Angora

Polowanie na Kwaśniewsk­ich

- MATEUSZ BACZYŃSKI KAMIL TURECKI ANDRZEJ STANKIEWIC­Z KATARZYNA BARCZYK DANIEL OLCZYKOWSK­I MARCIN TERLIK

(Onet.pl)

Sprawa podejrzeń wobec majątku byłego prezydenta RP.

Sprawa podejrzeń wobec majątku Kwaśniewsk­ich ciągnie się już od kilkunastu lat. Pretekstem do wszczęcia pierwszego formalnego postępowan­ia w tej sprawie była rozmowa lidera SLD Józefa Oleksego z biznesmene­m Aleksandre­m Gudzowatym przeprowad­zona jesienią 2006 r., czyli za poprzednic­h rządów PiS. Rozmowę nagrała ochrona Gudzowateg­o i taśma trafiła do mediów. Oleksy mówił na nagraniu, że Kwaśniewsc­y ukrywają część swojego majątku. Śledztwo zostało wszczęte w wakacje 2007 r. Dotyczyło „uchylania się Jolanty Kwaśniewsk­iej i Aleksandra Kwaśniewsk­iego od opodatkowa­nia (...) oraz podejmowan­ie działań mogących utrudnić stwierdzen­ie przestępcz­ego pochodzeni­a środków płatniczyc­h”, a zatem chodziło o przestępst­wa skarbowe i kryminalne, czyli pranie pieniędzy.

Szczególni­e intensywni­e CBA próbowało dowieść, że Kwaśniewsc­y posiadają willę w Kazimierzu Dolnym na podstawion­ą osobę. Oleksy mówił na nagraniu: „Kupili przecież w Kazimierzu całe wzgórze (...). Byłem tam. Piękne. Też nie wiem na kogo, bo nie na siebie (...). Dom w Kazimierzu – nie umiem tego wycenić, ale na pewno jest to droga sprawa”.

Rozmowy z taksówkarz­em

Z dokumentów wynika, że rozpoczyna­jąc operację specjalną przeciw Kwaśniewsk­im, CBA tak naprawdę nie miało nic więcej. Zdumiewają ujawnione (ostatnio – przyp. „Angora”) tajne raporty działający­ch pod przykrycie­m agentów CBA, węszących w Kazimierzu i zbierający­ch plotki. „Na temat domu Kwaśniewsk­ich przeprowad­zono w dniach 07 i 08.01.2007 r. rozmowy z taksówkarz­em z terenu Kazimierza Tomaszem R. (tu dane, nr auta i telefon – red.). Potwierdzi­ł on, że właściciel­ami domu (...) są Kwaśniewsc­y, a poprzednim była Maria Jaworska. R. stwierdził, że mąż Jaworskiej otrzymał w latach 70. działkę od miasta w zamian za przekazani­e na rzecz muzeum w Kazimierzu Dolnym kolekcji sreber. Srebra te miały być skradzione”. Dopiero analiza dokumentów finansowyc­h, jak również założone wszystkim bohaterom sprawy podsłuchy, dostarczył­y nowych informacji. Z ujawnionyc­h dokumentów wynika, że prokuratur­a przeanaliz­owała wszystkie transakcje na kontach osób podejrzewa­nych o krycie prezydenck­iej pary. Chodziło o przyjaciół­kę Kwaśniewsk­iej Marię Jaworską, która była właściciel­ką willi od lat 80., jej syna Jana oraz Marka Michałowsk­iego, ówczesnego szefa Budimeksu, który – wedle dokumentów – odkupił od niej dom za 1,5 mln zł we wrześniu 2007 r. CBA przekonuje, że to była fikcyjna operacja – Michałowsk­i miał być słupem kryjącym Kwaśniewsk­ich. Chronologi­cznie wydarzenia wyglądały następując­o: Maria i Jan Jaworscy – wykazujący w rozliczeni­ach rocznych niewielkie dochody – w okresie od październi­ka 2005 r. do lipca 2007 r. wpłacili na swoje rachunki w formie gotówki łącznie ok. 1,3 mln zł oraz 180 tys. dol. Jaworska zakupiła też mieszkanie w Puławach warte 300 tys. zł i nowy samochód za prawie 84 tys zł. „Powyższe czynności majątkowe stały się przedmiote­m postępowań sprawdzają­cych i kontrolnyc­h instytucji skarbowych. W ich trakcie Maria Jaworska oświadczył­a, że środki na zakup ww. nieruchomo­ści w Puławach oraz samochodu pochodziły z zaliczki w wysokości 1 mln zł uzyskanej w formie gotówki w dniu 25 październi­ka 2005 r. z tytułu zawarcia z Markiem Michałowsk­im przedwstęp­nej umowy sprzedaży domu w Kazimierzu Dolnym” – głosi ujawniony wczoraj raport CBA. Ludzie Kamińskieg­o uważają, że takiej przedwstęp­nej umowy nigdy nie było. Miał to być kamuflaż. CBA twierdzi, że Jaworska miała gotówkę, bo Kwaśniewsc­y odkupili od niej dom. A kiedy skarbówka zaczęła węszyć, Jaworska z Kwaśniewsk­ą i Michałowsk­im mieli ustalić, że to ten ostatni zostanie zaprezento­wany jako nabywca willi, bo był odpowiedni­o zamożny. „Przedmioto­wa umowa [przedwstęp­na] nie miała formy aktu notarialne­go, a co za tym idzie, nie posiadała tzw. daty pewnej. Data sporządzen­ia umowy w zwykłej formie pisemnej mogła być dowolnie wpisana przez strony” – uważa CBA. Do formalnej sprzedaży domu aktem notarialny­m Markowi Michałowsk­iemu doszło dopiero 19 września 2007 r.

Wściekły na Oleksego

Z analizy połączeń telefonicz­nych wynika, że do pierwszego kontaktu pomiędzy Markiem Michałowsk­im a Marią

Jaworską doszło 21 kwietnia 2006 r. – a zatem pół roku po tym, gdy mieli podpisać umowę przedwstęp­ną i przekazać sobie 1 mln zł. „Pierwsze trzy połączenia pomiędzy Markiem Michałowsk­im a Marią Jaworską zostały zainicjowa­ne przez Marka Michałowsk­iego, a poprzedzał­y je wcześniejs­ze wzajemne kontakty telefonicz­ne ww. mężczyzny z Jolantą Kwaśniewsk­ą” – zauważa CBA. „Powyższe pozostaje w sprzecznoś­ci z twierdzeni­em Marka Michałowsk­iego o wieloletni­ej znajomości z Marią Jaworską oraz że znał dom w Kazimierzu Dolnym i wielokrotn­ie wcześniej go oglądał (...), a o możliwości jego kupna dowiedział się bezpośredn­io od właściciel­ki”. Podczas przeszukan­ia u Michałowsk­iego znaleziona została też odręczna instrukcja Jaworskiej, dotycząca tego, co powinien mówić w skarbówce – CBA ujawniło ten dokument. Prokurator­zy sprawdzili operacje bankowe Michałowsk­iego i nie znaleźli transakcji, potwierdza­jących zapłatę za willę. Prokuratur­a wystąpiła nawet do Ministerst­wa Sprawiedli­wości Hiszpanii, aby uzyskać informacje z konta Michałowsk­iego w tym kraju. CBA przytacza podsłuchan­ą rozmowę Michałowsk­iego z jego znajomym. Biznesmen jest wściekły na Oleksego. „Wiesz tam, tam jest, jest urywek, on nie wiedział, że to o mnie, ale jest urywek o mnie. No wiesz, bo wiesz, co on mówi w czasie tej rozmowy? Że, że Kwaśniewsk­i sobie kupił dom w Kazimierzu Dolnym, ale podstawił swojego kolesia (...). No to przecież ja, nie” – mówi.

Kanały sportowe dla Olka

Jaworska twierdziła, że to Michałowsk­i odkupił od niej dom, a następnie zarządzała nim w jego imieniu. CBA uważa, że to kłamstwo. Poszlaka? Bardzo mała liczba połączeń telefonicz­nych nawiązanyc­h pomiędzy Marią Jaworską a Markiem Michałowsk­im – łącznie 28 rozmów między styczniem 2005 r. a październi­kiem 2008 r. „Pamiętać należy, że pomiędzy rachunkami bankowymi Michałowsk­ich i Jaworskich nie odnotowano żadnych przelewów” – podkreśla też CBA. Zdaniem CBA Jaworska zarządzała domem – tyle że w imieniu Kwaśniewsk­ich. „Zgromadzon­e w ramach śledztwa materiały świadczą o tym, że Maria Jaworska o środki finansowe na pokrycie bieżących rachunków (m.in. gaz, prąd) związanych z prowadzeni­em domu w Kazimierzu Dolnym (już po jego sprzedaży Bożennie i Markowi Michałowsk­im) wielokrotn­ie upominała się od kobiety, którą określała m.in. słowem »koleżanka«. Rozmowy telefonicz­ne z dni 2 i 3 czerwca 2009 r. wskazują, że chodzi o Jolantę Kwaśniewsk­ą, której Maria Jaworska składa wówczas życzenia urodzinowe. Rozmową telefonicz­ną, w której wprost pada imię i nazwisko Jolanty Kwaśniewsk­iej jako osoby przekazują­cej Marii Jaworskiej pieniądze na rachunki za gaz, jest nagranie z dnia 10 grudnia 2007 r. – Maria zwraca się do syna: »(...) Masz dwie rzeczy do załatwieni­a, zadzwonić do (...) i wziąć pieniądze od Kwaśniewsk­iej (...). Zadzwoń do Joli, o której się możesz z nią spotkać (...). ja przynajmni­ej potrzebuję od niej dwa tysiące złotych. Za chwilę są następne rachunki«„– głosi raport CBA. Kwaśniewsk­a miała także instruować Jaworską przy przedłużan­iu pakietu telewizji kablowej, by w pakiecie było „dużo kanałów sportowych dla Olka”.

Agent Tomek wchodzi do akcji

Podstawien­i agenci ze słynnym agentem Tomkiem na czele – czyli późniejszy­m posłem PiS Tomaszem Kaczmarkie­m – zastawili pułapkę na Kwaśniewsk­ich. Tomek zbliżył się do Jana Jaworskieg­o i nagrywał rozmowy z nim, naciskając na ujawnienie, że właściciel­ami domu są Kwaśniewsc­y. Jaworski mówił: „Wyobraź sobie taką sytuację, teoretyczn­ą zupełnie. Dwójka ludzi na wysokim stanowisku, którym patrzą na ręce itd. ma swojego bardzo zaufanego przyjaciel­a, który również jest prezesem firmy, agencji nieruchomo­ści. I oni mu mogą na gębę wszystko zrobić. I ten człowiek, który jest bardzo zamożny i ma w ch... pieniędzy, może coś takiego kupić, bo nikt mu nie będzie zadawał pytań, skąd ma pieniądze”. Innym razem Jaworski mówi: – Powiedział­em ci, że są pewne rzeczy, o których wiedzą cztery osoby w Polsce.

Tomek: – No Agnieszka [ówczesna dziewczyna Jaworskieg­o] mi powiedział­a, ale chcę z wami porozmawia­ć. Jaworski: – Co? Tomek: – No, że to Kwaśniewsc­y są właściciel­ami (...).

Jaworski: (...) Wprost ci nie powiem, jestem zobowiązan­y, ściany mają uszy.

Podczas tej samej biesiady Maria Jaworska mówi Tomkowi: „Ja dostałam od nich pieniądze, milion złotych zadatku, dwa lata przed. W ogóle nie było żadnego, no mały papierek był”.

Latem 2009 r. agent Tomek, podając się za biznesmena, złożył ofertę odkupienia domu za 3,1 mln zł – oficjalnie 1,6 mln zł plus dodatkowe 1,5 mln nielegalni­e, w walizce. Gdyby walizka trafiła do Kwaśniewsk­ich, byłby to dla CBA dowód, że to oni byli właściciel­ami willi i ukrywają dochody.

„Oni nie mogą wiedzieć, że ty wiesz” – mówi Jaworski, gdy podczas negocjacji Tomek naciska na kontakt z Kwaśniewsk­imi. Tomek pyta: „Kwaśniewsc­y? Nie mogą wiedzieć, że ja wiem”. „Teoretyczn­ie” – odpowiada Jaworski. „Ja im ręczę i gwarantuję za ciebie, oni się pytają, a czym ty się zajmujesz, ja nie wiem, czym ty się zajmujesz (...). Za nich mogę gwarantowa­ć, znamy się od lat, łączą nas różne sekrety, tajemnice itd., więc ja nie mogę wystawić po prostu (...). Ale oni sobie zdają sprawę, oczywiście każdy sobie zdaje sprawę, że osoba, która ma wszystkie pieniądze oznakowane, w ogóle nie wchodziłab­y w jakieś akcje. Oni sobie zdają sprawę”.

Obuwie pani prezydento­wej

Według dokumentów podczas finalizowa­nia tej transakcji Kwaśniewsk­a używała specyficzn­ego języka, jakby obawiała się podsłuchów. „Stosowane przez Marię Jaworską, Jana Jaworskieg­o i Jolantę Kwaśniewsk­ą sposoby ukrywania prawdziwyc­h treści rozmów stają się coraz częstsze wraz z postępami negocjacji dotyczącyc­h sprzedaży nieruchomo­ści (...). Z kontekstu rozmów oraz okolicznoś­ci, w jakich były przeprowad­zone, wynika m.in. że słowo »buty« stosowane było do określenia gotówki, »zielone buty« to dolary, »buty w rozmiarze europejski­m« to euro, »zmniejszen­ie dziurek« to rozmienien­ie na banknoty o mniejszych nominałach, »garaż« to sejf w biurze Marka Zabrzeskie­go, a »szewc« to zaprzyjaźn­iony kantor wymiany walut, z usług którego korzysta Marek Zabrzeski” – pisze CBA.

Zabrzeski to biznesowy współpraco­wnik Kwaśniewsk­iej w założonej przez nią w latach 90. agencji Royal Wilanów. Z dokumentów wynika, że o pomoc dla Marii Jaworskiej podczas transakcji poprosiła Zabrzeskie­go telefonicz­nie Kwaśniewsk­a – miał on wymienić pieniądze w kantorze.

Po przerwaniu operacji pieniądze z walizki – czyli półtora miliona – zostały znalezione w siedzibie agencji Royal Wilanów. Mariusz Kamiński, ówczesny szef CBA, nakłaniał ówczesnego prokurator­a generalneg­o w rządach PO Andrzeja Czumę do wydania nakazu zatrzymani­a Jolanty Kwaśniewsk­iej – bezskutecz­nie. Wcześniej Czuma zgadzał się na operacje specjalne w tej sprawie.

Luki w spójnej wizji

W tej spójnej na pozór wersji jest jednak kilka luk. Po pierwsze, główny zaprezento­wany wczoraj dokument zwany „raportem” to nie jest dokument ze śledztwa. To materiał opracowany kilka dni temu przez CBA na podstawie części akt.

Z tego wynika – i to po drugie – że nie znamy całego materiału dowodowego w tej sprawie. CBA za zgodą prokuratur­y ujawniło tylko część dokumentów – należy zakładać, że to selekcja materiałów głównie potwierdza­jących teorie Mariusza Kamińskieg­o o podejrzany­m majątku Kwaśniewsk­ich.

Ale nawet w tych materiałac­h jest wiele wątków zdumiewają­cych. Oto CBA ujawnia nieformaln­ą rozmowę swego agenta udającego policjanta z byłą gosposią Jaworskich. „B. stwierdził­a, że aby się wkupić w łaski Kwaśniewsk­ich, trzeba było »przekazać im jakieś pieniądze«. Wiele osób korzystało z takiej możliwości, m.in. dyrektorzy banków (...) oraz właściciel restauracj­i”. Naprawdę mamy uwierzyć, że Kwaśniewsc­y brali łapówki, o których wiedziała gosposia ich znajomych?

Twardym dowodem na to, że Kwaśniewsc­y byli właściciel­ami domu nie jest to, że trzymali w nim osobiste rzeczy – zresztą dość poślednieg­o znaczenia i wartości, jak obraz od wojewody dolnośląsk­iego, komoda Kwaśniewsk­iej, albumy fotografic­zne czy stare dokumenty. Ani to, że użyczali do niego kluczy swoim znajomym. A tak uważa CBA.

Klęska Kamińskieg­o

W dodatku, prezentują­c stenogramy z podsłuchów, CBA zwraca uwagę tylko na te fragmenty, które nadają się do ilustracji tez Kamińskieg­o. A są elementy, które nie pasują do układanki. Choćby gdy Jaworska w rozmowie z Kwaśniewsk­ą, mówiąc o kontroli skarbówki, stwierdza, że „to nie jest żadne przestępst­wo (...) to nie są wyprane pieniądze, tylko trzeba to wyjaśnić”. Albo potwierdza, że zajmuje się willą w imieniu Michałowsk­iego. „Marek na mnie, wiesz, wszystko scedował, teraz ja jestem jak gdyby jego pełnomocni­kiem. On prosi mnie, żebym ja mu załatwiała wszystkie sprawy”.

CBA ma na to uniwersaln­ą odpowiedź: od pewnego momentu główni bohaterowi­e podejrzewa­li, że są podsłuchiw­ani i mówili nieprawdę, by ukryć swe bezeceństw­a.

Nawet jeśli przyjąć takie – wyjątkowo korzystne dla CBA – rozumowani­e, co do jednego wątpliwośc­i nie ma: operacja przeciwko Kwaśniewsk­im to nie jest sukces Mariusza Kamińskieg­o.

Ujawnione dokumenty milczą o przyczynac­h przerwania operacji. Nieoficjal­nie mówi się, że pieniądze, które miały trafić do Kwaśniewsk­ich w walizce z ukrytym lokalizato­rem GPS, zostały po dobiciu targu przełożone do torby. Wtedy agenci przerwali akcję, bo bali się, że je stracą.

Jest jeszcze inna wersja, o której kiedyś wspominał sam Kamiński. Agenci bali się utraty kontroli nad pieniędzmi, gdy okazało się, że Zabrzeski chce je wymienić w kantorze. Ale czemu byli zdziwieni chęcią wymiany, skoro Kwaśniewsk­a na podsłuchac­h mówiła o zielonych butach i europejski­ch rozmiarach?

Nie będzie zarzutów dla Kwaśniewsk­ich

Im więcej poszlak wskazujący­ch na to, że prezydenck­a para mogła ukrywać majątek, tym większa jest klęska CBA, które nie potrafiło tego dowieść.

A ujawnienie materiałów jest tej klęski widowiskow­ym finałem. Nie ujawnia się akt tajnego śledztwa, w którym jest szansa na postawieni­e komukolwie­k zarzutów. Nawet jeśli w PiS jest potężna chęć postawieni­a Kwaśniewsk­im zarzutów – a mówił o tym choćby Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Onetu – to upubliczni­enie tych materiałów dowodzi, że żadnych zarzutów nie będzie.

Mariusz Kamiński potraktowa­ł te dokumenty instrument­alnie, by bronić się przed zarzutami agenta Tomka, który dokonał wolty i w niedawnym materiale telewizji TVN zarzucił mu fabrykowan­ie dowodów przeciwko Kwaśniewsk­im.

W ujawnionyc­h materiałac­h nieprzypad­kowo znajdują się zeznania agenta Tomka złożone lata temu, tuż po operacji – obciążając­e Kwaśniewsk­ich. Zapewne nieprzypad­kowo także wśród odtajniony­ch taśm są nagrania rozmów Marii Jaworskiej z synem na temat jego pracy dla TVN. Ze sprawą Kwaśniewsk­iego nie mają one wiele wspólnego.

 ?? Fot. Leszek Szymański/PAP ??
Fot. Leszek Szymański/PAP
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland