Franciszek o Świętym Janie Pawle Wielkim
W jubileuszowym roku 100-lecia urodzin Karola Wojtyły nakładem wydawnictwa Edizioni San Paolo ukazała się książka Ojca Świętego. Ma formę wywiadu. Z Franciszkiem o życiu i duchowości Jana Pawła II rozmawia 40-letni włoski kapłan, „cudowne dziecko” Watykanu.
Streszczenie na tylnej okładce brzmi obiecująco, zapowiadając „zaskakującą rozmowę, która ujawnia ciągłość dwóch pontyfikatów”. Bazowanie na ciągłości, nie zaś konfrontacji, to dobry chwyt narracyjny i marketingowy. Porównywanie długiego i dokończonego pontyfikatu Jana Pawła II z 7-letnią i nadal otwartą epoką Bergoglia nie miałoby sensu, lecz już zapewnienia Franciszka o kontynuacji dziedzictwa Wojtyły z pewnością przysporzą mu popularności i zwolenników wśród duchowych spadkobierców wielkiego Polaka.
Franciszek gwałtownie potrzebuje takiej przychylności, bo – jak wynika z raportu Demos analizowanego przez La Repubblica – pod koniec ubiegłego roku Włosi po raz pierwszy od 2014 roku mieli większe zaufanie do sił porządkowych niż do papieża. To tłumaczyłoby, dlaczego papież do dialogu o Wojtyle nie wybrał nikogo z jego dworu, kto perorowałby w polskim kluczu, tylko kogoś młodego, medialnego, mobilnego i zorientowanego w ewangelizacji nowymi środkami przekazu.
Ks. Luigi Maria Epicoco z diecezji L’Aquila zaczynał posługę kapłańską krótko przed śmiercią Jana Pawła II. Wykłada filozofię na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim i w Wyższym Instytucie Nauk Religijnych w L’Aquili, którym kieruje. Jest autorem 20 dzieł, w tym kilku dotyczących Bergoglia. Niedawno Franciszek wręczył biskupom i kardynałom kurii rzymskiej poprzednią książkę ks. Epicoco. Razem ze swoją. Dziś frakcje za Spiżową Bramą da się poznać po lekturze. Konserwatyści czytają Z głębi naszych serc dwóch siwych teologów, papieża emeryta i prefekta
Saraha, a postępowi – Świętego Jana Pawła Wielkiego według Franciszka i ks. Epicoco. Karmią się tradycją, żeby zdobyć siły na zmiany. I chociaż w samej książce – wystylizowanej na hołd polskiemu pontyfikowi, co zapowiada okładkowe zdjęcie z konsystorza w 2001 roku, kiedy Wojtyła uczynił Bergoglia kardynałem – nie czai się rewolucja, oprócz może zastrzeżeń co do teorii gender, to z innych źródeł wiadomo, że nowe rozniesie się niczym woń kadzidła.
Wątpliwości dotyczą tego, czy w najbliższej perspektywie „nowe” będzie oznaczać możliwość wyświęcania żonatych, czy też bardziej radykalne rozliczanie patozjawisk i próbę reewangelizacji. Jako taka właśnie próba przedstawia się dialog Franciszka i młodego teologa, który czyta się lekko jak wademekum współczesnego Kościoła. Katolicka agencja ACI Stampa wyłuskała z niego główne wspólne punkty pontyfikatów: postrzeganie celibatu w wymiarze daru i łaski, a nie ograniczenia; zgodność spojrzenia na kapłaństwo i rolę kobiet, a także gotowość do misji miłosierdzia i radości.
Czy jest to książka, jakiej spodziewają się Polacy skoncentrowani na swoim papieżu jako na dobru narodowym, od 15 lat w cuglach wojtyłomanii? Wbrew tytułowi, mamy raczej do czynienia z pozycją subtelnie bergogliocentryczną. Są wprawdzie fakty dotyczące Karola Wojtyły, jego pisma i dokumenty, a pytania oscylują wokół postaci Świętego, jednak punkt ciężkości czuje się w bergogliańskiej interpretacji tego dorobku, w jego wspomnieniach i optyce.
Hitem jest szczera anegdota z pierwszego rozdziału. Kiedy ogłoszono, że na konklawe wybrany został Wojtyła, ówczesny prowincjał jezuitów Jorge Bergoglio – jadący akurat samochodem – pomyślał, że to pierwszy papież z... Afryki. (ANS)