Angora

I stało się, co stać się miało...

Rozmowa z prof. dr. EDWARDEM TRUCHEM z Uniwersyte­tu w Lancaster

- Rozmawiał: HENRYK MARTENKA

O brexicie z prof. Edwardem Truchem z Uniwersyte­tu w Lancaster.

– Minęło dziewięć miesięcy od naszej ostatniej – a piątej z kolei – rozmowy na temat wyjścia Brytanii z Unii Europejski­ej, którą prowadzili­śmy na łamach „Angory”. Sporo się od tamtego czasu wydarzyło w polityce brytyjskie­j...

– Z mojej perspektyw­y cały ten gorący czas, to jak wizyta u dentysty, który zgodził się, że owszem, ząb nam wyleczy, ale to potrwa tydzień bez przerwy... Kraj jest zmęczony, upadają biznesy, nikt nikomu nie wierzy, rodzi się powszechny niepokój i nieufność. Nawet przeciętny Anglik, który czyta na ogół tytuły tylko na pierwszej stronie gazety, zaczyna rozumieć, że sprawy idą w nieciekawy­m kierunku, doszło do kryzysu konstytucy­jnego, że upadł rząd, że przeprowad­zono przedtermi­nowe wybory, że pojawiają się głosy, iż Borisa Johnsona, dziś premiera, wybrała jego partia, a nie naród. Wreszcie, że zawieszono działalnoś­ć parlamentu, co miało Johnsonowi pomóc w osiągnięci­u celu i przegłosow­aniu umowy brexitowej.

– Tymczasem premier Johnson nie miał prawa tego robić. Zawiesił prace parlamentu na kilka tygodni, co zakwestion­ował nawet Sąd Najwyższy i uznał to za ruch pozaprawny...

– Ale dzięki temu Johnson skutecznie utrącił opozycję, a wcześniej bezwzględn­ie wyciął z własnej partii konserwaty­wnej ponad dwudziestu polityków, którzy głosowali przeciw brexitowi. Premier i zarazem szef partii chciał mieć klarowną sytuację za plecami i nie miał ochoty na polityczne niespodzia­nki, które doprowadzi­ły do upadku jego poprzednic­zkę Theresę May. Nie miał skrupułów, by wyrzucić na przykład Kennetha Clarka, Father of the House, czyli posła seniora Izby Gmin pracująceg­o w Westminste­rze od 50 lat. To była czystka, dzięki której i partyjne przedpole, i tyły zagwaranto­wały mu karność i dyscyplinę. A wyrzuceni posłowie nie mieli prawa startować w wyborach, więc radykalne decyzje i bardzo ostra, wręcz brutalna kampania parlamenta­rna przyniosły założony efekt. Dziś brytyjscy konserwaty­ści jak jeden mąż stoją za swym liderem.

– Zwycięską kampanię parlamenta­rną poprowadzi­ł Dominic Cummings, dziś niezwykle wpływowy doradca i strateg na Downing Street, najbliższy współpraco­wnik premiera... Zwolennik brexitu, a wcześniej skuteczny przeciwnik wprowadzen­ia Zjednoczon­ego Królestwa do strefy euro.

– To radykalny polityk, który teraz, na przykład, postuluje likwidację BBC. Cummings poprowadzi­ł kampanię wyborczą konserwaty­stów w goebbelsow­skim stylu, co zauważyło wielu komentator­ów. Przy referendum brexitowym zapłacono ogromne pieniądze, żeby przeprowad­zić rozległe sondaże opinii, głównie przez social media, co pozwoliło na precyzyjną wyborczą kampanię opartą na emocjach, a nie na faktach. Jak wcześniej, tak i teraz zaadresowa­no kampanię do konkretnie spersonali­zowanych odbiorców, zaś główny przekaz kreował tezę, że wszelkie zło, jakie nawiedziło Wielką Brytanię, to emigranci. I znów wykorzysta­no techniki, głównie dzięki Facebookow­i, pozwalając­e zebrać szczegółow­e dane o całej populacji. Tę samą metodę wykorzysta­no w nazistowsk­ich Niemczech w latach 30., choć nie było wtedy Facebooka, był za to system Holleritha, poprzednik współczesn­ej obróbki komputerow­ej danych. Notabene, system wymyślony przez niemieckie­go emigranta w Stanach Zjednoczon­ych legł u podstaw potęgi korporacji IBM. Przeprowad­zono wówczas w Niemczech spis narodowy (na kartach perforowan­ych wyprodukow­anych w USA), dzięki którym władza w Berlinie bezbłędnie poznała, kto jest kim w III Rzeszy. Bez amerykańsk­iego systemu nie byłoby skutecznej identyfika­cji Żydów. Bez precyzyjne­j wiedzy, kto jest potencjaln­ym wyborcą Johnsona nie byłoby grudnioweg­o zwycięstwa konserwaty­stów. A stał za tym właśnie Cummings.

– Wiemy już, że 30 stycznia 2020 roku jest dla Brytyjczyk­ów datą graniczną, która jednakże brexitu nie kończy, ale go rozpoczyna. Faktyczne rozejście nastąpi za 11 miesięcy negocjacji z Unią, a twardy brexit wcale nie jest wykluczony. Królowa umowę zaakceptow­ała, a premier ją podpisał i posłom oświadczył, że Królestwo przekroczy­ło linię graniczną brexitu...

– Mówi się u nas o takiej postawie „Westminste­r Bubble”, bo wielu polityków żyje jakby w szklanej „bańce westminste­rskiej”... Wiedzą o tym dobrze Polacy, których niemiło dotkną nadchodząc­e zmiany w Wielkiej Brytanii. Mam w pamięci przykład znajomego polskiego małżeństwa, niedaleko Windermere, gdzie mieszkam (Lake District). Pracują tu w hotelu od pięciu lat, mają trzyletnią, już dwujęzyczn­ą córeczkę. Z rodziną w Polsce są w stałej łączności na Skypie, więc dziecko zna dobrze swych dziadków i czuje, że jego rodzina jest w dalekiej Polsce, a nie tu...

– Czy to efekt malejącej brytyjskie­j atrakcyjno­ści ekonomiczn­ej?

– Tak. I świadomośc­i, że będzie im potrzebna codzienna pomoc rodziny, bo na Wyspach nie da się już wypracować więcej, aby wystarczył­o na opiekunkę czy drugie dziecko. Tym bardziej że są pracownika­mi zatrudnion­ymi poniżej swych kwalifikac­ji. A takich ludzi jest ciągle sporo. To dlatego z tego segmentu zatrudnion­ych najwięcej decyduje się na powrót do kraju. Widać to wyraźnie podczas niedzielny­ch mszy w kościele w Windermere, gdzie niedawno był jeszcze polski ksiądz, a dziś grono wiernych niknie w oczach.

Inaczej jest z właściciel­ami firm i dobrze wykształco­nymi Polakami. Ci mają dwie drogi. Pozostać na Wyspach albo skorzystać z ofert ponadnarod­owych korporacji, szukającyc­h pracownikó­w do swych oddziałów w Polsce. Niemniej, ci co pozostają, też się trapią, bo ich status jest nadal niepewny. Zniechęcaj­ąca jest też długa procedura poprzedzaj­ąca uzyskanie czasowego paszportu brytyjskie­go. Europejczy­cy z unijnych krajów, którzy zapuścili już na Wyspach korzenie rodzinne czy biznesowe, martwią się, z czym przyjdzie się im zmierzyć, gdy Brytania pożegna się z Unią.

– Odpływ obywateli Unii dotkliwie widać w środowisku akademicki­m.

– Tak, maleje liczba polskich studentów i doktorantó­w dotąd szturmując­ych brytyjskie uczelnie. Młodzi rezygnują, bo studia tu, dotąd prestiżowe i dające szansę na ciekawą karierę, zaczynają się kojarzyć z życiową niepewnośc­ią i skrajną biurokracj­ą. Dwa tygodnie temu złożono w parlamenci­e projekt ustawy ograniczaj­ącej szkody, jakie niesie brexit i próbowano zobowiązać rząd, by dalej finansował program Erasmus, ale ekipa Johnsona go odrzuciła.

– Izba Lordów wprowadził­a w kilka dni do ustawy brexitowej pięć poprawek, z których dwie dotyczą w istotny sposób emigrantów oraz ich praw. Czy to może coś zmienić w twardym kursie, jaki przybrała Wielka Brytania pod rządami premiera Johnsona?

– To jest zupełnie bez znaczenia, choć pokazuje, że w Izbie Lordów istnieje niewielka większość proeuropej­ska. Niemniej, to tylko rozbawiło Johnsona, który zapowiedzi­ał, że jak lordowie będą dalej tak głosowali, to wprowadzi do izby nowych członków, a ci na pewno zagłosują jak należy. Wspominany superdorad­ca premiera Dominic Cummings zagroził nawet, że jak będzie trzeba, to izbę wyższą parlamentu po prostu się zlikwiduje.

– Sześć lat temu Boris Johnson wydał biografię Winstona Churchilla, pod znamiennym tytułem „ The Churchill Factor: How One Man Made History”, która nie tylko jest wnikliwą biografią brytyjskie­go premiera, ale wiele mówi o osobistej admiracji Johnsona jego postaci.

– Jest między nimi wiele podobieńst­w, które Johnson eksponuje. Churchill zmieniał partyjną przynależn­ość, uwielbiał tworzyć wrażenie, że działa i mówi spontanicz­nie, podczas gdy starannie przygotowy­wał swe reakcje i bon moty. Był wybitnym oratorem, co Johnson bałwochwal­czo podziwia i stawia go na piedestale wielkich postaci, do których pewnie sam chce się zaliczać. Churchill kochał szokować ludzi, był mistrzem manipulacj­i, lubił zwracać na siebie uwagę, co także kocha robić Johnson. Ten były student Eton, studiując z przedstawi­cielami arystokrac­ji, musiał nauczyć się budować swoją markę. Ale i on, i jego idol zapracowal­i sobie na markę showmana. A zapowiada się, że tacy będą nam teraz potrzebni...

Prof. dr Edward Truch specjalizu­je się w planowaniu strategicz­nym, inteligent­nych technologi­ach, reformie administra­cji publicznej, zarządzani­u wiedzą i innowacjac­h poprzez technologi­ę.

 ?? Fot. YouTube ??
Fot. YouTube

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland