Merkel kulawą kaczką
Polityczne trzęsienie ziemi w Niemczech.
10 lutego szefowa CDU Annegret Kramp-Karrenbauer niespodziewanie zapowiedziała rezygnację. Oznajmiła też, że nie będzie walczyć o fotel kanclerza. Kanclerz Angela Merkel, która namaściła Kramp-Karrenbauer na swą następczynię, znalazła się w tarapatach. Zapewne nie dotrwa do końca kadencji w 2021 roku.
Austriacki dziennik „Der Standard” napisał, że „po katastrofie AKK (tak nazywana jest przewodnicząca CDU) Merkel stała się pod względem politycznym kulawą kaczką”. Partnerzy z Unii Europejskiej widzą w niej przeszłość, a nie dynamiczną przyszłość. Kryzys w Berlinie paraliżuje również Europę.
Burza rozpętała się 5 lutego w Turyngii. Parlament tego kraju związkowego w Erfurcie miał wybrać nowego premiera. O reelekcję walczył kompetentny Bodo Ramelow z partii Die Linke (Lewica), lecz brakowało mu kilku głosów. Połowę miejsc w landtagu w Erfurcie zajmują deputowani z Die Linke, a także z prawicowego populistycznego ugrupowania nacjonalistycznego Alternatywa dla Niemiec (AfD). Szef AfD w Turyngii Björn Höcke ma radykalne poglądy. W ubiegłym roku sąd orzekł, że można go nazywać faszystą.
CDU, największa chrześcijańsko- demokratyczna partia w Europie, konsekwentnie wykluczała współpracę z Die Linke z powodu jej komunistycznych korzeni. Wszystkie siły polityczne kraju starały się izolować AfD – utworzyły wokół tego ugrupowania mocny kordon. I niespodziewanie w Turyngii kordon został przerwany. Parlamentarzyści CDU bezmyślnie zagłosowali wspólnie z AfD oraz z deputowanymi liberalnej partii FDP na Thomasa Kemmericha, polityka tego ostatniego ugrupowania. Po raz pierwszy od drugiej wojny światowej premier niemieckiego landu wybrany został głosami skrajnej prawicy.
Obywatele demonstrowali na ulicach. Annegret Kramp-Karrenbauer oświadczyła, że parlamentarzyści CDU w Turyngii postąpili „jednoznacznie wbrew zaleceniom, żądaniom i prośbom” swej partii federalnej. Jeszcze ostrzej zareagowała Angela Merkel. Z Republiki Południowej Afryki, gdzie przebywała z wizytą, wysłała komunikat: wybór Kemmericha dzięki poparciu AfD jest niewybaczalny i powinien zostać unieważniony. Thomas Kemmerich nie miał innego wyjścia i po ponad 24 godzinach od swego „sukcesu” zapowiedział rezygnację, którą złożył 8 lutego. Stał się najkrócej urzędującym premierem niemieckiego landu w historii. Rozsierdzona Merkel zmusiła do dymisji Christiana Hirtego, pełnomocnika rządu federalnego ds. wschodnich Niemiec, który ośmielił się pogratulować Kemmerichowi.
Annegret Kramp-Karrenbauer słusznie uznała, że jej autorytet został unicestwiony – chadeccy parlamentarzyści w Turyngii okazali nieposłuszeństwo, a Merkel działała na własną rękę, nie pytając szefowej CDU o zdanie. AKK zdecydowała się więc zejść z politycznej sceny. Zamierza to jednak uczynić powoli. Ze stanowiska przewodniczącej CDU chce ustąpić na grudniowym zjeździe partii, gdy chadecy wybiorą nowego kandydata na kanclerza. Chętnych na schedę po AKK i Merkel nie brakuje. Są nimi były przewodniczący parlamentarnego klubu CDU, konserwatysta Friedrich Merz, premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet i obecny minister zdrowia Jens Spahn. Żaden z nich nie będzie gotowy na bezwarunkowe podporządkowanie się szefowej rządu federalnego, której władza z miesiąca na miesiąc się kruszy.
Według dziennika „New York Times” niepewność, kto zostanie następcą Merkel, wzmacnia polityczny paraliż w Niemczech, który już teraz frustruje ich sojuszników w Unii Europejskiej i w Waszyngtonie. Komentatorzy nie wykluczają przedterminowych wyborów do Bundestagu. CDU stanęła przed historycznym wyborem: trzymać kurs na polityczne centrum i stawiać na współpracę z liberałami i Zielonymi, czy też podjąć próbę odebrania AfD części wyborców poprzez przejęcie elementów jej nacjonalistycznego programu.
Krajobraz polityczny Niemiec może ulec dramatycznym zmianom, tym bardziej że traci siły socjaldemokracja, która obecnie wraz z chadekami rządzi w Republice Federalnej. (KK)