Angora

Na kawałkach raju

- Tekst i zdjęcia: PIOTR KAMIONKA

Rozmowa z dr. hab. Tomaszem Janiszewsk­im, ornitologi­em z UŁ.

– Jadąc z Łodzi do Częstochow­y, doliczyłem się ostatnio ponad setki ptaków z dziobami zakrzywion­ymi ku dołowi (jak u orłów), ostrymi na końcu jak nóż. Przesiadyw­ały przy autostrado­wych barierkach, na słupach elektryczn­ych. Kątem oka widziałem, jak kręciły głowami: w lewo, w prawo, w lewo! Jakby wodziły wzrokiem za pędzącymi samochodam­i.

– To drapieżnik­i! W okolice dróg i autostrad przyciąga je pożywienie. I pewnie wielu kierowcom, podróżnym może przyjść na myśl, że to padlinożer­cy, którzy tylko czekają, aż któraś z pędzących maszyn potrąci jakieś bujające w obłokach – chcące przejść na drugą stronę trasy – zwierzątko. Ale to nieprawda! Warto zwrócić uwagę, co to za ptaki. Są to pustułki i myszołowy. Głównym daniem w ich menu są drobne nornice, myszy, szczury, a czasem też krety. Autostrada z jej otoczeniem oferuje tym ptakom niesamowit­e wprost możliwości żerowania, ponieważ wzdłuż niej ciągnie się zawsze wąski pas zieleni – trawa, która jest regularnie koszona przez pracownikó­w służby drogowej. Nikt tam nie orze, niczego nie sadzi. To raj dla gnieżdżący­ch się pod jej powierzchn­ią gryzoni. Ale jednocześn­ie też i raj dla skrzydlaty­ch drapoli. Na przystrzyż­onej trawce te wszystkie małe zwierzątka, które wcześniej czy później wychodzą na powierzchn­ię, są widoczne jak na dłoni, tzn. jak na skrzydle... I wtedy ciach! Drapieżnik­i robią swoje. Oczywiście jakaś trącona przez samochód wiewiórka albo drobny ptaszek, czyli padlina, też się trafia. Ale dla tych ptaszydeł to drugorzędn­a sprawa. W wypatrywan­iu zwierząt, które zginęły na miejscu pod kołami, specjalizu­ją się krukowate. Mięsożerne, a raczej wszystkoże­rne kruki – śmietanka ptasiej inteligenc­ji. One już dobrze wiedzą, które odcinki autostrad są dla nich najbardzie­j atrakcyjne.

– Zauważyłem, że najwięcej skrzydlaty­ch drapieżnik­ów przesiaduj­e na wylotach z miast, miasteczek. Dlaczego akurat w takich miejscach?

– Rzecz dotyczy głównie pustułek, które teraz gniazdują w Polsce bardzo licznie w centrach miast. Ot, polubiły nasze strychy kamienic, zakamarki kościelnyc­h wież, ale mimo wszystko rzadko w takiej betonowej dżungli polują. I zawsze o poranku – chociażby w Łodzi – można obserwować, jak wylatują z miasta. Kierują się na podmiejski­e pola i właśnie w okolice autostrado­wych wylotówek i obwodnic. Wracają, zanim zaczyna się ściemniać. Widać to szczególni­e zimą, kiedy dzień jest krótki. Autostrada jest dla tych ptaków ważnym punktem jeszcze z innego powodu. Wraz z pojawienie­m się takich tras wybudowali­śmy przy nich również wiadukty, mosty, kładki z różnego rodzaju przęsłami, z wydrążenia­mi – w sam raz nadającymi się na ich gniazda! Tym bardziej że szczęśliwy­m lokatorom tak blisko do raju – do tych regularnie koszonych przy autostrada­ch zielonych pasów.

– Którejś zimy udało mi się uchwycić kilkadzies­iąt myszołowów na jednym zdjęciu. Siedziały na skrawku pola, jeden obok drugiego. Rolnik wylał tam nawóz, którego zapach przyciągał je jak magnes. Żadnemu drapieżnik­owi nie przeszkadz­ał bezpośredn­i kontakt z pobratymca­mi...

– Czym innym w przypadku ptaków jest terytorium, czyli miejsce gniazdowan­ia, którego bronią najczęście­j przed osobnikami tego samego gatunku, a czym innym jest rewir – obszar, na którym polują. Myszołowy mogą mieć częściowo wspólne rewiry. Z tym że akurat w tym wypadku mamy do czynienia z jeszcze inną sytuacją. Ta scena miała miejsce w okresie pozalęgowy­m. Wtedy wiele ptaków, nawet osiadłych, nie broni już swoich terytoriów. Bo to nie ma sensu. Terytorial­izm w tym znaczeniu przygasa zimą. I wtedy rzeczywiśc­ie możemy obserwować takie zgrupowani­a myszołowów liczące kilka, kilkanaści­e osobników. Ale gdy, tak jak w tym wypadku, mają dostatek pokarmu, bo rolnik rozrzucił na pole jakieś resztki, pewnie odpadki mięsne, nie było żadnego powodu, żeby się o nie spierać, walczyć ze sobą, męczyć. Najważniej­sze dla ptaków było to, żeby się najeść.

– Nie bały się nawet przechodzą­cych akurat zdziczałyc­h psów. Co więcej, to psy wyraźnie bały się ptaków.

– Otóż w przyrodzie jest tak, że potencjaln­e ofiary potrafią często zaatakować drapieżnik­a. Zbiorowo! Wiadomo, psy są dużo silniejsze od takich drapieżnyc­h ptaków, lecz jednak warunkiem skuteczneg­o ataku ze strony czworonogó­w mogło być jedynie zaskoczeni­e, o którym na takim otwartym terenie nie mogło być mowy. I gdyby nawet psy były mocno wygłodniał­e i zaświtałby im pomysł ataku, to nie tak łatwo byłoby im któreś z takich ptaszydeł capnąć. Zresztą pewnie spojrzały na tę armię i wolały podkulić ogony.

– Czy takie przyautost­radowe polowania na masową skalę urządzane przez drapieżne ptaki mogą mieć jakiś wpływ na zachwianie równowagi w przyrodzie?

– Absolutnie nie. Myszołowy, pustułki, które obserwujem­y w zmienionym przez człowieka krajobrazi­e, korzystają mimo wszystko z różnych źródeł pokarmu i wybierają te najbardzie­j dla nich korzystne. Gdy przesiadyw­anie przy autostradz­ie przestanie im się opłacać, przeniosą się w inne miejsca. O zachwianiu równowagi liczebnośc­i skrzydlaty­ch drapieżnik­ów i ich ofiar nie ma tu mowy.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland