Mentalność Kalego?
Nie rozumiem, o co ten cały raban z Putinem. Za wszelką cenę chcieliśmy mieć w nim wroga, no to mamy – na własne życzenie. Nie zapominajmy (co jest immanentną cechą naszych polityków), że na początku prezydentury Putina największy afront spotkał go ze strony Polski.
Już żaden z naszych, pożal się Boże, polityków nie chce pamiętać o tym, że pierwszym krajem odwiedzanym zwyczajowo po objęciu prezydentury przez Putina była Polska jako najważniejszy i najlepszy sąsiad. A jak go u nas przyjęto? W wielkim skrócie przypomnę, jak to premier Buzek, a także (o co go nie posądzałem!) prezydent Kwaśniewski potraktowali prezydenta Rosji niczym ubogiego krewnego. Pewnie patrzyli na niego przez pryzmat jego poprzednika Jelcyna i zapomnieli, że to jednak jest prezydent światowego mocarstwa – co prawda w tamtym czasie nieco upadłego, ale jednak mocarstwa. Nie zauważyli, że nie przyjechał on do Polski na pogaduszki, lecz z konkretnymi propozycjami gospodarczymi, bardzo dla nas korzystnymi – zaproponował budowę gazociągu do Polski i dalej do całej Europy.
Nie przewidział jednak, że w Polsce, jak zwykle, wszystko jest na opak. Zamiast taniego gazu rosyjskiego i dochodów z przesyłania go dalej woleliśmy wirtualny drogi gaz norweski, którego notabene nikt nie widział do tej pory, bo ostatecznie kupiliśmy jeszcze droższy, ale za to amerykański (!), przywożony okrętami z drugiego końca świata.
A kto najbardziej ucieszył się z naszej głupoty? Oczywiście, jak zwykle pragmatyczni Niemcy. W try miga sfinansowali budowę rurociągu bałtyckiego, który tak naprawdę powinien nosić imię Buzka – Wielkiego Europejczyka, bo to on, naszym kosztem, zadbał o interesy gospodarcze Niemiec i Europy.
A co nas obecnie tak bardzo zabolało? Prawda głoszona prosto w oczy, że polski ambasador w Berlinie Józef Lipski był antysemitą? Opamiętajmy się i nie awanturujmy, bo przecież parę lat temu w polskiej prasie zupełnie na serio niektórzy nasi historycy rozważali taki poroniony pomysł, jak by to fajnie było, gdyby Polska wspólnie z Hitlerem najechała na Związek Radziecki... Nikt z naszego rządu od tej głupoty się nie odciął, a jednak Moskwa nie zareagowała wówczas tak, jak czyni to obecnie Polska.
Więc jak to jest? Nam wolno wypowiadać prowokacyjne idiotyzmy, ale tym prowokowanym nie wolno ujawniać, jakie trupy w szafie ma nasza historia? Wychodzi na to, że bardzo nam się spodobała mentalność Sienkiewiczowskiego Kalego z „W pustyni i w puszczy”, ale przez takie uprawianie polityki międzynarodowej niczego nie zyskamy.
ANDRZEJ (nazwisko i adres do wiadomości redakcji)