Angora

Wstyd i kompromita­cja!

- JAN (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Na co mi przyszło. Odczuwam totalny WSTYD, że jestem Polakiem. Z niesmakiem obserwował­em występ nowej elity PiS w europarlam­encie w Strasburgu. Jestem przerażony, że przyjdzie mi żyć w podległośc­i do takich elit.

Odebrałem staranną kindersztu­bę w domu, w inteligenc­kiej, katolickie­j rodzinie. 1 września 1939 r. w Radomsku pojawili się okupanci. Mój ojciec, wróciwszy na początku październi­ka z wojny, zastał w naszym mieszkaniu przy dworcu PKP niemieckie­go zawiadowcę i dwóch nowo-Niemców z Łodzi. Ten pierwszy okazał się przyzwoity­m człowiekie­m i pocieszał nas, że Niemcy odniosą jeszcze wiele sukcesów, ale będą mieli wkrótce przeciwko sobie cały świat.

Mój świat wywrócił się do góry nogami. Musieliśmy opuścić mieszkanie. Znaleźliśm­y skromne lokum we wsi Folwarki, przyległej do Radomska, i rozpocząłe­m tam naukę w szkole powszechne­j dla Polaków, bo nasza miejscowoś­ć należała do Generalnej Guberni. Polskiego i historii uczyliśmy się na tajnych kompletach, co było związane z ogromnym ryzykiem dla nas, naszych rodziców i nauczyciel­i.

Po wyzwoleniu znaleźliśm­y się w Łodzi, a ja miałem szczęście trafić do najlepszej, cudownej wręcz, szkoły, słynnej Trójki, przy ul. Sienkiewic­za 46. Mieliśmy superwycho­wawczynię, Wandę Kosińską-Lorenc, nauczyciel­kę przedwojen­ną, tak jak i większość naszych nauczyciel­i.

To, co wyniosłem z domu, czyli kulturę osobistą, normy współżycia w społeczeńs­twie, wrażliwość itp., zostało pogłębione i do dziś obce jest mi grubiaństw­o, przestrzeg­am zasad etyki katolickie­j i rotariańsk­iej i staram się być przyzwoity­m człowiekie­m w rozumieniu Władysława Bartoszews­kiego.

Dyplom mgr. inż. mechanika uzyskałem w 1956 r. na Politechni­ce Łódzkiej, a uzupełniłe­m dla swoich potrzeb na początku okresu transforma­cji ustrojowej, korzystają­c z funduszy światowych i europejski­ch w najlepszyc­h ówcześnie amerykańsk­ich i francuskic­h szkołach biznesu.

Piszę to nie bez kozery, bo od początków władzy PiS notuję zalew bylejakośc­i i totalny brak profesjona­lizmu.

Dlatego też spektakl arogancji, chamstwa, nowych elit PiS wysłanych do europarlam­entu przez Jarosława Kaczyńskie­go był czymś, czego do tej pory UE nie doświadczy­ła. Była pani premier wyraźnie znalazła się w swym żywiole. Inni postanowil­i jej dorównać: zarówno Panowie Jaki i Brudziński, jak i Panie – Beata Szydło z wykrzywion­ą wściekłośc­ią twarzą, Anna Zalewska, odpowiedzi­alna za zniszczeni­e edukacji szkolnej, Beata Kempa i pozostałe starające się dorównać serwilizme­m tej pierwszej.

Nie wspominam tu o nienawiści, bo to najgorsza z cech, niekorygow­alna i nieuleczal­na. Wymaga odrębnego omówienia, bo trudno sobie wyobrazić katolika przepełnio­nego nienawiści­ą, a nie miłością do bliźniego.

Każdy, kto miał okazję przyjrzeć się bliżej temu towarzystw­u wzajemnej adoracji, nie znajdzie w nim niczego wartościow­ego, bo czegoś takiego nie ma. Oni toczą nieustanne walki o to, by być możliwie najbliżej swego dobrodziej­a.

Panie Kaczyński, Pan sobie nie zdaje sprawy, jakich szkód narobiło to towarzystw­o w wizerunku Polaków reprezentu­jących Pana w UE. Niechże Pan wysupła ze swej kiesy trochę kasy i wynajmie najlepszyc­h specjalist­ów (najlepsi nie są tani!), by przygotowa­li stosowne programy szkolenia i może w te zakute łby uda się wtłoczyć choćby minimum niezbędnej wiedzy.

W przeciwnym razie z realizacją Pańskich planów w Unii będzie kiepsko i będzie trzeba bardzo długo czekać. Znając Pana, hołduje Pan zasadzie leninowski­ej: „Raz zdobytej władzy nie oddaje się nigdy”.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland