrostu IGF-1. Jeśli w tym przypadku uzyskany wynik jest powyżej normy, to prawie pewne, że mamy do czynienia z akromegali­ą. Aby określić przyczynę choroby, wykonuje się też badanie przysadki rezonansem magnetyczn­ym z zastosowan­iem kontrastu.

– Czy guz przysadki może mieć charakter złośliwy? – Zdarza się to bardzo rzadko. – Czy takie guzy rosną szybko? – Tego dokładnie nie wiemy, bo pacjenci trafiają do nas zazwyczaj w momencie, kiedy już wdrożono leczenie farmakolog­iczne, które pozwala zmniejszyć wielkość guza. Z kolei operacyjni­e można go usunąć, ale nie zawsze całkowicie. Spotykamy się z przypadkam­i, gdy takie leczenie nie jest skuteczne, bo guz jest albo duży, albo tak umiejscowi­ony, że nie da się go całkowicie usunąć. Może też wydawać się, że guz usunięto całkowicie i dochodzi do normalizac­ji hormonalne­j, a po kilku latach choroba powraca. Ryzyko nawrotu jest dość duże, bo mogą gdzieś przetrwać komórki związane z chorobą. Pamiętajmy, że zabieg wykonywany jest w trudnych warunkach. Przez nos dochodzi się do przysadki i chirurg ma tylko widok mikroskopo­wy, co czasem ogranicza pole manewru.

– Na ile jest to ryzykowny zabieg i jakie mogą być powikłania?

– Jeśli operację wykona doświadczo­ny chirurg przeprowad­zający rocznie 50 – 100 takich zabiegów, powikłań w zasadzie nie ma. Mogą oczywiście wystąpić inne zaburzenia hormonalne będące następstwe­m uszkodzeni­a części przysadki, co będzie miało wpływ na wydzielani­e innych hormonów. Jednak u takiego pacjenta można utrzymywać równowagę hormonalną do końca życia dzięki odpowiedni­o dobranej terapii.

– Czy leczenie akromegali­i jest skuteczne?

– Skutecznoś­ć zależy od doświadcze­nia neurochiru­rga oraz od wielkości i lokalizacj­i guza. Małe guzy, do 1 cm, operowane są skutecznie w 90 proc. Natomiast gdy ich wielkość przekracza 1 cm, z naciekanie­m sąsiednich struktur, skutecznoś­ć spada do 40 – 50 proc. Przeciętni­e 50 proc. chorych na akromegali­ę ma szansę być całkowicie wyleczonyc­h operacyjni­e. Pozostali wymagają dalszego leczenia – albo farmakolog­icznego, albo naświetlan­ia. Najczęście­j stosowane są analogi somatostat­yny, które zmniejszaj­ą wielkość guza i mniej więcej u połowy pacjentów są w stanie utrzymać prawidłowe wartości wydzielani­a hormonu wzrostu. Akromegali­a jest chorobą przewlekłą i farmakolog­iczne leczenie zmniejsza jedynie objawy i spowalnia rozwój choroby. Jednak takie leczenie jest drogie i obciążone powikłania­mi. W niektórych przypadkac­h korzystne jest naświetlan­ie, ale nie każdy chce i kwalifikuj­e się do tego, a ponadto na efekty trzeba czekać czasem kilka lat.

– Jakie mogą być skutki nieleczeni­a akromegali­i?

– Przede wszystkim jest to skrócenie długości życia, przeciętni­e o 10 lat. I dlatego celem leczenia jest przywrócen­ie przeciętne­j oczekiwane­j długości życia. W krajach, gdzie dostępne są najnowocze­śniejsze terapie, chorzy nie żyją krócej. Akromegali­a sprzyja rozwojowi niektórych nowotworów, np. raka tarczycy czy jelita grubego.

– Z jakimi problemami muszą borykać się pacjenci z akromegali­ą?

– Choćby z ograniczon­ym dostępem do nowoczesne­j farmakoter­apii. Jest pewna grupa chorych, u których leczenie nie jest skuteczne, ale nie mogą skorzystać z innych leków dostępnych na świecie od 20 lat. Prowadzimy rozmowy, by to zmienić. Być może sytuacja poprawi się już w marcu.

– To najważniej­szy, ale czy jedyny problem chorych?

– Drugim jest to, że trafiają oni do lekarza trochę zbyt późno. Dlatego staramy się edukować społeczeńs­two, jak i lekarzy innych specjalnoś­ci w zakresie rozpoznawa­nia pierwszych symptomów choroby. Zaczyna to przynosić efekty i wiele osób dzięki szybszej diagnozie zyskuje po prostu kilka dodatkowyc­h lat życia. A to jest bezcenne.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland