Tu mieszka zakażony koronawirusem
ZGK Zawiercie, spółka komunalna należąca w całości do miasta Zawiercie, a więc podlegająca prezydentowi Łukaszowi Konarskiemu, oznakowała domy osób chorych na koronawirusa. Przy standardowym opróżnianiu pojemników z odpadami pod domami osób, gdzie ktoś jest zakażony, pojawiły się kosze na odpady z wielką naklejką COVID-19.
Do prezesa ZGK Zawiercie Krzysztofa Tomczaka wysłaliśmy pytanie: skąd miejska spółka otrzymuje listę osób zakażonych czy będących na kwarantannie? Zawierciański sanepid, który jako jedyny gromadzi dane o osobach zakażonych, odpowiedział, że nie udostępniał Zakładowi Gospodarki Komunalnej w Zawierciu adresów osób objętych kwarantanną domową, izolacją lub nadzorem epidemiologicznym w związku z zakażeniami SARS-Cov-2. Wygląda na to, że mamy wielką aferę związaną z nielegalnym obrotem bardzo wrażliwymi danymi o osobach zakażonych czy objętych kwarantanną. Naklejki na koszach to dowód, że ZGK Zawiercie ma takie dane, zapewne lista osób zakażonych jeździ w śmieciarce, żeby pracownicy ZGK wiedzieli, gdzie mają podstawić kosz „zwyczajny”, a gdzie oznakowany „COVID-19”. Nasi rozmówcy mówią wprost: gminna spółka znakuje nas, jak naziści znakowali Żydów w czasie drugiej wojny światowej, żeby wszyscy widzieli, kto jest zakażony, w tym przypadku „brudny”, „niebezpieczny”, „będący zagrożeniem”.
Skąd ZGK Zawiercie czerpał informacje o osobach zakażonych? Prezes gminnej spółki Krzysztof Tomczak ani dyrektor operacyjny ZGK Krzysztof Cyberski nie odpowiedzieli na nasze pytania. Jak pisze państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Zawierciu Ewelina Sergiel-Błaszczyk, „informacje o osobach objętych kwarantanną lub izolacją otrzymują urzędy miast i gmin oraz starosta powiatowy. PPIS w Zawierciu jest zobligowany do tego poleceniem Śląskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego z 20 marca 2020 roku”.
Być może treść pism, jakie zawierciański sanepid cytuje, faktycznie jest tak sformułowana, jak to pisze Ewelina Sergiel-Błaszczyk, ale, niestety, z przepisami specustawy i rozporządzeń dotyczących zwalczania epidemii niewiele to ma wspólnego. Rozporządzenie Rady Ministrów z 19 kwietnia 2020 roku i wcześniejsze z 31 marca mówią o możliwości przekazywania tych danych przez organy Państwowej
Inspekcji Sanitarnej (np. sanepid danego powiatu) na wniosek tylko do właściwego Ośrodka Pomocy Społecznej. I nigdzie indziej! A zawierciański sanepid przyznaje, że udziela tych informacji „urzędom miast i gmin oraz staroście powiatowemu”. Czyli dokładnie Gabrielowi Dorsowi na biurko, choć powszechnie wiadomo, że on to akurat starostą nie jest, pełni tę funkcję z naruszeniem prawa.
Po co przekazywać te dane? PPIS w Zawierciu wyjaśnia: „Przedmiotowe dane są niezbędne do skutecznej organizacji pomocy dla osób objętych izolacją lub kwarantanną domową”. Na pewno? Znakowanie domów osób zakażonych ma im pomóc? W jaki sposób?
Już wcześniej nasza redakcja miała informacje, że adresy osób na kwarantannie lub w izolacji są „nieoficjalnie” udostępniane listonoszom. Nie udało nam się ustalić, skąd Poczta Polska mogła dostać te dane. Był to sygnał akurat z Myszkowa, nie wiemy, czy również w Zawierciu mogło tak być. Stąd nasze pytanie: czy PPIS z Myszkowa i PPIS z Zawiercia udostępniały te wrażliwe dane Poczcie Polskiej? Dyrektor PPIS w Myszkowie dr Marek Olenderek odpowiedział, że dane te udostępniane były wyłącznie do MOPS i GOPS, nie udostępniano ich Poczcie Polskiej. Podobnie dyr. PPIS w Zawierciu stwierdza, że nie udostępniała tych danych Poczcie Polskiej ani ZGK w Zawierciu (to odnośnie do koszy z odpadami).
Listonosze, operatorzy śmieciarki. Kto jeszcze ma w niejasny sposób dostęp do wrażliwych danych o zakażonych? (...)
Wielu lekarzy różnych specjalności, niemal z każdego oddziału, rzeczywiście zachorowało na COVID-19, również pielęgniarek. Gminny ZGK Zawiercie w ubiegłym tygodniu oznakował ich domy... naklejkami na pojemnikach na śmieci z napisem COVID-19.
– Na ulicy postawili pojemnik z tym napisem u mojej znajomej, lekarki, która choruje. Byli po prostu wściekli, że tak można postąpić. Wiem, że dzwonili do ZGK w tej sprawie, do radnych miejskich. Z ZGK ktoś się chyba spostrzegł, że będzie afera, i zapowiedzieli, że będą te kosze odbierać od nich w czwartek. I powiedzieli, żeby „wystawić je przed posesję”. Moja koleżanka powiedziała, że nie ma takiego zamiaru. To jej powiedzieli, że będą dzwonić przed przyjazdem – mówi nasz rozmówca.
Jak ustaliliśmy, kosze z identyfikacją, że tu mieszka rodzina z osobą zakażoną lub objętą kwarantanną, dostało wiele osób w Zawierciu. Głównie... personel medyczny Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Pod warunkiem że mają pecha mieszkać w Zawierciu, gdzie śmieci odbiera należąca do miasta spółka ZGK Zawiercie. Lekarz (też zarażony), który mieszka na terenie gminy Ogrodzieniec, nie został „oznakowany”. Ale w gminie Ogrodzieniec śmieci odbiera firma Remondis.
Sanepid z Zawiercia zaprzecza, aby przekazywał do ZGK dane o zakażonych. Ale potwierdza, że przekazywał je „urzędom miast i gmin oraz staroście powiatowemu”. Nawet jeżeli przyjąć, że nie jest to określenie dokładne, z całą pewnością sanepid nie miał prawa przekazywać tych informacji ani staroście, ani żadnej jednostce mu podległej. Ani gminom i miastom. Jedynie wyspecjalizowanej służbie, jaką jest gminny lub miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. I to tylko na wyraźny wniosek tej instytucji.
Kto jeszcze ma dane o zakażonych i objętych kwarantanną? Ma je zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów policja i właściwy wojewoda. To jedyne organy, które mogą je udostępniać, ale w ściśle określonych przypadkach, firmom komercyjnym. Ale tylko firmom telekomunikacyjnym i energetycznym, gdy te muszą wykonać prace na posesji osoby objętej kwarantanną. W żadnym innym przypadku. Żadna służba, policja, wojewoda czy sanepid nie ma uprawnień do przekazania tych danych służbom komunalnym, np. zajmującym się wymianą pojemników na odpady. Oczywiście nie rozstrzygamy, kto jest tu źródłem „kontrolowanego przecieku”. Sanepid zawierciański potwierdził, że wysyłał dane wrażliwe do różnych instytucji, ewidentnie niezgodnie z prawem (np. do starosty Dorsa), ale tłumaczył się wytycznymi swoich zwierzchników. I wydaje się, że to rzeczywiście nie sanepid, choć udostępniał dane wrażliwe niezgodnie z rozporządzeniem rządu RP, jest tu źródłem przecieku. Dyrektor PPIS w Zawierciu pisze tak: „Wdrożenie tych wytycznych w porozumieniu z wojewodą, policją czy ośrodkami pomocy społecznej należy do gmin, a służby komunalne są ich wykonawcami”.
To, co teraz piszemy, to tylko hipoteza: MOPS otrzymuje dane o zakażonych i objętych kwarantanną. Czy gdzieś je przekazuje? Np. na biurko prezydenta Zawiercia Łukasza Konarskiego? Choć MOPS podlega prezydentowi miasta, ma obowiązek te dane chronić. Nie wolno mu ich nigdzie udostępnić. Czy tak się stało? Tego nie wiemy, wiemy tylko, że inna jednostka podległa prezydentowi miasta Zawiercie zaczęła oznaczać mieszkańców naklejkami COVID-19.
Na wiele z tych i innych pytań będzie musiała odpowiedzieć prokuratura, bo śledztwo w tej sprawie wydaje się oczywistością. Co nie wyklucza odpowiedzialności Zarządu ZGK Zawiercie z tytułu naruszenia dóbr osobistych osób „oznakowanych” (...). ZGK, oklejając zakażonych, niejako już się przyznał, że miał ich listę. W sposób ewidentny wykorzystano te informacje nielegalnie, a kary z tym związane dla ZGK mogą sięgać setek tysięcy złotych (...).
RAJCZYK A co z leżeniem? Talmudyczny mędrzec radzi: „Nie wysiaduj zbyt długo, bo to powoduje hemoroidy; nie stój zbyt długo, bo to szkodzi sercu; nie chodź za dużo, bo to niszczy wzrok. Czas swój dziel równo na trzy: na stanie, siedzenie i chodzenie”.