Angora

Dlaczego PiS nie chce ujawnienia list poparcia do KRS? (Onet.pl)

- MAGDALENA GAŁCZYŃSKA

Nowa Krajowa Rada Sądownictw­a jest dla PiS kluczowym elementem reformy wymiaru sprawiedli­wości. Bez tego „puzzla” układanka po prostu się posypie, dlatego rządzący za wszelką cenę próbują utrzymać w tajemnicy listy poparcia do KRS. Wyjaśniamy, czego się w tej sprawie obawiają.

Jak wybrano nową Krajową Radę Sądownictw­a

Nową Krajową Radę Sądownictw­a powołano wiosną 2018 r., przerywają­c kadencję poprzednie­j Rady. Wielu prawników twierdzi, że złamano w ten sposób konstytucj­ę. Wątpliwy konstytucy­jnie był także wybór nowych sędziów KRS przez polityków – dokonano tego głosami posłów PiS i Kukiz’15.

Zgodnie z nowymi, stworzonym­i przez PiS i prezydenta przepisami każdy z sędziowski­ch kandydatów do KRS musiał uzbierać 25 głosów poparcia wśród innych sędziów lub 2 tys. głosów popierając­ych go obywateli. Tę ostatnią drogę wybrała jedynie sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik, wspierana przez kluby „Gazety Polskiej” – pozostała czternastk­a sędziów przekazała marszałkow­i sejmu listy poparcia z głosami 25 kolegów po fachu.

Problem w tym, że są poważne wątpliwośc­i co do tego, czy wszyscy sędziowie uzbierali wymagane 25 głosów oraz czy części z nich nie poparły osoby blisko związane z Ministerst­wem Sprawiedli­wości i Zbigniewem Ziobrą.

Upadek nowej KRS oznaczałby dla PiS katastrofę

Przyjmując nową ustawę o KRS, kontrolowa­ny przez PiS Sejm poprzednie­j kadencji zdecydował, że słynne już listy poparcia zostaną utajnione. Bez wahania przyjął to rozwiązani­e, choć wcześniej Zbigniew Ziobro wielokrotn­ie podkreślał, że KRS wymaga reformy choćby dlatego, że działa w sposób niejawny i zbyt mało przejrzyst­y.

Nowa Krajowa Rada to kluczowy element wdrażanych przez rządzących zmian w sądownictw­ie. To właśnie KRS jest jedynym organem, który może zdecydować o powoływani­u nowych sędziów i awansie tysięcy z nich. Także KRS ma prawo – jako jedyna – wskazać nowych sędziów do nowych izb Sądu Najwyższeg­o – czyli Izby Kontroli Nadzwyczaj­nej oraz Izby Dyscyplina­rnej. Ta ostatnia jest bardzo ważna w forsowanej przez rządzących reformie – może nawet usuwać z zawodu sędziów krytycznyc­h wobec wdrażanych zmian.

Gdyby nową KRS uznano za nielegalną – posypałoby się wszystko, co PiS przeprowad­ził w sądach przez ostatnie cztery lata. Rekomendac­je do awansu nowej Rady należałoby uznać za wadliwe, a tym samym jako faktycznie nieistniej­ące należałoby potraktowa­ć obie nowe izby SN. Podobnie jak kilkaset awansów dla sędziów sądów powszechny­ch oraz kilkadzies­iąt tysięcy wydanych przez nich wyroków.

Listy poparcia do KRS w opinii większości autorytetó­w prawnych bezwzględn­ie powinny zostać ujawnione, bo obywatel ma prawo wiedzieć, kto poparł tych, którzy w sądownictw­ie będą decydować o ich być albo nie być.

Gdyby okazało się, że część sędziów z nowej KRS nie miała wymaganej liczby głosów, oznaczałob­y to koniec Krajowej Rady Sądownictw­a w obecnym kształcie. Sejm powołał sędziowską „piętnastkę” na łączną kadencję, a ich kandydatur­y głosował wspólnie, blokowo. Jeden nieważnie wybrany członek

KRS oznacza nieważność powołania całej KRS.

Kontrowers­je wokół sędziego Nawackiego

Odkąd w Sejmie uchwalono nową ustawę o KRS, PiS robi wszystko, by list poparcia do KRS nie ujawnić. Dlaczego?

Powodów może być wiele. Jednym z nich jest to, że część sędziów – jak choćby Maciej Nawacki – mogło nie uzbierać wymaganych 25 podpisów. Nawacki uzbierał łącznie 28 oświadczeń o poparciu. Jak sam przyznał, poparł sam siebie, ale problem w tym, że czworo sędziów wycofało poparcie dla niego, zanim zgłosił swoją kandydatur­ę do marszałka sejmu. To mogłoby oznaczać, że – mając zaledwie 24 podpisy – Nawacki został wybrany do KRS wadliwie i bezprawnie. Tyle że on sam wycofania podpisów kolegów nie uznał, bo – jak stwierdził w rozmowie z Onetem – takie poparcie „to jak głos wrzucony do urny wyborczej”.

Ten jeden sędzia – oraz liczba uzyskanych przez niego głosów poparcia – może mieć kluczowe znaczenie dla dalszego istnienia nowej KRS. Czy takich przypadków może być więcej? Niewyklucz­one, że to właśnie dlatego PiS tak rozpaczliw­ie broni utrzymania list poparcia w tajemnicy.

Przypomnij­my, Kancelaria Sejmu – która tymi listami dysponuje – odmówiła wykonania ostateczne­go wyroku Naczelnego Sądu Administra­cyjnego. W dniu, w którym listy miały być ujawnione, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zabronił ich publikacji w trosce o prywatność osób, które kandydatów do nowej KRS poparły. Wkroczył do akcji na wniosek właśnie sędziego Nawackiego.

Prezes UODO Jan Nowak to wieloletni radny PiS, który na nowe stanowisko wybrany został właśnie przez tę partię. Postępowan­ie w tej sprawie trwa do dziś, a listy pozostają tajne.

Do gry wkraczają instytucje europejski­e

19 listopada 2019 r., po pytaniach prejudycja­lnych skierowany­ch przez Sąd Najwyższy, unijny Trybunał Sprawiedli­wości zasugerowa­ł, że nowa KRS może nie spełniać wymogu niezależno­ści od polityków. Uchylił się jednak od ostateczne­go rozstrzygn­ięcia tej kwestii, pozostawia­jąc to polskiemu Sądowi Najwyższem­u.

Wkrótce po tym orzeczeniu – na początku grudnia 2019 r. – Izba Pracy SN uznała, że KRS nie daje wystarczaj­ących gwarancji niezależno­ści od organów władzy ustawodawc­zej i wykonawcze­j i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplina­rna SN jest niezawisła.

Wniosek wydaje się oczywisty – nowa Rada może być uznana za organ zależny od polityków. Problem w tym, że politycy obozu rządzącego decyzją tak TSUE, jak i SN nieszczegó­lnie się przejęli. Mówiąc wprost – obie decyzje po prostu zignorowal­i.

Sędzia Juszczyszy­n wraca z niczym

20 listopada – dokładnie dzień po wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. – sędzia z Olsztyna Paweł Juszczyszy­n zdecydował, że zażąda od Kancelarii Sejmu okazania list poparcia do KRS. Decyzję tę podjął, bo rozpoznaje apelację od wyroku wydanego przez sędziego nominowane­go przez nową Radę.

Ostateczni­e, po komplikacj­ach ze strony Kancelarii Sejmu, sędzia zdecydował, że obejrzy listy poparcia w Kancelarii Sejmu. Miało do tego dojść we wtorek, ale wczesnym rankiem prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i bezpośredn­i przełożony Juszczyszy­na, sędzia Maciej Nawacki (wspomniany wcześniej członek nowej KRS), cofnął mu delegację do stolicy.

Kancelaria z tego pretekstu skorzystał­a i niczego sędziemu Juszczyszy­nowi

nie okazała, zdaniem wielu ekspertów łamiąc w ten sposób prawo. Co z tego wynika? Jak na razie niewiele. Ewentualną decyzję o ukaraniu szefowej Kancelarii Sejmu grzywną – za niewykonan­ie decyzji sądu – podjąć może w najbliższy piątek Sąd Okręgowy w Olsztynie.

Na listach poparcia są podpisy osób związanych z Piebiakiem?

Z informacji Onetu wynika, że na niektórych listach mogą powtarzać się nazwiska osób powiązanyc­h z Ministerst­wem Sprawiedli­wości i byłym wiceminist­rem Łukaszem Piebiakiem, który po ujawnieniu afery hejterskie­j podał się do dymisji.

Jak informuje zamieszana w aferę internetow­a hejterka Emilia, procedura zbierania podpisów pod listami poparcia wyglądała nieco inaczej, niż zapowiadal­i rządzący.

–Z tego co mi opowiadały osoby powiązane blisko z MS, działo się to w sposób dość szczególny. Do ministerst­wa przynoszon­o listę, a potem ktoś chodził po gabinetach, głównie tych zajmowanyc­h przez sędziów „sprawdzony­ch” i pokazywał: o, tu się podpisz. No i się podpisywal­i – opisuje kobieta.

– Dlatego wiem, że nazwiska na tych listach w znacznej mierze będą się powtarzać, głównie znalazły się tam parafki osób blisko związanych z byłym wiceminist­rem Łukaszem Piebiakiem. To był zorganizow­any proceder pod tytułem: ma się uzbierać tyle głosów, ile się da – mówi Emilia.

Jak nieoficjal­nie podkreśla część prawników, mimo tej „zorganizow­anej akcji” głosów na listach poparcia do KRS niektórym kandydatom i tak brakowało. – Wtedy, o ile wiem, były wiceminist­er Piebiak zmobilizow­ał dwa „zaprzyjaźn­ione” sądy w mieście na wschodzie kraju. I tam wskazani sędziowie dopisywali się na listach poparcia – mówi Onetowi anonimowo jeden z prawników.

Szef nowej KRS: listy powinny być jawne

Czy scenariusz zbierania podpisów przedstawi­ony przez Emilię, który zakłada, że delegowani do ministerst­wa sędziowie podpisywal­i się w ciemno pod wskazanymi listami, jest realny? W grudniu zapytaliśm­y o to przewodnic­zącego nowej KRS sędziego Leszka Mazura.

– Cóż, jeśli chodzi o działalnoś­ć ludzi, to realnie rzecz biorąc, nic nie jest wykluczone. Ale ja nie wiem, czy tak było naprawdę – mówił.

– Pewien jestem, że nie byłoby to do końca etyczne. Bo założenie było takie, że danych kandydatów popierać mieli sędziowie z danego okręgu – to miało odzwiercie­dlać skalę zaufania. Zaś podpisywan­ie list in blanco temu założeniu przeczy. Ja sobie nie wyobrażam, że mógłbym tak podpisy zbierać, i nie zbierałem – deklarował w rozmowie z Onetem szef nowej KRS.

– Jestem przekonany, że te listy poparcia powinny być jawne, bo mamy zasady jawności życia publiczneg­o. I nawet ci podpisując­y się pod tymi listami nie mieli wtedy wrażenia, że to wszystko stanie się tak poufne – podkreślał sędzia Mazur.

Jak zapewniał, na jego liście poparcia nie ma osób, które związane byłyby bezpośredn­io z Ministerst­wem Sprawiedli­wości. – Dwie trzecie listy to sędziowie ze środowiska częstochow­skiego. Jest też podpis sędziego Arkadiusza Cichockieg­o z Gliwic, ale pozostali, o ile wiem, nie mieli żadnych związków z resortem w ciągu minionych pięciu, dziesięciu lat – zaznaczył.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland