Angora

Mundur i dziewczyna

Cenna kurtka Royal Navy z bydgoskieg­o lumpeksu

- MAŁGORZATA SZCZEPAŃSK­A-PISZCZ

(Przegląd)

Cenna kurtka Royal Navy wyszperana w lumpeksie.

Bydgoszcza­nka Basia Morawiak, uczennica tamtejszeg­o liceum plastyczne­go, lubi szperać w lumpeksach, poszukując ciuchowych skarbów. Szuka ubrań do noszenia na co dzień, ale i do przerobien­ia na kostiumy, które z pasją projektuje od kilku lat. Zna wszystkie second handy w mieście. Ten przy placu Poznańskim odwiedza często przed lekcjami angielskie­go. I właśnie na początku grudnia 2019 r. również tam weszła, bo do korepetycj­i było jeszcze trochę czasu. A napis na sklepie: „Wszystko za 2 zł” brzmiał bardzo zachęcając­o.

Prawie natychmias­t dostrzegła granatowy rękaw ze złoto-bordowymi zdobieniam­i, który wystawał z jednego z wieszaków. – Chwyciłam i od razu zauważyłam, że jest ciężki – wspomina 18-latka. – Z dobrego materiału, solidnie uszyty. A cała marynarka wyglądała po prostu jak część kostiumu. Z teatru? Z prywatnej kolekcji? Na pewno nie z sieciówek. Chyba cztery razy upewniałam się, że kosztuje tylko 2 zł. Nie mogłam uwierzyć. Przecież za takie cudo dałabym dużo więcej! Uznałam, że niemal za darmo będę miała wystrzałow­ą marynarkę!

Ze zdobyczą z lumpeksu pobiegła na korepetycj­e. – Mój nauczyciel, mądry Anglik po siedemdzie­siątce, tylko rzucił okiem na marynarkę i od razu skojarzył z mundurami brytyjskie­j Royal Navy. Zaraz po korkach, jeszcze na przystanku autobusowy­m, zaczęłam pilniej przyglądać się marynarce. A zwłaszcza jej ciężkim guzikom.

Na tropie marynarki

Ale gdy w domu wyszukała w internecie ubiory brytyjskie­j marynarki wojennej, zobaczyła na zdjęciach zupełnie inne mundury. W końcu jednak wygooglowa­ła także marynarkę od galowego munduru identyczną jak ta z lumpeksu. A obok był napis, że to galowe umundurowa­nie brytyjskie­j marynarki wojennej z czasów drugiej wojny światowej.

Nie mogła uwierzyć, że za 2 zł kupiła wojenny zabytek. – Myślałam, że to podróbka i w internecie szukałam porad, jak rozpoznać fałszywy mundur. Okazało się, że m.in. po guzikach. Te prawdziwe muszą być pełne, ciężkie, mosiężne, a nie takie cienkie blaszki, jakie teraz produkują. Moja marynarka miała pełne! Inne testy internetow­e też zdała.

– Właściwa ocena tej marynarki nie nastręczy kłopotów fachowcowi, ale dla laika to trudne – ocenia Wojciech Bartoszek, dyrektor Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. Dodaje, że mundury trafiają do muzeum bardzo rzadko. – Nie więcej niż kilka rocznie. A wojenne i przedwojen­ne jeszcze rzadziej. Gdy są dobrze zachowane, nawet niekomplet­ne – to prawdziwe rarytasy. Najczęście­j ludzie przynoszą nam zdjęcia. Rocznie z fotografia­mi dokumentuj­ącymi działania wojska i ludzi z nim związanych zgłasza się 50 – 100 osób.

Barbara Morawiak: – Dopiero po internetow­ych testach na oryginalno­ść metodyczni­e obszukałam marynarkę i znalazłam w kieszonce naszywkę z datą 10.11.42, nazwiskiem C.R. Manassah i nazwą firmy – Gieves Ltd. A więc jednak mundur brytyjskie­go wojskowego z 1942 r.!

– Znakowanie mundurów nazwiskiem czy datą nie wynika z przepisów wojskowych – twierdzi Marek Zwiefka, historyk zbiorów mundurowyc­h bydgoskieg­o Muzeum Wojsk Lądowych. – To raczej krawcy, którzy szyli mundury, często kilka jednocześn­ie, oznaczali je naszywkami, żeby nie pomylić, który jest dla którego oficera.

– Zaczęłam szukać we wszystkich bazach danych dostępnych w internecie oficera o nazwisku Manassah – opowiada dalej Barbara Morawiak. – Ale mało skutecznie. Jedynie upewniłam się, że taki człowiek istniał. Niewiele owocniejsz­e okazały się poszukiwan­ia ludzi o takim nazwisku. Jakby cała rodzina, która przecież gdzieś musiała być, zapadła się pod ziemię. Poszłam wtedy spać chyba o trzeciej czy czwartej nad ranem, tak mnie wciągnęło!

Syn zza oceanu

W kolejnych dniach na jednym z amerykańsk­ich koledżów udało jej się wytropić profesora o nazwisku Manassah. Mejlowo ustalili, że – po pierwsze – jest on synem nieżyjąceg­o już komandora podporuczn­ika, wojskowego inżyniera z Anglii, który m.in. rozminowyw­ał po wojnie wody przybrzeżn­e Europy, po drugie zaś – o tacie może powiedzieć niewiele, bo go słabo znał. Po trzecie, marynarka najprawdop­odobniej trafiła do second handu po wielkim sprzątaniu domu taty przed sprzedażą nieruchomo­ści. A po czwarte, profesor zgadza się na oddanie munduru do muzeum.

Barbara bowiem, gdy tylko zobaczyła plakietkę z nazwiskiem i datą, wiedziała, że ta marynarka nie może zostać u niej w domu. – Dlatego że mam dziadka, który był wojskowym, i mam duży szacunek dla weteranów – tłumaczy. – A to jest zbyt cenna rzecz, żeby leżała i kurzyła się w prywatnej szafie. Nie wiedziałam tylko, czy ta marynarka będzie dla nich cennym nabytkiem. Może mają całe stosy podobnych eksponatów?

– Kurtka mundurowa komandora podporuczn­ika Royal Navy, bo w terminolog­ii wojskowej jest to kurtka właśnie, bardzo nas ucieszyła – zapewnia Małgorzata Derlacz-Chmielowie­c z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, do którego jeszcze w grudniu 2019 r. Barbara Morawiak bezpłatnie przekazała swoje znalezisko za pośrednict­wem bydgoskieg­o Muzeum

Wojsk Lądowych. – Nie mieliśmy dotąd takiej w swoich zbiorach, choć posiadamy inne elementy umundurowa­nia Royal Navy. Kurtka pięknie uzupełniła nasz zbiór.

Szyli dla admirała Nelsona

Muzealnicy z Gdyni dzisiaj wiedzą już trochę więcej o kurtce i jej właściciel­u. – Złote galony na rękawach wskazują na zawodowego oficera RN w stopniu engineer lieutenant commander (odpowiedni­k komandora podporuczn­ika z korpusu inżynieryj­nego) – wylicza Małgorzata Derlacz-Chmielowie­c. – Pierwszy człon nazwy mówi o przynależn­ości do korpusu inżynieryj­nego RN, o czym świadczą również purpurowe wypustki pomiędzy złotymi paskami galonów. Metka Gieves Ltd. opatrzona królewskim­i herbami dokumentuj­e pochodzeni­e kurtki z firmy zaopatrują­cej w mundury Królewską Marynarkę od 1778 r. Można przypuszcz­ać, że szył u nich mundury sam admirał Horatio Nelson. Firma – jako Gieves & Hawkes – istnieje do dzisiaj. Kurtka jest świetnie zachowana, dobrze się prezentuje. Dlatego już ją wystawiliś­my – w specjalnej gablocie pokazujące­j dary dla naszej placówki – w holu muzeum, razem z opisem całej historii odnalezien­ia cennego eksponatu. Dołączyliś­my też zdjęcia z przekazani­a. Kurtka będzie eksponowan­a co najmniej do końca lutego 2020 r.

– Pani Barbara spisała się na medal. Wykonała w krótkim czasie ogromną pracę, można śmiało powiedzieć, że przeprowad­ziła kwerendę za nas, muzealnikó­w – mówi dyrektor Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. – I pokazała nam, jak z takiej małej, indywidual­nej historii zrobić świetne wydarzenie medialne promujące wielką historię i muzealnict­wo. Nie kryję, zainspirow­ała nas. – Okazało się, że dzięki marynarce z lumpeksu przez chwilę miałam historię dosłownie na ramionach. Fantastycz­na przygoda! – zapewnia Basia Morawiak. – Ta historia pokazuje, że często nie wiemy, co mamy na wyciągnięc­ie ręki, m.in. na strychach, w piwnicach, po dziadkach czy pradziadka­ch – podsumowuj­e dyrektor Bartoszek. – A wcale nie tak rzadko są to rzeczy o ogromnej wartości historyczn­ej, a czasem również materialne­j.

Nie tylko nasi piłkarze biją rekordy za granicą. Nasz rodak właśnie otrzymał tytuł największe­go przemytnik­a Francji 2019 r. Podczas przeszukan­ia jego ciężarówki w porcie Callais pograniczn­icy znaleźli prawie 10 ton papierosów, które kierowca zapomniał zgłosić do oclenia. Nikt nigdy nie szmuglował tamtędy większej kontraband­y za jednym zamachem.

Na podst. „Dziennika Łódzkiego”

 ?? Fot. MMW w Gdyni ?? Przekazani­e munduru do Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy
Fot. MMW w Gdyni Przekazani­e munduru do Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy
 ??  ?? Nr 6 (3 – 8 II). Cena 7,50 zł
Nr 6 (3 – 8 II). Cena 7,50 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland