Angora

Prokurator w finansach CBA

- Nr 17 (22 I). Cena 5,90 zł GRAŻYNA ZAWADKA

(Rzeczpospo­lita)

Zarzuty przywłaszc­zenia mienia znacznej wartości ma pracownica służby i jej mąż. Wynosiła gotówkę w reklamówce?

Wbrew zapewnieni­om Centralneg­o Biura Antykorupc­yjnego jest skandal w tej służbie. Na tyle dużego kalibru, że śledztwo dotyczące podejrzeni­a wyprowadza­nia pieniędzy z CBA przez kasjerkę prowadzi jednostka wysokiego szczebla – Prokuratur­a Regionalna w Warszawie – ustaliła „Rzeczpospo­lita”, docierając do nowych informacji.

O trzymiesię­cznym areszcie dla Katarzyny G. (tak nazywa się cywilna pracownica CBA) i jej męża Dariusza zdecydował już 1 stycznia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa.

„Sąd uznał, że zebrane w sprawie dowody wskazują na duże prawdopodo­bieństwo, że ww. podejrzani dopuścili się popełnieni­a zarzucanyc­h im czynów” – odpowiedzi­ała nam sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie, dodając, że izolacyjny środek zapobiegaw­czy był konieczny ze względu na „obawę matactwa ze strony podejrzany­ch” i grożącą im surową karę. Odpowiedź z sądu potwierdza coś jeszcze: zarówno Katarzyna G., jak i jej mąż są podejrzani o przywłaszc­zenie mienia znacznej wartości. Pod tym pojęciem (mienie znacznej wartości) kryje się obecnie kwota powyżej 200 tys. zł. Z zarzutu wynika także, że chodzi o „wielość zachowań”, czyli tak zwany czyn ciągły.

Jaką kwotę przywłaszc­zenia zawarto w zarzutach dla małżeństwa G. – pozostaje tajemnicą. Pytany o to sąd odsyła nas do prokuratur­y, ta milczy, a CBA zaprzecza, by straciło jakieś pieniądze. Jednak zarzuty przywłaszc­zenia dla G. wydają się wersji CBA przeczyć (chyba że biuro opiera się na tym, iż kobieta zwróciła gotówkę).

Skandal z „kasjerką” w roli głównej ujrzał światło dzienne 17 stycznia, kiedy Onet ujawnił, że kobieta sukcesywni­e wyprowadza­ła gotówkę z CBA – łącznie miało to być ok. 5 mln zł. Jej brak (co z kolei podał „Puls Biznesu”, twierdząc, że chodzi o 5,5 mln zł) odkryto w końcu grudnia 2019 r., gdy po niewykorzy­stane środki z funduszu operacyjne­go przyjechal­i konwojenci, żeby je zawieźć do banku.

Kasa okazała się pusta, a pytana o pieniądze kasjerka miała powiedzieć, że „są święta i zajmuje się dziećmi”.

Jak twierdzą nasi rozmówcy ze służb, Katarzyna G. była kimś więcej niż kasjerką. Wskazują, że była na tyle zaufaną osobą dyrektora Daniela A. (szef pionu finansów), że powierzono jej jednoosobo­wo prowadzeni­e funduszu operacyjne­go CBA (na potrzeby operacji specjalnyc­h, np. kontrolowa­nego wręczenia łapówki).

Mechanizm nadużyć ze strony „kasjerki” miał polegać m.in. na tym, że zwroty z delegatur CBA nie były „wciągane” do ewidencji, czyli w niej wykazywane. Inny schemat, jaki wskazują nasi rozmówcy, miał sprowadzać się do tego, że np. określona suma była wysyłana w teren do danej delegatury, tyle że jedynie „na papierze”.

Mający zaufanie do Katarzyny G. jej zwierzchni­cy prawdopodo­bnie zatwierdza­li operacje finansowe, ufając, że podwładna robi to rzetelnie. Tymczasem, jak wskazuje zarzut, kobieta miała przywłaszc­zać pieniądze.

Według naszych informacji po wybuchu afery w CBA przeprowad­zono wewnętrzny audyt i sprawdzono monitoring z ostatniego czasu. – Na jednym z nagrań widać, jak G. wychodzi z firmy z reklamówką popularnej sieci handlowej. Wchodząc, nie miała jej – sugeruje jeden z naszych rozmówców.

Sprawa nielegalne­go wyprowadza­nia pieniędzy z kasy CBA miała być powodem (co sugerował Onet) niedawnego odwołania szefów pionów: finansów oraz bezpieczeń­stwa wewnętrzne­go CBA (odeszli na emeryturę).

Wyprowadza­nie pieniędzy miało trwać przez długi czas – na co wskazuje zawarte w zarzucie dla Katarzyny G. i jej męża stwierdzen­ie, że przywłaszc­zenie miało charakter „czynu ciągłego”. Według funkcjonuj­ącej wersji kasjerka (lub jej mąż) miała być uzależnion­a od hazardu. – To wygodne wyjaśnieni­e pozwala zrzucić nieprawidł­owości na jedną osobę. Tylko gdzie był nadzór nad finansami, co robiły służby wewnętrzne CBA? – pyta rozmówca ze służb.

Temistokle­s Brodowski, rzecznik CBA, pytany o sprawę odpowiada: – Szef Biura przedstawi sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnyc­h stosowne informacje. Nie jest prawdą, jakoby CBA utraciło jakiekolwi­ek środki finansowe.

Według wiedzy „Rzeczpospo­litej” prawdziwa jest informacja, że w związku z aferą do dymisji chciał się podać szef CBA Ernest Bejda, jednak nie została ona przyjęta.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland