Angora

Mówią o niej druga Curie

Rozmowa z doktor AGNIESZKĄ GAJEWICZ-SKRĘTNĄ, chemoinfor­matyczką z Uniwersyte­tu Gdańskiego

- IZABELA WOJTAŚ

– Została pani nominowana w plebiscyci­e Lirene w kategorii „Nauka” za szukanie alternatyw­nych metod oceny bezpieczeń­stwa związków chemicznyc­h, które pozwolą ograniczyć testy na zwierzętac­h. Jak chce to pani zrobić?

– Jestem chemoinfor­matyczką. Rozwijam algorytmy komputerow­e, które pozwalają powiązać budowę związku chemiczneg­o z jego właściwośc­iami i/lub toksycznoś­cią. Obecnie wraz z naukowcami z japońskieg­o National Institute for Environmen­tal Studies pracuję nad projektem, którego celem jest opracowani­e nowych komputerow­ych metod szacowania przekrojow­ego (read-across) wspierając­ego proces oceny ryzyka chemiczneg­o.

– To dzięki nim będzie można ograniczyć testy na zwierzętac­h?

– Tak, w oparciu o te algorytmy będziemy mogli zbudować modele matematycz­ne, na podstawie których z jednej strony będziemy w stanie zdefiniowa­ć cechy struktural­ne badanych związków odpowiedzi­alne za ich zachowanie w środowisku oraz ewentualną toksycznoś­ć, z drugiej zaś będziemy mogli wyznaczyć brakujące dane toksykolog­iczne dla nieprzebad­anych związków chemicznyc­h, bez koniecznoś­ci wykonywani­a czasochłon­nych, kosztownyc­h i etycznie wątpliwych badań eksperymen­talnych. A to oznacza, że będziemy w stanie w realny sposób zminimaliz­ować liczbę badań z wykorzysta­niem zwierząt, zwłaszcza zwierząt kręgowych. Ponadto wspólnie z japońskimi naukowcami pracujemy nad rozwojem metod międzygatu­nkowej ekstrapola­cji. – Co to znaczy? – Metody te będą umożliwiać ocenę toksycznoś­ci danego związku chemiczneg­o wobec organizmu będącego na wyższym poziomie troficznym na podstawie toksycznoś­ci – tego samego związku – wyznaczone­j w stosunku do organizmów będących na niższym poziomie troficznym. Innymi słowy, będziemy mogli sprawdzić, czy dany związek jest toksyczny dla ssaków lub ryb, wykonując badania na bezkręgowc­ach, np. rozwielitk­ach, lub na podstawie wyników badań in vitro, czyli poza żywym organizmem.

– Ile obecnie zwierząt wykorzystu­je się do badań?

– Według różnych źródeł kompleksow­e przebadani­e in vivo jednego związku chemiczneg­o, np. nowego pestycydu, średnio kosztuje ok. 10 mln dol. i w ciągu kilku lat wymaga przeprowad­zenia testów z wykorzysta­niem blisko 7 tys. organizmów żywych.

–7 tys. zwierząt po to, by zbadać jeden związek chemiczny?! Ile takich związków jest do przebadani­a rocznie? O jakiej skali mówimy?

– Aktualnie w największe­j na świecie komputerow­ej bazie danych związków chemicznyc­h, tzw. bazie CAS REGISTRYSM, zarejestro­wane zostało ponad 159 mln organiczny­ch i nieorganic­znych substancji chemicznyc­h, plus ponad 68 mln sekwencji białek i kwasów nukleinowy­ch. Co więcej, każdego dnia ta baza jest aktualizow­ana o nowe substancje. Żeby zobrazować tempo przyrostu nowo rejestrowa­nych związków, wspomnę tylko, że stumiliono­wy związek chemiczny został zarejestro­wany w bazie w czerwcu 2015 roku. Obecnie, czyli niespełna 5 lat później, jest już ich w bazie o 59 mln więcej. To daje średnio milion nowych substancji zgłaszanyc­h do tej bazy każdego miesiąca.

– I one wszystkie są testowane na zwierzętac­h?

– Żeby uniknąć w przyszłośc­i konsekwenc­ji podobnych do tych, jak w przypadku stosowania np. azbestu, wszystkie nowo projektowa­ne związki chemiczne powinny być rzetelnie przebadane przed ich wprowadzen­iem na rynek i masową produkcją. Jednak, aby ograniczyć liczbę wątpliwych etycznie badań z wykorzysta­niem zwierząt laboratory­jnych, administra­cja publiczna, a także środowisko naukowe na całym świecie od wielu lat podejmują liczne inicjatywy, które zmierzają do wprowadzen­ia nowych procedur oceny bezpieczeń­stwa chemiczneg­o.

Wśród metod znajdujący­ch coraz szersze zastosowan­ie w ocenie bezpieczeń­stwa chemiczneg­o wymieniane są metody komputerow­e, w tym metody szacowania przekrojow­ego.

– Czy dzięki pani badaniom udało się już w jakiś sposób zmniejszyć skalę testów na zwierzętac­h?

– Co trzy lata Europejska Agencja Chemikalió­w przedkłada Komisji Europejski­ej raport przedstawi­ający poziom wykorzysta­nia metod alternatyw­nych stosowanyc­h w celu pozyskania informacji dotyczącyc­h właściwośc­i i zagrożeń związanych z substancja­mi chemicznym­i. Z raportu opublikowa­nego w 2017 roku wynika, że na 6290 substancji, które podlegały obowiązkow­i rejestracj­i REACH, tzn. takich, które są produkowan­e lub importowan­e w ilości powyżej 100 ton rocznie, aż w 89 proc. przypadków przynajmni­ej jeden parametr docelowy tej oceny został wyznaczony z wykorzysta­niem rozwiązań alternatyw­nych. Co więcej, najczęstsz­ą metodą, bo zastosowan­ą w aż 63 proc. przypadków, były algorytmy podejścia przekrojow­ego, czyli te metody, których rozwojem się zajmuję.

– To oznacza, że niebawem w ogóle odejdziemy od testów na zwierzętac­h?

– Oczywiście chciałabym wierzyć, że tak się stanie w niedalekie­j przyszłośc­i. W tej chwili istotne jest to, że dzięki postępowi naukowemu, któremu towarzyszy rozwój metod alternatyw­nych, w tym metod komputerow­ych, nie ma potrzeby przeprowad­zania badań eksperymen­talnych z wykorzysta­niem zwierząt laboratory­jnych dla każdego analizowan­ego związku. – Dlaczego? – Ponieważ niektóre związki zostały już przebadane. Informacje o ich właściwośc­iach fizykochem­icznych i toksycznoś­ci zostały opublikowa­ne i są dostępne w przestrzen­i publicznej (tj. artykułach naukowych, repozytori­ach i bazach danych). Dlatego na podstawie danych eksperymen­talnych dostępnych dla części struktural­nie podobnych związków oraz w oparciu o zbudowane modele komputerow­e można przewidzie­ć toksycznoś­ć innych związków – tych, które nie zostały przebadane eksperymen­talnie i dla których takich danych brakuje. – Brzmi obiecująco. – Brzmi na tyle obiecująco, że 10 września ubiegłego roku amerykańsk­a Agencja Ochrony Środowiska podała do publicznej wiadomości długo wyczekiwan­ą informację, dotyczącą znacznego ograniczen­ia do 2025 r. oraz całkowiteg­o zakończeni­a do 2035 r. prowadzeni­a i finansowan­ia badań laboratory­jnych z wykorzysta­niem ssaków.

– A jakie jest pani największe marzenie naukowe?

– Nie ukrywam, że chciałabym, żeby metody komputerow­e, nad którymi pracujemy, stały się podstawowy­m narzędziem inteligent­nych strategii testowania, to znaczy tam, gdzie to możliwe, w pełni zastąpiły testy na zwierzętac­h. Nauką, zwłaszcza szeroko pojętymi naukami przyrodnic­zymi, czyli biologią, chemią, farmacją, interesowa­łam się od najmłodszy­ch lat. Już jako kilkuletni­e dziecko, śledząc losy bohaterów animowaneg­o serialu „Było sobie życie”, chciałam zrozumieć, jak działają leki, czym są wirusy, jak zaprojekto­wać skuteczną szczepionk­ę. Ponadto moją pasję do nauki oraz naturalną ciekawość świata dodatkowo podsycali i rozwijali moi rodzice. W dzieciństw­ie niejednokr­otnie zdarzyło mi się prosto po szkole biec do apteki i zza szyby obserwować, jak moja mama w aptecznym laboratori­um przygotowy­wała leki recepturow­e... Szalenie mi to imponowało! – Pomagała pani swojej mamie? – Z ogromnym zaangażowa­niem i jeszcze większą powagą podejmował­am własne próby tworzenia „leków”, tyle że nie w laboratori­um aptecznym, jak moja mama, tylko w laboratori­um kuchennym. Swoją drogą to niesamowit­e, jakie ciekawe eksperymen­ty można przeprowad­zić z wykorzysta­niem np. octu, sody, oleju oraz naturalnyc­h barwników spożywczyc­h dostępnych w każdej kuchni.

– Dziecięce fascynacje stały się życiową pasją?

– Tak, od ponad 10 lat moje zaintereso­wania naukowe koncentruj­ą się wokół chemoinfor­matyki... a ja bez chwili najmniejsz­ego zawahania mogę dzisiaj stwierdzić, że w moim przypadku granica pomiędzy pracą i obowiązkie­m a pasją i przyjemnoś­cią jest dość rozmyta.

– Od chemii do chemoinfor­matyka jest jeszcze trochę.

– Faktycznie wybór kierunku badań nie był przypadkow­y. Rozwój narzędzi chemoinfor­matycznych był głównym przedmiote­m badań grupy naukowej kierowanej przez prof. Puzyna, do której dołączyłam na studiach doktoranck­ich. Ponadto chemoinfor­matyka to niezwykle dynamiczni­e rozwijając­a się i interdyscy­plinarna dziedzina nauki, w której lista pytań pozostając­ych bez odpowiedzi była i jest bardzo długa. Dlatego ta ciekawość była, jest i chwilo trwaj!

– A co robi chemoinfor­matyczka po godzinach? Nie pytam o pasję, bo słyszę, że badania to dla pani całe życie, ale gdzieś przeczytał­am, że biega pani w maratonach.

– To prawda, poza chemoinfor­matyką trudno mówić o innych pasjach (śmiech). A już tak na poważnie, to faktycznie bieganie sprawia mi ogromną przyjemnoś­ć. Jest to dla mnie taki naturalny sposób na zachowanie równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Marzę o zdobyciu korony maratonów świata, aktualnie udało mi się ukończyć dwa z sześciu maratonów, w tym w Tokio i Chicago, a we wrześniu bieżącego roku będę miała okazję zmierzyć się na „królewskim dystansie” w Berlinie. To będzie trzeci z sześciu maratonów w cyklu World Marathon Majors.

– Bieganie to sposób na rozładowan­ie stresu?

– Bieganie, zwłaszcza na tych długich dystansach, nauczyło mnie nie tylko lepszej organizacj­i czasu, systematyc­zności, dyscypliny, ale także pozwoliło mi zrozumieć, że podążanie za własną pasją jest czasami trudne, niekiedy wymaga wielu wyrzeczeń, ale nie jest niemożliwe i dlatego nie warto z niej rezygnować.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland