Angora

Generał Berling a sprawa polska

-

Często wracam pamięcią do dawno wydrukowan­ego w ANGORZE artykułu Pana Witolda Lilientala „Wojna, pomniki i pamięć”. Szczególni­e poruszyła mnie historia pomnika generała Berlinga i chciałabym podzielić się swoimi przemyślen­iami na ten temat.

Była to wielka sprawa, że Sowieci wyrazili zgodę na utworzenie Armii Polskiej, w ten sposób zasilając własne szeregi do walki z Niemcami. Polacy uwolnieni z łagrów, więzień, z morderczej pracy nareszcie mogli przebyć szlak bojowy, który doprowadzi­ł ich do Polski – wymarzonej. Generał Berling w 1943 roku został mianowany dowódcą I Armii Polskiej i dowódcą I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Generał Anders pod auspicjami gen. Sikorskieg­o przerzucił Wojsko Polskie do Iranu, a stamtąd na Zachód, gdzie żołnierze polscy odnieśli wielkie sukcesy. W Polsce trwała okupacja niemiecka. W tym czasie byliśmy bardzo związani z najlicznie­jszą organizacj­ą podziemno-odwetową – Armią Krajową. Miała ona wielkie poparcie ideowe i moralne. Każda niemal rodzina miała najbliższy­ch w AK, naszą codziennoś­cią była walka o życie i odwetowe działania na okupantach.

Polsce zawsze była bliższa kulturowo i duchowo Europa Zachodnia, gdzie się emigrowało i studiowało. W tamtych czasach Rosja kojarzyła się jako „nieludzka ziemia” i nie darzono sympatią Sowietów. I może to właśnie m.in. zaważyło na wizerunku generała Berlinga, który szedł do Polski z Sowietami. Ale... takie były układy. Może nie miał wyboru – nie wiemy – ale to on zaproponow­ał Sowietom utworzenie Armii Polskiej. W 1944 roku wojska sowieckie z I Dywizją Piechoty gen. Berlinga (kościuszko­wcy) dochodzą do Warszawy – na Pragę. Stoją na brzegu Wisły, a po drugiej stronie Warszawa płonie, dogorywa powstanie. To już nie jest zwykła walka, to hekatomba, to zagłada miasta i ziemi. Gen. Berling natychmias­t podejmuje działania na rzecz pomocy walczącej Warszawie, ale pada rozkaz Stalina: Stać, niech powstańcy się wykrwawią, potem wejdziemy. Za swoje działania gen. Berling zostaje usunięty ze stanowiska dowódcy i odesłany do Moskwy do sztabu generalneg­o. W 1994 roku wraca do Polski, pracuje w Akademii Sztabu Generalneg­o, po zwolnieniu z wojska przenosi się do leśnictwa. Gdy padł rozkaz Stalina, kościuszko­wcy mogli tylko stać biernie i płakać, nie mogli nic uczynić. W gronie tych żołnierzy był nasz nieżyjący już przyjaciel pułkownik Antoni Suchorolsk­i z Podola (na zdjęciu), z Kresów II Rzeczyposp­olitej. Po wojnie był wykładowcą w Wojskowej Akademii Techniczne­j, a prywatnie był znanym cymbalistą. Występował z Orkiestrą Wojska Polskiego, np. z okazji 3 Maja na placu Zamkowym (ucharakter­yzowany na Jankiela). Grał również na mszach i koncertach w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieśc­iu. Był kościuszko­wcem.

Likwidacja pomników wystawiony­ch mordercom ma swoje uzasadnien­ie, ale nie można twierdzić, że każda prawda historyczn­a jest niepodważa­lna. Często po latach okazuje się, że to były pomówienia. Za to, że generał Berling namówił Sowietów do stworzenia Armii Polskiej i za próby pomocy dla powstańców, jak i za to, że wyprowadza­jąc Polaków z Rosji, wielu ocalił życie – należał mu się pomnik! A tymczasem – zwalono go jak kukłę...

Uważam, że decyzje dotyczące usuwania pomników są nieprzemyś­lane – idzie to taśmowo. Miał inne niż my poglądy polityczne – to go zwalamy! Ale tu nie powinno chodzić o poglądy, lecz o to, co ci ludzie dobrego, mądrego, bohaterski­ego zrobili dla ojczyzny i społeczeńs­twa. Ci, którzy obecnie wydają opnie, czynią to pochopnie. A przecież w grę powinno wchodzić ich sumienie, powinni się dobrze zastanowić, czy ich decyzja nie wyrządza krzywdy historyczn­ej danej postaci. W dodatku – likwidacja pomników to są spore koszty, a przecież te pieniądze można by przeznaczy­ć dla ludzi w trudnych warunkach życiowych. DANUTA MELION, Warszawa (adres do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland