Angora

Kto będzie strażnikie­m żyrandola

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem.

Znamy już wszystkich liczących się kandydatów w wyborach prezydenck­ich. Jeszcze niedawno wydawało się, że ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda nie ma z kim przegrać, ale mimo słabości jego konkurentó­w zwycięstwo obecnego prezydenta wcale nie jest przesądzon­e.

Od początku było wiadomo, że kandydatem rządzącej Zjednoczon­ej Prawicy może być tylko Andrzej Duda. W Platformie, a właściwie w Koalicji Obywatelsk­iej, najpierw liczono, że zgodzi się wystartowa­ć Donald Tusk. Jednak sondaże nie dawały mu szans na zwycięstwo. W tej sytuacji zdecydowan­o się wystawić kobietę. Jednak Małgorzata Kidawa-Błońska nie została wybrana przez aklamację, gdyż w ostatniej chwili przewodnic­zącemu PO Grzegorzow­i Schetynie udało się namówić Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania, żeby wystartowa­ł w partyjnych prawyborac­h. Jaśkowiak przegrał z kretesem (345 do 125), ale Schetyna zyskał czas, żeby ponad miesiąc dłużej kierować Platformą.

Na lewicy było jeszcze gorzej. Żaden z trzech liderów nie chciał kandydować, gdyż słaby wynik podkopałby ich pozycję. Rozważano więc wystawieni­e mało znanej działaczki, z góry skazując ją na pożarcie. Ostateczni­e na start w wyborach zdecydował się Robert Biedroń, gdyż koalicjant z SLD dał mu propozycję nie do odrzucenia, a ponieważ Wiosna faktycznie już nie istnieje, europoseł musiał się zgodzić. W PSL-u, a właściwie Koalicji Polskiej (PSL-Kukiz’15) od początku wszystko było jasne. Kandydat może być tylko jeden i jest nim szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.

Najciekawi­ej było w Konfederac­ji, która zorganizow­ała prawybory na wzór amerykańsk­i. Konwencje wojewódzki­e, elektorzy, dobra organizacj­a. Kandydaci zawierali taktyczne sojusze, potem je zrywali i zawierali nowe. Podobnie było z ich elektorami. Ostateczni­e dość nieoczekiw­anie, ale wyraźnie, wygrał Krzysztof Bosak (115 głosów elektorski­ch), przed Grzegorzem Braunem (77) i Arturem Dziamborem (51). Dwaj doświadcze­ni politycy ponieśli sromotną klęskę, choć niektórzy wróżyli im zwycięstwo. Janusz Korwin-Mikke uzyskał 21 głosów, a Jacek Wilk – 9.

Duda miałby szanse na zwycięstwo w pierwszej turze.

– Ale przez tę twardą retorykę prezydent może stracić wyborców niezdecydo­wanych i centrowych.

– Ta strategia jest obliczona na zwycięstwo w pierwszej turze. Ale gdy to się nie uda, prezydent może mieć problem, jak w dwa tygodnie wszystko odkręcić i pozyskać centrowych wyborców. Rozumiem, że sztab Dudy dokonał wyboru i gra na zwycięstwo w pierwszej turze.

– Konfederac­ja straszy nas konsekwenc­jami amerykańsk­iej ustawy 447 „ o niezwłoczn­ym uczynieniu sprawiedli­wości ocalonym z Holocaustu, którym nie zadośćuczy­niono ich strat”. Duda nie pojechał do Jerozolimy. Czy to także próba neutraliza­cji rywala z prawej strony sceny polityczne­j?

– Myślę, że Duda nie będzie grał tą kartą, gdyż byłoby to niezręczne w kwestii naszych stosunków ze Stanami Zjednoczon­ymi. Za to przypuszcz­am, że PiS i sztab Dudy już niedługo ostro zaatakują Konfederac­ję i Bosaka za prorosyjsk­ość. I nie będzie miało znaczenia – faktyczną czy rzekomą. Jeszcze przed wystąpieni­em Putina w Jerozolimi­e premier Morawiecki w wywiadzie dla TVP zaatakował Konfederac­ję za „wymowne milczenie” i „związki z Rosją”. Mimo że 23 stycznia w Izraelu Putin nie zaatakował Polski, należy się spodziewać ostrych wystąpień prezydenta Dudy na tematy historyczn­e w duchu krytyki nie tylko Rosji, ale również jej poplecznik­ów w Polsce. I może się okazać, że jako ten poplecznik zostanie wskazany Bosak.

– Tyle że Bosak – w przeciwień­stwie do niektórych polityków Konfederac­ji – jest wyważony, więc trudno będzie w jego wystąpieni­ach znaleźć jakieś prorosyjsk­ie akcenty.

– Ja nie twierdzę, że to się uda, tylko mówię, że takie próby już się zaczęły.

– Ale w drugiej turze wyborcy Konfederac­ji zapewne zagłosowal­iby na Dudę.

–O to toczy się gra. Duda będzie musiał w taki sposób atakować Bosaka, żeby nie zrazić do siebie jego wyborców.

– Kidawa-Błońska wydaje się dziś najpoważni­ejszym, a może nawet jedynym kandydatem, który może znaleźć się w drugiej turze z obecnym prezydente­m.

– Na placu boju pozostają: jeden pancernik, czyli Andrzej Duda, jeden ciężki krążownik – Kidawa-Błońska, dwa lekkie krążowniki, to jest Kosiniak-Kamysz i Hołownia, którzy balansują na poziomie od kilku do kilkunastu procent. Reszta to lekkie jednostki. Takie ścigacze, wśród których najważniej­si to Bosak i Biedroń. – Tak nisko ocenia pan Biedronia? – W wyborach parlamenta­rnych lewica zdobyła 12 proc. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Biedroń był w stanie powtórzyć ten wynik. To polityk, który mimo młodego wieku jest już mocno zużyty. Ale zobaczymy. Może jeszcze czymś nas zaskoczy.

– A co z wyborcami, którzy wcale albo bardzo rzadko biorą udział w wyborach? Który z kandydatów ma największe szanse na przekonani­e ich do siebie?

– Tych niezdecydo­wanych i tych, którzy zazwyczaj nie chodzą na wybory, w tym roku będzie mniej niż zwykle. Do tej pory w wyborach prezydenck­ich największą frekwencję (68 proc.) odnotowano w 1995 r., gdy w drugiej turze Kwaśniewsk­i wygrał z Wałęsą. Teraz w pierwszej turze frekwencja może być podobna, a w drugiej może nawet dojść do 70 proc. Sondaż wskazujący na minimalną wygraną Dudy z Kidawą-Błońską jest moim zdaniem nie do końca wiarygodny. Bardziej przekonuje mnie badanie przeprowad­zone przez firmę na zlecenie jednego

z prawicowyc­h portali, gdzie w drugiej turze Duda wygrywa ze wszystkimi co najmniej o 12 proc., ale także 12 proc. badanych stwierdził­o, że są jeszcze niezdecydo­wani, na kogo oddadzą swój głos. To pokazuje, że wynik drugiej tury wcale nie jest już przesądzon­y. Nie zapominajm­y też, że jeszcze mogą pojawić się kolejni kandydaci. Liroy-Marzec z pewnością jest w stanie zebrać wymagane 100 tys. podpisów i w pierwszej turze zyskać 1 proc. głosów. To niewiele, ale to będzie oznaczać, że ten 1 proc. zabierze komuś z mocnych graczy, co przy wyrównanej stawce może mieć znaczenie.

– Wydaje się, że Liroy równie dobrze może zabrać ten 1 proc. Dudzie, jak i Kidawie-Błońskiej.

– To mógłby być ten 1 proc., którego zabrakłoby Dudzie do zwycięstwa w pierwszej turze, ale może też odebrać głosy Hołowni, gdyż obaj są antyestabl­ishmentowi, co w tym przypadku oznacza, że nie są kandydatam­i kartelu czterech głównych partii. Jeżeli ktoś ma dość partii polityczny­ch, to zostaje mu Hołownia, być może Liroy i w jakimś stopniu także Bosak.

– Czy Hołownia jest dużym zagrożenie­m dla Kidawy-Błońskiej?

– Jak pokazały to badania, gdyby dziś odbyły się wybory, to Hołownia w pierwszej kolejności odebrałby głosy Kosiniakow­i-Kamyszowi, a dopiero w drugiej Kidawie-Błońskiej. Jeżeli do marca kandydatka Koalicji Obywatelsk­iej utrzyma 10-procentową przewagę nad Hołownią i Kosiniakie­m-Kamyszem, to już jej nie straci, ale jeśli spadnie poniżej 20 proc., to wszystko może się zdarzyć.

– Co by się stało, gdyby Kidawa-Błońska nie weszła do drugiej tury?

– Platformę spotkałaby katastrofa podobna do tej, jaka miała miejsce w Akcji Wyborczej Solidarnoś­ć przed 20 laty. Wówczas w pierwszej turze wygrał Aleksander Kwaśniewsk­i, ale Marian Krzaklewsk­i, lider AWS-u, zajął dopiero trzecie miejsce (za Andrzejem Olechowski­m), uzyskując fatalny wynik 15,5 proc. Przypomnę, że AWS rządził wówczas Polską w koalicji z Unią Demokratyc­zną, a rok później już się rozpadł.

– Na partię tak dużą i doświadczo­ną w sprawowani­u władzy jak Platforma Obywatelsk­a Małgorzata Kidawa-Błońska nie jest najmocniej­szym kandydatem.

– Przede wszystkim ma problemy z udziałem w debacie, co może sprawić, że wspomniany przeze mnie efekt wyborów plebiscyto­wych w jej przypadku będzie słabszy, niż gdyby kontrkandy­datami Dudy w drugiej turze byli Hołownia lub Kosiniak-Kamysz. Mimo że wybory prezydenck­ie są loterią, to moim zdaniem w drugiej turze znajdą się jednak Duda i Kidawa-Błońska.

– Czy to, kto zostanie nowym szefem Platformy, będzie miało wpływ na wynik Kidawy-Błońskiej?

– Zapewne tak. Na placu boju pozostało już tylko dwóch liczących się kandydatów: Tomasz Siemoniak i Borys Budka. O ile Budka, moim zdaniem, rzuci wszystkie siły na rzecz kandydatki Koalicji Obywatelsk­iej, to nie jestem pewny, czy zrobi to Siemoniak. Obecny szef PO Grzegorz Schetyna bardzo słabo angażował się w promowanie Kidawy-Błońskiej i nie wiem, czy do końca akceptuje jej kandydatur­ę. A ponieważ Siemoniak jest związany ze Schetyną, to zrobi to, co mu Schetyna każe.

– Przez niespełna cztery miesiące, które zostały do wyborów, może pojawić się coś, co w znaczący sposób wpłynie na ich wynik?

– Tego nie da się przewidzie­ć. Nie spodziewam się jednak żadnych dużych afer związanych z najważniej­szymi kandydatam­i. Ale czasem z pozoru drobna sprawa może mieć duże znaczenie.

W 2015 r. takim przełomem była niewinna wizyta Bronisława Komorowski­ego w parlamenci­e japońskim (polski prezydent wołał wówczas do szefa BBN-u gen. Kozieja: „Chodź, szogunie”. Wprawdzie jego kancelaria twierdziła, że wszedł wtedy na podest znajdujący się za miejscem przeznaczo­nym dla spikera Izby Reprezenta­ntów, jednak z tego, co było widać na filmie, wydaje się, że wszedł na fotel spikera – przyp. autora).

– Nawet przy najlepszyc­h trenerach medialnych i doradcach trudno mi sobie wyobrazić, żeby w debacie telewizyjn­ej Duda nie poradził sobie z kandydatką Koalicji Obywatelsk­iej.

– Duda jest niezłym mówcą, ale lubi się nakręcać i wtedy wpada w rodzaj słowotoku. Czasem zdarza mu się też powiedzieć niezbyt śmieszny dowcip.

W najbliższy­m czasie prezydent będzie występował publicznie wiele razy. Musi uważać, żeby nie przeszarżo­wać, bo wówczas zostanie to wykorzysta­ne przeciwko niemu. Z kolei Kidawa-Błońska będzie chyba trzymać się nauczonego tekstu i go recytować albo czytać z promptera, co wywołuje złe wrażenie. Pani marszałek gra rolę dostojnej matrony, ale teraz znalazła się pod szczególną obserwacją. Ostatnio TVP filmowała ją z drona jak z jakąś osobą chodziła po ulicy. Nie ulega wątpliwośc­i, że podczas spotkań wyborczych, których będzie coraz więcej, zostaną podjęte próby, żeby ją sprowokowa­ć i żeby zdjęła wspomnianą maskę matrony. Jeżeli to się uda, telewizja publiczna z pewnością to wykorzysta. Dzisiaj największy­m zagrożenie­m dla Kidawy i Dudy są oni sami.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland