To nie jest reforma. To jest rozbiórka
W Strasburgu o polskich ustawach sądowych.
Unia wzywa rząd Prawa i Sprawiedliwości do zaniechania dewastacji sądownictwa. 11 lutego, tydzień po tym, jak Andrzej Duda podpisał ustawę represyjną, posłowie Parlamentu Europejskiego przeprowadzili w Strasburgu debatę na temat polskiej praworządności. Wbrew temu, co politycy PiS nieustannie podkreślają, że „tu jest Polska” i „nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć”, przedstawiciele państw członkowskich uświadomili im, że wciąż należą do Wspólnoty i jeśli korzystają z unijnych funduszy, muszą stosować się do unijnych reguł.
– Zjawiliśmy się tutaj dlatego, że obywatele Polski są też obywatelami Unii Europejskiej. Zasługują na tę samą ochronę i te same prawa co Szwedzi, Niemcy czy Włosi – mówiła maltańska prawniczka Roberta Metsola z Europejskiej Partii Ludowej. – Nie możemy unikać odegrania naszej roli (...). Chcemy zwrócić się do rządu polskiego, by wybrał dialog, a nie konfrontację, sprawiedliwość, a nie przesądy, europejskie wartości, a nie populizm z przeszłości. Ostatni raz w takiej sytuacji system sądownictwa znajdował się przed upadkiem komunizmu, twierdzi Metsola. Według niej obecna taktyka represji sprzeciwia się wszystkiemu, o co walczyliśmy. Jej koleżanka z frakcji Odnowić Europę, Francuzka Fabienne Keller, wskazuje na 27 flag symbolizujących państwa członkowskie Unii: – To są rzeczy wyprodukowane w Gdańsku. To zrobił naród polski, który szanujemy, ale go nie rozpoznajemy, patrząc na polski rząd (...). Kiedy widzimy, jak cegła po cegle burzy się filary praworządnego państwa i naszego modelu demokratycznego, nie możemy tego zaakceptować.
Pisowskie bajki
Manipulacje przy wymiarze sprawiedliwości są przedmiotem drugiej już debaty w Strasburgu. Pierwsza miała miejsce w styczniu tego roku. PE wzywał wówczas do zawieszenia działania nowej Izby Dyscyplinarnej. Tamte obrady wspomniał europoseł Michał Szimeczka z grupy Odnowić Europę: – Mówiliśmy, że dochodzi do sytuacji bezprecedensowej, że nigdy rząd żadnego państwa członkowskiego nie miał tyle władzy nad sądownictwem, a teraz, parę tygodni później, jest coraz gorzej. Polska jest pierwszym krajem, gdzie stosowanie prawa unijnego może doprowadzić do zwolnienia sędziego z pracy. A do skutecznego zniszczenia trójpodziału władzy brakuje tylko jednego kroku – przejęcia Sądu Najwyższego. Szimeczka, syn słowackiego pisarza, za jednym zamachem obala dwa pisowskie mity: – Nie chodzi o karanie Polski – podkreśla. – Ale po prostu o to, żeby prawa demokratyczne, wolnościowe, obywateli Europy były chronione. Nieprawdą jest też, jakoby Wspólnota nie rozumiała wschodnioeuropejskiej transformacji ustrojowej, likwidowania złogów komunistycznych. Bo Unia to nie tylko Zachód. – Ja jestem z tej samej części Europy co Polska – mówił Szimeczka. – Moi rodzice byli prześladowani przez komunistyczne władze. Nie chodzi tu więc o takie spojrzenie – Zachód przeciw Wschodowi. Chodzi o ochronę Europy. Cała debata w Strasburgu była jedną wielką polemiką z pisowską narracją. Każdy z posłów odnosił się do jakiegoś fragmentu ich opowieści o wybranym demokratycznie rządzie, który jest prześladowany, ponieważ domaga się prawa do wyboru własnej drogi. Tak, przyznaje niemiecka polityk Terry Reintke z grupy Zieloni – Wolny Sojusz Europejski, nie ma jednego sposobu budowania demokracji, nie wszystkie tradycje są takie same. Ale istnieją pewne warunki wstępne. A mia
nowicie, zdobycie większości nie oznacza, że można podkopywać praworządność (...). Niezawisłość sądownictwa i rozdział władzy są fundamentem praworządności. To także prawa podstawowe, prawa tych, którym najłatwiej je odebrać (...). Polska leży w sercu Europy. Bez Polski Unia Europejska nie byłaby pełna, a polscy obywatele są obywatelami Unii. Zamiast więc winić Brukselę czy Trybunał w Luksemburgu, czy kogokolwiek, rząd polski powinien zaangażować się w konstruktywny, otwarty dialog. Z kolejnym pisowskim mitem, mówiącym o tym, jakoby nowe polskie rozwiązania były podobne do czeskich, rozprawił się Jiři Pospišil: – Ja przez pięć lat byłem ministrem sprawiedliwości. My nie ścigamy sędziów za opinie. Nie ma takich przepisów (...). Możemy karać ich za opóźnienia, za przewlekłość, ale na pewno nie za opinie polityczne. Prawo i Sprawiedliwość, tocząc swój bój z Unią, ustawia się na pozycji szykanowanej ofiary. Okazuje się jednak, że z perspektywy Strasburga sprawa wygląda nieco inaczej. – Bardzo proszę o przekazanie tego przesłania do Polski bez względu na to, po której stronie debaty się znaleźliśmy – apelowała Terry Reintke. – Bo są tu kampanie nienawiści również przeciwko członkom naszego parlamentu. To nieakceptowalne. Możemy angażować się w debatę tylko wtedy, kiedy trzymamy się zasady wzajemnego poszanowania.
Ugaśmy pożar
– W styczniu sędziowie z ponad 20 krajów przemaszerowali przez Warszawę w geście solidarności z polskimi sędziami – opowiadała w Strasburgu Rumunka Ramona Strugariu z frakcji Odnowić Europę. – Co się dzieje w Polsce? – Niszczy się sądownictwo, a nie poddaje reformie, bo rozkłada się na części to, co wcześniej było tożsamością unijną, ponieważ unijne prawne DNA mówi, że sądy muszą być niezawisłe, trzymać się jasnych i czytelnych zasad, i implementować prawo Unii. Tymczasem rząd polski odsuwa Polskę od Europy, zagraża nadrzędności europejskiego prawa. Jego poczynania to chyba jakaś reforma z czasów Arabeli i Rumburaka. Co znaczy, że można sprawić, by unijne prawo po prostu zniknęło – drwiła posłanka, nawiązując do czarodziejskiego serialu dla dzieci wyprodukowanego w Czechosłowacji w latach 70. I nagle Strugariu rzuca w stronę posłów PiS: – Proszę wrócić do Polski i przypomnieć komu trzeba, że Polska jest głównym beneficjentem unijnych środków. Rząd Prawa i Sprawiedliwości w ogóle nie respektuje stanowiska europejskich instytucji, jak rodzynki z ciasta wybiera z unijnego prawa to, co mu pasuje – twierdzi Katarina Barley z Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. – Niezawiśli eksperci z Komisji Weneckiej w sposób jasny i czytelny stwierdzili, że jeżeli chodzi o najnowszą reformę w Polsce, jest to sytuacja nie do zaakceptowania. Mimo to prezydent RP ustawę podpisuje, a jej skutki dotykają sędziego Pawła Juszczyszyna, ponieważ krytykował tych, którzy zostali mianowani do nowej Rady Sądownictwa – mówi Barley. – Ustawą kagańcową polski rząd spowodował, że sędziowie są nie tylko poniżeni, ale mogą być karani, działając niezależnie i niezawiśle. Przerażające. Idziemy w stronę państwa niedemokratycznego. To słowa Holenderki Tineke Strik z grupy Zieloni – Wolny Sojusz Europejski. – Dlatego wzywam Komisję Europejską – bardzo proszę rozpocząć wnioskowanie do Trybunału o środki tymczasowe i zacząć postępowanie o uchybieniu zobowiązaniom państwa członkowskiego. Proszę kontynuować walkę z tym, co robi rząd w Polsce. Dochodzi do pożaru. Musimy go gasić. O mobilizację wszystkich instytucji unijnych zaapelował również Hiszpan Esteban González Pons z Europejskiej Partii Ludowej: – Komisja, Trybunał Sprawiedliwości i my musimy interweniować, ponieważ musimy zapewnić, żeby praworządność w Unii była przestrzegana. Na koniec debaty ze strony komisarza UE ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa padła deklaracja:
– Komisja nie zawaha się wykorzystać wszystkich możliwych mechanizmów i środków, żeby bronić praworządności.
Prawo i pieniądze
W kwestię polskiego sądownictwa już jest zaangażowany Trybunał Sprawiedliwości. Komisja Europejska zawnioskowała do niego o zastosowanie środków tymczasowych, czyli zawieszenie działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. W odpowiedzi polskie władze poprosiły Trybunał o odrzucenie wniosku KE oraz przesłuchanie sędziów Izby jako świadków. Tymczasem trwa batalia o fundusze. Zarówno Komisja, jak i szef Rady Europejskiej Charles Michel biorą pod uwagę uzależnienie wypłat z unijnego budżetu od stanu praworządności w danym kraju. Do takiego rozwiązania skłania się wielu europosłów, szczególnie z Europejskiej Partii Ludowej oraz z frakcji Odnowić Europę, którzy byli głównymi inicjatorami debaty o Polsce. Za cięciem funduszy dla państw nieprzestrzegających wspólnotowych standardów jest również wielu Polaków, co zaburza pisowski przekaz o działaniu w imieniu suwerena. W ankiecie przeprowadzonej przez „Rzeczpospolitą” 41,3 proc. respondentów poparło mechanizm „pieniądze za praworządność”. Opowiedziało się za nim 70 proc. wyborców KO, 79 proc. Lewicy i 60 proc. zwolenników PSL-Kukiz’15. Pomysł został odrzucony przez 88 proc. elektoratu Konfederacji i 66 proc. zwolenników
PiS. Jeśli chodzi o państwa członkowskie, to tylko Polska i Węgry nie chcą powiązania budżetu z przestrzeganiem prawa. Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, Czeszka Věra Jourová, pod koniec stycznia przyjechała do Warszawy. Rozmawiała z przedstawicielami rządu, Sejmu, Senatu, Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego. Na pytanie „Der Spiegla”, czy uważa, że rząd PiS jest gotów do kompromisu, Jourová odpowiada: – Jestem realistką. Po czterech latach wreszcie zasiadłam przy jednym stole z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, jednym z architektów reformy sądownictwa. Rozmawiałam z nim, i to jest dobre, ale żadnych pozytywnych zmian jeszcze nie było. Wyjaśnił mi, dlaczego chce zreformować sądownictwo, a ja wyjaśniłam mu, dlaczego narusza prawo Unii. Rozeszli się, pozostając przy swoich racjach. Po tym spotkaniu, udzielając wywiadu „Radiu Maryja”, Ziobro wykreował następny mit – w kwestii sądów nie może ustąpić, bo to pociągnie za sobą kompromisy w innych tematach, takich jak wprowadzenie euro, małżeństw homoseksualnych, aborcji na życzenie. W grudniu ubiegłego roku Jourová wysłała list do Andrzeja Dudy z prośbą o niepodpisywanie ustawy represyjnej. Niespełna dwa miesiące później, 4 lutego, prezydent RP złożył swój podpis. To, co Prawo i Sprawiedliwość wyprawia z sądownictwem, Jourová nazywa nalotem dywanowym. – To nie jest reforma. To rozbiórka (...). Te tak zwane reformy będą miały konsekwencje, z których obecnie niewiele osób zdaje sobie sprawę. Na przykład firmy namawiają nas, żebyśmy się nie poddawali. Chcą robić interesy, ale do tego potrzebują pewności prawnej i niezależnego wymiaru sprawiedliwości. Jednocześnie Jourová nie zamierza narażać Komisji Europejskiej na oskarżenia, że celuje tylko w ten lub inny kraj. Skontrolowani mają być wszyscy. – Przyjrzymy się lukom w każdym systemie pod względem niezależności sądownictwa, walki z korupcją i wolności mediów (...). Chcemy dopilnować, abyśmy przyznawali dotacje jedynie tym krajom, w których można odwołać się do niezależnego sądu, jeżeli istnieją jakiekolwiek wątpliwości, co do właściwego wydatkowania pieniędzy. Na 20 lutego zaplanowano szczyt Unii poświęcony budżetowi na lata 2021 – 2027. Natomiast 9 marca Trybunał Sprawiedliwości wysłucha przedstawicieli Komisji Europejskiej i reprezentantów polskiego rządu, po czym zdecyduje, czy przyjmie prośbę KE o zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jeśli tak się stanie, Komisja będzie mogła wystąpić do TSUE z wnioskiem o wymierzenie Polsce kary finansowej. – Nie zrezygnujemy – oznajmiła w Parlamencie Europejskim Beata Szydło. – Rozpoczęliśmy reformowanie wymiaru sprawiedliwości i tę reformę dokończymy. (EW)