Katyń znów odkłamany
W numerze 3. ANGORY znalazłem interesujący list p. Zbigniewa zatytułowany „Podchody Putina”. Autor stawia pytanie, co jeszcze wykorzysta przeciwko Polsce Putin. To, że Cud Nad Wisłą cudem nie był, wiadomo od dawna, choć nazwa jest bardzo nośna społecznie i wykorzystywana stale przez Kościół. Pomysły na uczczenie rocznicy poprzez budowanie kolejnych pomników, a nawet łuków triumfalnych są w stylu aktualnie obowiązującym w Polsce (...).
A może zamiast zastanawiać się, czym ugodzi nas Putin, przeprowadzić uderzenie wyprzedzające, jak to się po wojskowemu nazywa, i wykorzystać nasze atuty. W kwietniu przypadnie 80. rocznica zbrodni katyńskiej – masowej egzekucji polskich jeńców z sowieckich obozów. Przypomnę, że z rozkazu Stalina: „Zlikwidować” zamordowano bezpośrednio ponad 20 tysięcy polskich żołnierzy, policjantów, strażników granicznych i innych mundurowych wziętych do niewoli po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku (...).
Może to my powinniśmy przypomnieć światu, jakiej zbrodni, i to zupełnie niedawno, dopuścili się rodacy prezydenta Putina? A przy okazji możemy powiedzieć także o tym, jak Zachód, a zwłaszcza Amerykanie i Anglicy, ukrywał przed opinią światową prawdę o tej zbrodni w trosce o własne interesy.
Tymczasem u naszych polityków nie tylko pamięć, ale i wiedza o Katyniu jest niedostateczna. Marszałek Witek mówi, że o Katyniu uczyła się z przedwojennych książek, a premier Morawiecki – ponoć historyk – zapewne przez pomyłkę wymienia Katyń jako miejsce zbrodni niemieckiej, czym doskonale wpisuje się w dawną sowiecką narrację w tej sprawie. Paradoksalnie, to przecież Niemcy – którzy, co oczywiste, mieli w tym swój cel – umożliwili poznanie prawdy o zbrodni z kwietnia 1940 roku.
Ale czy nasze władze są gotowe do takiego zadania? Obserwując, jak przebiegały obchody Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej w ubiegłym roku, obawiam się, że nie. Teraz koncentrujemy się na żołnierzach wyklętych, a jeśli już coś się dzieje pod hasłem „Katyń”, to natychmiast wplątywana jest sprawa katastrofy smoleńskiej: nieuprawnione i niczym nieuzasadnione porównywanie zamordowania kilkudziesięciu tysięcy osób do wypadku lotniczego. Obchody katyńskie, jeśli są organizowane, to siłami stowarzyszeń skupiających głównie rodziny pomordowanych: Rodziny Katyńskiej i stowarzyszeń rodzin policjantów II RP. A przecież takich osób jest z każdym rokiem coraz mniej.
W rozmowach z tymi ludźmi widać, że władze państwowe podchodzą do sprawy pamięci o Katyniu w mało zaangażowany sposób. O ile głośno domagamy się reparacji od Niemiec, o tyle o jakichkolwiek odszkodowaniach dla rodzin pomordowanych i wysiedlonych na Wschodzie nikt się nawet nie zająknie. Może o tę sprawę zapytajmy prezydenta Putina? Dzieci polskich oficerów nie dostały nic poza porcją biedy i cierpienia. Nawet wizyta na symbolicznym grobie ojca na którymś z cmentarzy wojennych w Rosji nie jest teraz możliwa, bo stan wzajemnych relacji polsko-rosyjskich pod rządami obecnej władzy jest gorszy niż zły (...).
Zróbmy coś, by okrągła rocznica Katynia doprowadziła do przełomu w sprawie międzynarodowej świadomości o zbrodni katyńskiej. Wiem, że zabrzmi to paradoksalnie, ale nawet Niemcy i Izrael powinny być w tej sprawie naszymi sojusznikami. Próbowano przecież „wrobić” Niemców w sprawstwo, najpierw używając do rozstrzeliwań niemieckiej broni, a potem wmawiając przez lata opinii publicznej, że masowe mordy są sprawką Wehrmachtu. A fakt, że wśród pomordowanych było wielu wyznawców religii mojżeszowej, powinien skłonić do nagłośnienia sprawy także Izrael, co byłoby jakimś klinem wbitym w ostatnio obserwowany sojusz rosyjsko-izraelski. Wiem, że z obydwoma krajami, to znaczy z Niemcami i z Izraelem, mamy prawie równie fatalne stosunki jak z Rosją. Ale z kim mamy dobre, pomijając może San Escobar?