Zofia Czerna z Haliną Kunicką
sany tomik poezji. To zresztą niejedyni nobliści w jej zbiorach (...). Jest też oczywiście autograf Olgi Tokarczuk. – Pani Olga ma rodzinę mieszkającą w bloku, który sąsiaduje z naszym. Jedna z moich córek kolegowała się z jej młodziutką kuzynką. Kiedyś wyszłam po zakupy i widzę na chodniku tę koleżankę córki z jakąś panią. Okazało się, że to właśnie Olga Tokarczuk. Pamiętam, że na jakimś skrawku papieru napisała mi wtedy odręcznie kilka ciepłych słów.
Jedną z największych niespodzianek sprawiła pani Zofii znakomita szwedzka pisarka Astrid Lindgren (m.in. „Dzieci z Bullerbyn”). – Wysłałam do niej kilka książek z prośbą, aby opatrzyła je swymi autografami. Ku mojemu zaskoczeniu niebawem otrzymałam takie same książki, tyle że... po szwedzku, oczywiście z dedykacjami od autorki – mówi Zofia Czerna (...).
Jakiś czas temu informacja o niezwykłej kolekcji Zofii Czernej pojawiła się w „Teleexpressie”. Niedługo potem staszowianka otrzymała list z Kanady.
– Odezwała się do mnie pani, która kiedyś jako młoda dziewczyna miała podobne hobby. Pisała, że jeśli chcę, może podarować mi swoje zbiory, bo u niej pewnie kiedyś ktoś je po prostu spali. I tak trafił w moje ręce wyjątkowy zeszyt z podpisami wielu gwiazd polskiej sceny lat 60. i 70. Część tych osób już nie żyje, więc tym cenniejszy to prezent – opowiada kolekcjonerka ze Staszowa. – U nas w rodzinie jest już zdecydowane, że moje autografy otrzyma kiedyś w spadku wnuczka. Jest już dorosła. Ma 27 lat. Nie wygląda co prawda na to, żeby chciała kontynuować tradycję zbierania kolejnych podpisów, ale jestem pewna, że w jej rękach te zbiory będą bezpieczne (...). (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)