Angora

Pociągi pod specjalnym nadzorem

Na trasie z Timişoary do Wiednia mają kursować

- BEATA DŻON-OZIMEK

Na trasie z Timişoary do Wiednia.

Austria organizuje pociągi „pod specjalnym nadzorem”: niemal 20 godzin jazdy bez przystanku, po 4 osoby w maskach na twarzy w 6-osobowych sypialniac­h. Timişoara-Wiedeń.

Nie jest to przerzut wojsk czy ich taborów, ale zorganizow­any dowóz... opiekunek z Rumunii. Całodobowa opieka nad osobami starszymi albo niesamodzi­elnymi okazuje się sprawą polityczną, wymagającą dyplomatyc­znych zabiegów na najwyższym szczeblu. Na razie Karoline Edtstadler (ÖVP), ministra spraw europejski­ch Republiki Austrii, popełniała gafę za gafą w rozmowach z Rumunią i Węgrami. Pociąg „pod specjalnym nadzorem” miał wyruszyć z Timişoary 2 maja, ale być może potoczy się, szczelnie zamknięty, po torach rumuńskich, a potem węgierskic­h, 9 maja. 24-godzinna opieka w domach austriacki­ch stoi bowiem opiekunkam­i zagraniczn­ymi. Dopóki nie wybuchła epidemia i nie zatrzymała swobodnego przepływu pracownikó­w, władze Austrii zdawały się nie dostrzegać tego uzależnien­ia od Rumunek, Słowaczek, Węgierek. Jakże mocno wszyscy je teraz pokochali...

Statystyki izby gospodarcz­ej pokazują, jak ważnym elementem organizacj­i austriacki­ej codziennoś­ci są zagraniczn­e, niedocenia­ne opiekunki, które całodobowo pozostają do dyspozycji „wynajmując­ego”. W połowie 2019 roku prawie 62 tysiące osób prowadziło własną działalnoś­ć jako „opiekun/opiekunka”. 46 proc. pochodziło z Rumunii, 35 proc. ze Słowacji i 6 proc. z Węgier. Zajmują się 33 tys. Austriaków wymagający­ch całodobowe­j opieki. W stowarzysz­eniu „Caritas All-round Home Care” pośród 400 wykwalifik­owanych opiekunów Caritasu, którzy są aktualnie na służbie, połowa pochodzi z Rumunii. Pielęgniar­ki, opiekunki przebywają w Austrii przez dwa do maksymalni­e czterech tygodni, następnie wracają do kraju, gdzie spędzają równie długi okres i przyjeżdża­ją ponownie. – Nie stać ich na zamieszkan­ie w Austrii – mówi Bernd Wachter, sekretarz generalny Caritasu, dziennikow­i „Wiener Zeitung”, choć niektóre, młode, chętnie by tu zostały.

Wybuch epidemii załamał ten rynek i system pracy dwa tygodnie na dwa tygodnie, a tylko tak wielu wyjeżdżają­cym do pracy kobietom jest najłatwiej wytrzymać rozłąkę z dziećmi i rodzinami. Nawet „miesiąc na miesiąc” okazuje się obecnie za krótki. Część opiekunek na początku epidemii wyjechała do domu, pozostawia­jąc podopieczn­ych, inne czekają na zastępstwo jak na wybawienie, scenariusz­e są różne i dramatyczn­e, a pełne niepokoju rodziny podopieczn­ych czekają na rozstrzygn­ięcia i pomysły rządu. Bez tych całodobowy­ch, bezcennych, jak się okazuje, opiekunek, nie są w stanie zorganizow­ać sobie codzienneg­o życia. Niestety, zapotrzebo­wanie na usługę opieki nie przekłada się na zarobki opiekunek: zarabiają 1700 euro przy 24 godzinach dyżuru przez siedem dni w tygodniu i średnio 12-godzinnym czasie pracy, co daje 4,80 euro za godzinę, a 55 euro za dobę. Dobrze żyją z tego agencje wynajmu i organizacj­i opiekunek, ponieważ biorą niemal drugie tyle. Państwo dopłaca do każdego wymagające­go stałej opieki 690 euro miesięczni­e.

Klienci opiekunek czekają na pociąg specjalny z Rumunii jak na zbawienie. Jednak wielu się zastanawia, jak kobiety zniosą 20 godzin jazdy w maseczkach bez możliwości przemieszc­zania się po pociągu? A tak założono ze względu na epidemię. Ostatnio na ratunek ściągano w kwietniu opiekunki z Rumunii samolotem. Teraz Austriacy wybierają pociąg jako środek „przyjazny klimatowi”, wiozący opiekunki „na wymianę” raz na tydzień. Być może, ale pociąg jest z pewnością nieprzyjaz­ny opiekunkom podczas niemal doby podróży. Rząd austriacki płaci za samolot, pociąg, do tego dochodzą koszty kwarantann­y. Opiekunki muszą przejść dwutygodni­ową izolację we wskazanym miejscu, choć niektóre landy planują stosowanie testów, by szybciej mogły podjąć pracę. W hotelu w Dolnej Austrii miała miejsce skandalicz­na sytuacja: zabrano kobietom ich paszporty, tak po prostu, bez oficjalneg­o nakazu w owym przypadku władz miasta Bruck an der Leitha. To bardzo przypomina praktyki stosowane wobec osób zmuszanych do niewolnicz­ej pracy w rolnictwie czy w usługach seksualnyc­h. Kobiety podniosły wrzawę, i słusznie. Na polecenie ministerst­wa zdrowia zwrócono kobietom ich dokumenty. Nie było słowa „przeprasza­m” ze strony władz.

Wiele rumuńskich czy słowackich opiekunek pozostało o wiele dłużej z podopieczn­ymi w Austrii, czy to z poczucia odpowiedzi­alności, czy dzięki finansowym argumentom, ale wytrzymało­ść psychiczna i fizyczna tych kobiet ma swój kres. W niektórych landach płaci się dodatkowo nawet 1000 euro za przedłużen­ie pobytu (Górna Austria), gdzie indziej 500 euro (Dolna Austria, Burgenland), zaś inne landy są oszczędnie­jsze. Opiekunki martwią się swoimi rodzinami, lęk o ich losy w dobie koronawiru­sa powoduje załamania psychiczne, decyzje o powrocie bez względu na sytuację podopieczn­ych i zachęty finansowe. Poza tym powrót do domu także wiąże się z okresem kwarantann­y. Zanim wrócą do bliskich, czekają je kolejne dwa tygodnie niepewnośc­i. Z drugiej strony nie jest oczywiste, że będzie miał je kto zmienić. Pojawiają się trudności w znalezieni­u „zastępstw”, bowiem np. Rumunia nie pozwoliła pielęgniar­kom opuszczać kraju; są potrzebne w ojczyźnie do pomocy w walce z rozprzestr­zenianiem się koronawiru­sa.

23 kwietnia ministra Edtstadler obiecała, że „ludzie w Austrii, którzy potrzebują opieki, nie zostaną pozostawie­ni samym sobie”. Ogłosiła: „Cieszę się, że pomimo zamknięcia granic udało nam się wypracować wspólne rozwiązani­e korytarza transporto­wego dla pracownikó­w z Rumunii i że personel opiekuńczy może podróżować pociągiem nocnym do Austrii już w maju”. Termin z 2 maja przesuwa się na razie na 9 maja. Silvia Rosoli, ekspertka w dziedzinie pielęgniar­stwa, krytykuje ministrę ds. europejski­ch: „Powinna rozmawiać z kolegami z rządu rumuńskieg­o, a nie z operatorem pociągu”. Opozycja zaś nazywa transport opiekunek „pociągiem fatamorgan­ą” i „porażką” kanclerza i turkusowoz­ielonego rządu federalneg­o.

Politycy poszczegól­nych landów wiedzieli, że pod koniec kwietnia problem opieki całodobowe­j się zaostrzy i nie czekali na efekty przydługic­h rozmów rządu. Burgenland­ia czy Dolna Austria sprowadził­y mostem powietrzny­m opiekunów dla swoich obywateli. Poprzez agencje opieki, izby gospodarcz­e i MSZ poszukiwan­o osób chętnych do pracy także w Chorwacji, razem z tymi z Rumunii przyleciał­o do Burgenland­ii 225 osób, co na miesiąc powinno uspokoić sytuację. Co roku ok. 3 tysiące opiekunów z zagranicy pracuje tylko w tym jednym landzie. Dolna Austria sprowadził­a z kolei 250 osób do pracy w opiece.

Kryzys w opiece całodobowe­j pokazał luki w funkcjonow­aniu państwa. W krajach, gdzie taka opieka odbywa się w ramach rodzin, pomaganie też spoczywa na barkach i krzyżach kobiet. Austria, Niemcy, Szwajcaria są uzależnion­e od niewolnicz­ej często pracy kobiet w opiece, dobrze opłacanych jak na warunki rumuńskie, bułgarskie, ale faktycznie pracującyc­h za pół darmo. Austriacy szukają wsparcia w bezrobotny­ch, których np. 115 tys. nie ma pracy długotrwal­e (ponad rok). I nie ma pośród nich chętnych. Nikt nie chce się dać zamknąć na tygodnie z osobą wymagającą opieki, być może jej rodziną, a te bywają różne. Pomagają, bo muszą, osoby w służbie cywilnej, którą wybrały zamiast wojska. Ale to czasowe rozwiązani­e.

To dlatego tak bardzo wyczekiwan­y jest w Austrii nocny „pociąg pod specjalnym nadzorem”, który powinien wyruszyć 9 maja z Timişoary i przywieźć Austriakom 360 rumuńskich opiekunek. Oby dojechały zdrowe, przeszły testy, jakie niektóre landy chcą im zafundować i były godnie traktowane. Bez nich, jak widać, Austria trwać będzie w chaosie.

 ?? Fot. Heinz-Peter Bader/Reuters/Forum ??
Fot. Heinz-Peter Bader/Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland