Jeszcze banany nad Wisłą nie rosną
Echa polskiego kryzysu
„Kaczyński i Gowin w zawiłym zarówno merytorycznie, jak i gramatycznie oświadczeniu zrzucili na opozycję winę za przesunięcie wyborów. A ich przełożenie zachwiało wizerunkiem szefa PiS jako dalekowzrocznego stratega, który zachowuje przewagę nad opozycją. Tym razem rząd swoimi manewrami podkopał legitymację demokratycznych instytucji oraz wyborów głowy państwa” – ocenił berliński „Der Tagesspiegel”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” twierdzi, że: „Kaczyński musiał odpuścić, bo dalszy upór kosztowałby go większość parlamentarną. Odetchnęła większość Polaków, która sprzeciwiała się wyborom w szczycie epidemii. W kraju mnożyły się głosy, że to największy polityczny kryzys od 1989 roku. Nawet dziennik «Rzeczpospolita» zaczął pytać, czy w takich okolicznościach Polskę można jeszcze nazwać krajem demokratycznym. W oczach wielu wyborców polityka i instytucje państwa są skompromitowane. Front dzielący obozy polityczne jest trwalszy niż kiedykolwiek, a nieufność między opozycją a rządem ogromna. Kaczyński bez skrupułów próbował wykorzystać pandemię do wzmocnienia swej władzy, dlatego opozycja nie uwierzy, iż teraz rywalizacja będzie uczciwa”.
„Süddeutsche Zeitung” pisze: „Banany nad Wisłą jeszcze nie rosną. Jednak te owoce trafnie oddają stan polityki PiS i jego koalicjanta. Bez żadnych uprawnień dwóch szefów partii zdecydowało o anulowaniu i ogłoszeniu nowych wyborów. Decyzja naruszająca kompetencje organów państwowych oraz sądów służy jednemu celowi: utrzymaniu władzy. Wybory będą pseudoplebiscytem, a Duda wygranym ze słabą legitymacją. Zarówno te zarzuty, jak i opinia Europy niewiele obchodzą Kaczyńskiego. Jedyne, co mogłoby skłonić PiS do demokratycznych rządów, to utrata finansowego wsparcia UE. Ale to się za czasów Ursuli von der Leyen raczej nie zdarzy. Zatrzymać Kaczyńskiego może zatem kryzys gospodarczy. Zapewne obmyśla już, jak zabezpieczyć władzę PiS, zanim skarbiec zrobi się pusty i nie będzie można kupować głosów rozdawnictwem”.
„The New York Times” opis środowych wydarzeń spuentował oceną think tanku Freedom House i jego raportem o stanie demokracji: „ W Polsce przybywa polityków, którzy porzucili pozory postępowania według reguł demokracji i otwarcie próbują zdemontować mechanizmy kontrolujące ich władzę. Jeśli Polska będzie nadal podążała tą drogą, to dołączy do grona hybrydowych reżimów i autokracji, które na co dzień stosują upolitycznioną sprawiedliwość”. Dziennik przypomniał, że przez koronawirusa odwołano wybory w ponad 50 państwach, tymczasem PiS „nie przeszkadzało nawet, że Państwowa Komisja Wyborcza, Rzecznik Praw Obywatelskich, a także PE oraz OBWE ostrzegały ich, że nie da się 10 maja przeprowadzić uczciwych wyborów”.
„Neue Zürcher Zeitung” komentował: „Polityczną farsę w Polsce najlepiej oddał środowy wieczór. Niedługo po zakończonej debacie telewizyjnej kandydaci na prezydenta dowiedzieli się, że wybory jednak się nie odbędą. Argumentacja Kaczyńskiego, iż należy je przeprowadzić 10 maja, bo inaczej będą sprzeczne z konstytucją, brzmi ironicznie w ustach polityka, którego partia nader często łamie ustawę zasadniczą. Kaczyńskiemu chodzi jedynie o władzę, a PiS, żeby ją utrzymać, był gotów zasiać chaos i zaryzykować zdrowie obywateli. Kaczyński znów pokazał, czym są dla niego demokratyczne instytucje: pionkami w strategicznej grze o władzę”.
RTBF (belgijski nadawca radiowo-telewizyjny) przytoczył wypowiedź rzecznika Komisji Europejskiej Christiana Wiganda: „Przyjęliśmy do wiadomości zmianę terminu wyborów w Polsce, ale przypominamy, że rdzeniem unijnych demokracji jest swobodna demokratyczna debata oraz kampania wyborcza, a także wolne i uczciwe wybory, a utrzymywanie oraz obrona podstawowych praw i wolności są w czasie pandemii jeszcze ważniejsze”. Zacytował też komisarza ds. sprawiedliwości. „Nasze obawy nie zmieniły się. Organizacja wyborów wyłącznie drogą pocztową nasuwa wiele problemów, jak chociażby ochrona danych osobowych” – stwierdził Didier Reynders. (PKU)